Dlaczego nauczyciel wyzywał dzieci? Po kontroli kuratorium oświaty

- Dotarło do nas to nagranie. Odsłuchałem je. Podtrzymuję swoją opinię co do tego, że nic nie usprawiedliwia takiego odnoszenia się do uczniów, nawet prowokowanie z ich strony. Trudno to zaakceptować. Sprawę wyjaśnić jednak trzeba w szerszym kontekście. Trwają ferie, więc dyrektor szkoły wysłucha wyjaśnień pedagoga dopiero po ich zakończeniu - mówi Krzysztof Bylicki, dyrektor delegatury Kujawsko-Pomorskiego Kuratorium Oświaty w Toruniu.

Kontrola doraźna kuratorium w szkole w gminie Łysomice była wynikiem piątkowej publikacji "Nowości" (24 stycznia). Zespół wizytatorów przeprowadził ją w placówce w miniony wtorek. Był to najszybszy możliwy termin. Kontrolujący ustalili wersję wydarzeń i opisali ją w protokole. Zgodnie z przepisami dyrektor szkoły ma 7 dni na wniesienie ewentualnych zastrzeżeń i podpisanie dokumentu. - Dopóki tego nie uczyni, nie możemy ujawnić szczegółów naszych ustaleń - informuje Krzysztof Bylicki.

Kontrola kuratorium dotyczyła głównie nadzoru pedagogicznego dyrektora nad nauczycielem. A przypomnijmy, że w grudniu dzieci były poskarżyć się dyrekcji na to, jak wulgarnie traktowane są przez nauczyciela. Niestety, jak twierdziły one i ich rodzice, niczego to nie zmieniło. "Nowościom" dyrekcja przekazywała, że przeprowadziła z pedagogiem rozmowę dyscyplinującą.

W wyniku kontroli doraźnej dyrekcji szkoły mogą zostać wydane konkretne zalecenia. Np. przygotowania przez pedagoga ankiet badających stosunek nauczycieli do uczniów. Kuratorium oświaty władne jest też skierować sprawę do rzecznika dyscyplinarnego przy wojewodzie (identycznie zresztą postąpić może dyrektor). Rzecznik po zbadaniu problemu może nauczycielowi postawić zarzuty. Wtedy ten stanie przed komisją dyscyplinarną. Katalog grożących mu kar jest szeroki: od upomnienia i nagany po wydalenie z zawodu włącznie.

Przypomnijmy. Dzieci skarżyły się dyrektorowi szkoły na wulgarnego nauczyciela, ale bez skutku. Nagrały go więc komórką. Rodzice dostarczyli nagranie "Nowościom" z prośbą o pomoc. Nagranie trwa zaledwie kilka minut, ale jest wstrząsające. Po pierwsze, uczniowie są przez cały czas cicho. Tymczasem nauczyciel - jak się wydaje: bez powodu - cały czas krzyczy, ewentualnie używa podniesionego tonu. Najgorszy jest jednak sposób zwracania się do dzieci. "Przestań łeb odwracać, chłopie, siedź normalnie!!!" - tak zaczyna się zapis.

"Co za jakieś durnowate dziecko!" - krzyczy dalej pedagog. Potem denerwuje się najprawdopodobniej tym, że uczennica nie czyta tekstu z podręcznika. Krzyk i drwiny wydaja się jednak niewspółmierne do przewinienia. "Czytać... Ona nie wie! Ona zdziwiona jest! Patrz, jaka zdziwiona! Ona nie wie, o co chodzi! Zobaczcie" - słychać. Kolejny uczeń, który zdenerwował mężczyznę "wyjechaniem za linię", słyszy od niego takie słowa: "Nie przepraszaj! Siebie przeproś, żeś taki nieudany!"

Ciąg dalszy nagrania to głośne dyktowanie tekstu najwyraźniej do zapisania w zeszytach. Nagle kolejny krzyk: "Czego się gapisz?! Pisz! Gały na mnie wywala! Głupiego rżnie" - wścieka się już na całego nauczyciel. Potem jest jeszcze gorzej: "Czego się odwracasz, idioto?!" - pada. (...)

Do sprawy będziemy wracali.