Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do trzech razy sztuka. Piłkarze Olimpii doczekali się zwycięstwa

Karol Piernicki
Piłkarze Olimpii (w zielonych strojach od lewej Michal Piter-Bucko, Tomasz Lewandowski i Fabian Pawela) wreszcie doczekali się ligowego zwycięstwa, choć ze swojej gry w meczu ze Stomilem nie do końca mogą być zadowoleni
Piłkarze Olimpii (w zielonych strojach od lewej Michal Piter-Bucko, Tomasz Lewandowski i Fabian Pawela) wreszcie doczekali się ligowego zwycięstwa, choć ze swojej gry w meczu ze Stomilem nie do końca mogą być zadowoleni Gerard Szukay
Po słabym meczu grudziądzkim piłkarzom udało się dopiąć celu i wygrać po raz pierwszy w sezonie. Olimpia lepsza od Stomilu, zwyciężając 2:0 (1:0).

Spotkanie kapitalnie rozpoczęło się dla miejscowych, którzy już w piątej minucie otrzymali rzut karny po upadku Donalda Djousse. Sędzia długo zwlekał z podjęciem decyzji, ale ostatecznie wskazał na jedenasty metr, z czym w trakcie i po meczu nie mogli pogodzić się goście.

Pewnym egzekutorem okazał się Marcin Kaczmarek.

- Gospodarze dostali prezent, a dla nas zaczęło się wszystko fatalnie – stwierdził na konferencji prasowej Mirosław Jabłoński, trener Stomilu. – Nie tylko w tym widzę jednak przyczyny naszej porażki. Rywale zagrali bardzo dobrze w defensywie. Co z tego, że mieliśmy optyczną przewagę, skoro za dużo klarownych sytuacji, by zdobyć bramkę, nie stworzyliśmy. Tutaj zabrakło nam jakości.

Goście przycisnęli zaraz po stracie bramki, a Olimpia całkowicie oddała środek pola. Po serii kilku dośrodkowań wreszcie na uderzenie z dystansu zdecydował się Paweł Głowacki, jednak jego uderzenie pewnie wyłapał Bartosz Fabiniak. Stomil zaskakiwał Olimpię wysokim pressingiem, a ta nie miała kompletnie żadnego pomysłu na to, jak rozegrać akcję. W efekcie raz po raz oddawała za darmo piłkę przeciwnej stronie.

Goście mieli świetną okazję na wyrównanie po tym, jak z prawej strony dośrodkowywał były gracz Olimpii Łukasz Suchocki. Strzał głową Dawida Szymonowicza był jednak minimalnie niecelny. Z kolei pięć minut przed końcem pierwszej połowy najpierw ładnie przy piłce utrzymał się Donald Djousse, który odegrał do Kaczmarka, a ten ładnie wrzucił piłkę na głowę Fabiana Paweli. Ta po lobie i od poprzeczki wpadła do bramki Stomilu, lecz sędzia liniowy
dopatrzył się pozycji spalonej.

W odpowiedzi kąśliwie uderzał Tsubasa Nishi. W drugiej części gry z boiska wiało nudą. Obraz rywalizacji pozostał niezmieniony. Niepewnie w Olimpii prezentował się Michał Łabędzki, po którego kolejnym błędzie olsztynianie wyprowadzili groźną akcję zakończoną minimalnie chybionym strzałem Irakliego Meschii.

Stomil – mimo przewagi – nie potrafił dojść do podbramkowej okazji, a tuż przed końcem nadział się na kontrę. Na lewej stronie ładnym płaskim podaniem Marcin Woźniak uruchomił Roberta Szczota, który wygrał pojedynek biegowy z obrońcą gości, a potem ładną podcinką pokonał Piotra Skibę.

- Nasza gra faktycznie była średnia, ale ważne, że trzy punkty pozostały w Grudziądz – powiedział Robert Szczot. – Początek nie mieliśmy wymarzony. Wszyscy liczyliśmy, że uda nam się wywalczyć komplet punktów. Bez względu, jak do tego doszło, bardzo się z tego cieszymy. Byliśmy bardzo skoncentrowani, ale pomogło nam, że szybko strzeliliśmy bramkę. Chociaż ona nas trochę uśpiła, bo rywale przejęli inicjatywę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska