Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do wdów trzeba mieć cierpliwość

Dorota Witt
Kobieta po śmierci męża, która zamiast leżeć na kanapie i tępo wpatrywać się w sufit, pracuje i dba o siebie, budzi podejrzenia. Bo jak to - nie cierpi? Nikt nie pyta, ile wysiłku kosztuje ją codziennie wstanie z łóżka.

Kobieta po śmierci męża, która zamiast leżeć na kanapie i tępo wpatrywać się w sufit, pracuje i dba o siebie, budzi podejrzenia. Bo jak to - nie cierpi? Nikt nie pyta, ile wysiłku kosztuje ją codziennie wstanie z łóżka.

<!** Image 3 align=none alt="Image 225475" sub="Żałoba jest konieczna, by przeżyć stratę, wypłakać się, wydobyć z siebie trudne emocje. [Fot. THINKSTOCK]">Nie ma reguły dotyczącej tego, kto szybciej upora się z towarzyszącymi żałobie emocjami, które uniemożliwiają rozpoczęcie nowego życia: kobiety czy mężczyźni, ale wszyscy muszą zdawać sobie sprawę z tego, że i wdowy, i wdowcy mają do tego prawo: - To, jak szybko dochodzimy do siebie po stracie, zależy nie od płci, lecz od dojrzałości psychicznej, od tego, czy chcemy i umiemy skorzystać ze swojego potencjału do odbudowy życia - mówi Barbara Krzemińska, toruńska psycholożka zajmująca się, m.in., terapią żałobników. - Mężczyźni mogą mieć z tym większy problem, bo często trudniej im ujawnić emocje, a przez to dłużej oczyszczają się z tych obciążających. Rodzina nie zawsze jest wystarczającym wsparciem dla wdowy. Z jednej strony dlatego, że nie jest wolna od schematycznego patrzenia na jej sytuację, z drugiej, kobiecie osamotnionej najlepiej pomoże ktoś, kto ma podobne doświadczenia, a więc doskonale sprawdzają się tu grupy wsparcia.

Poza psychiką ważne są też praktyczne kwestie, jak wtedy, gdy wdowa nie umie zrobić przelewu, bo rachunki zawsze płacił mąż, a wdowiec, nie wie, gdzie dzwonić, by umówić się do lekarza, bo zawsze zajmowała się tym żona.

- Wdowy mogą odczuć syndrom pustego gniazda, gdy silnie brakuje im osoby, którą cały czas się opiekowały, czują się bezużyteczne, ale zdarza się też, że kobieta paradoksalnie zyskuje coś na stracie - możliwość dorośnięcia, jeśli to partner dotychczas załatwiał za nią wszystkie życiowe sprawy - mówi Barbara Krzemińska. - Zanim jednak nauczy się zaradności, mocno odczuje nieporadność.

Olga Morawska miała 33 lata, gdy po raz ostatni żegnała męża, Piotra, wyruszającego w góry. On miał 32 lata i pasję - był znanym himalaistą. Zdarzył się wypadek. Żona i synowie zostali Nagle Sami - tak właśnie wdowa nazwała fundację, którą założyła po śmierci męża. Pomaga sobie i innym po stracie partnerów, choć społeczeństwo oczekuje, że wdowy będą nieszczęśliwe i niezaradne życiowo; te, które starają się żyć normalnie, budzą podejrzenia.

<!** reklama>

- Nie ma pomocy specjalnej dla osób, które tracą kogoś bliskiego - zauważa Olga Morawska. - Państwo oferuje pomoc socjalną dla najuboższych i interwencję kryzysową w pierwszej chwili, gdy ktoś sobie nie radzi (wsparcie psychologa). Czego potrzeba? Na początek zdecydowanie dłuższego urlopu w pracy. Obecnie z racji śmierci najbliższej osoby przysługują 2 dni i w tym czasie trzeba wszystko załatwić. A następnie pomoc dla półsierot (zniżki na obiady w stołówkach, pomoc psychologiczna w szkole i przedszkolu - przygotowana do pracy z dziećmi po stracie kadra), współtworzenie grup wsparcia, pomoc w finansowaniu grup, które prowadzimy na razie w Warszawie i Krakowie, a chcemy we wszystkich miastach wojewódzkich. To wszystko na dobry początek...

Społeczeństwo wymaga od wdów, by nie stwarzały problemów: płakały tylko wtedy, gdy nikt nie patrzy, i wzięły się w garść. Powodem unikania rozmów o stracie jest pewnie nieumiejętność ich prowadzenia: - Znajomi przeważnie nie wiedzą, jak się zachować - przyznaje Olga Morawska. - I w efekcie odsuwają się. Ale oczywiście są też tacy, którzy idą za intuicją, a ta zazwyczaj dobrze podpowiada - do osoby w żałobie trzeba mieć cierpliwość, trzeba zarówno jej, jak i sobie dać dużo czasu. Żałoba to bardzo długi proces.

Obyczaj każe przez rok po śmierci bliskiej osoby nosić się na czarno, psychologowie mówią o dwóch latach, które są potrzebne do odżałowania straty, ale w rzeczywistości to sprawa indywidualna. Żałoba jest konieczna, by przeżyć stratę, wypłakać się, wydobyć z siebie trudne emocje. - Ma to ogromne znaczenie terapeutyczne - potwierdza Barbara Krzemińska. - Jeśli będziemy te uczucia tłamsić, to one do nas wrócą, nawet po latach, choćby w postaci depresji czy bólów somatycznych. Wdowy i wdowcy są pewnego rodzaju problemem dla znajomych - ludzie nie wiedzą, jak się zachować, co powiedzieć. Kończy się to na sztucznym pocieszaniu, które nic nie wnosi, w stylu: „Wszystko będzie dobrze”. W gabinecie często słyszę, że ludzie boją się osób, które straciły partnera, a nie rozumiejąc istoty problemu, naciskają: „Jak długo można płakać, zacznij żyć własnym życiem”. Jako społeczeństwo mamy też skłonność do oceniania: z jednej strony bagatelizujmy żałobę innych, z drugiej, widząc, że osierocona osoba układa sobie życie na nowo - w naszym mniemaniu - za szybko, obruszamy się, bo jak to, ledwie pochowała męża, a już ma nowego!? Patrzymy schematycznie i nie zastanawiamy się nad emocjami wdowy czy wdowca, a nie wiemy przecież, jakie było ich życie w małżeństwie. A może zmarły mąż pił, bił, był domowym tyranem? Może kobieta po długim czasie życia w bólu ma możliwość wreszcie odetchnąć. A może po prostu jest tak silna psychicznie, że szybko uporała się ze złymi emocjami i w jej pamięci zostały już tylko piękne wspomnienia, które nie uniemożliwiają zrobienia kroku naprzód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska