Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobre spotkanie nie wystarczyło Pomorzaninowi Toruń na wygranie z Grunwaldem Poznań

Redakcja
Pomorzanin (w czerwonym stroju Rafał Szrejter) po raz czwarty z rzędu wywaliczyli wicemistrzostwo Polski
Pomorzanin (w czerwonym stroju Rafał Szrejter) po raz czwarty z rzędu wywaliczyli wicemistrzostwo Polski Sławomir Kowalski
27 medali mają na swoim koncie laskarze Pomorzanina Toruń w rozgrywkach o halowe mistrzostwo Polski. W miniony weekend wywalczyli 15. srebro.

Okazały dorobek uzupełniają cztery mistrzostwa kraju oraz osiem brązowych krążków.

Przed wyjazdem do Poznania Piotr Żółtowski, trener naszej ekipy, zapewniał, że jego zespół jest gotowy do rywalizacji o wygraną. W sobotę laskarze z Torunia zmierzyli się w półfinale z LKS-em Gąsawa. Pomorzanin z zespołem z Pałuk spotkał się dwukrotnie. W pierwszym meczu torunianie ulegli 3:4, a w drugim zremisowali 6:6. Tym razem górą byli nasi hokeiści. Torunianie wygrali 12:6 (6:3).

Bez znaczenia

- Do trzech razy sztuka - mówi Maciej Zieliński, kapitan Pomorzanina. - Spotkania w eliminacjach nie miały wielkiego znaczenia. Najważniejsze było starcie w półfinale. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani, dlatego byliśmy pewni triumfu. Wynik, 12:6, mówi sam za siebie. W sobotę zagraliśmy bardzo dobry mecz.

W niedzielę nasz zespół w walce o złoto zmierzył się z obrońcą tytułu - Grunwaldem Poznań. Dodajmy, że obsada tegorocznego finału była taka sama jak przez trzy poprzednie sezony. Niestety, górą (6:4) okazali się Wojskowi, którzy tytuł mistrza Polski zdobyli po raz siódmy z rzędu i po raz 16. w historii klubu.

Spotkanie lepiej rozpoczął zespół z Poznania, który w 13. minucie prowadził 3:1, a kilka chwil po zmianie stron 4:2. Ambitni torunianie nie rezygnowali z osiągnięcia korzystnego wyniku. Dziesięć minut przed upływem regulaminowego czasu gry Rafałowi Szrejterowi udało się doprowadzić do remisu (4:4).

Zmarnowany karny

Później podopieczni Piotra Żółtowskiego mieli doskonałą okazję, aby objąć prowadzenie. Niestety, Krystian Makowski nie wykorzystał rzutu karnego.

- Widziałem, jak Krystian wykonuje ten stały fragment w meczach reprezentacji. Robi wykrok i strzela z przetrzymania w lewy róg bramki - twierdzi Mariusz Chyła, bramkarz Grunwaldu. - Poszedłem w ciemno w tamtą stronę i nie było gola.

- Podchodząc do piłki nie zastanawiałem się, jak wykonam rzut karny - dodaje Krystian Makowski. - Dopiero później przeanalizowałem słowa golkipera rywali. Widać, że odpowiednio przygotował się do meczu. Tę sytuację będę miał długo w pamięci.

Kluczowa sytuacja

- To była kluczowa akcja meczu - twierdzi Zieliński. - Gdybyśmy objęli prowadzenie, wtedy Grunwald musiałby wycofać bramkarza. W takiej sytuacji łatwiej byłoby nam strzelić kolejnego gola. Szkoda, a do Krystiana nie mamy żadnych pretensji. Taka sytuacja to element sportu. Rzut karny nie jest pewnym golem. Tym razem mu nie wyszło.

W końcówce spotkania Grunwaldowi udało się przechylić szalę wygranej na swoją korzyść. U toruńczyków radości nie było widać.

- W finale zagraliśmy bardzo dobre spotkanie - kończy Krystian Makowski. - Przeciwnicy momentami byli bezradni i wybijali piłkę na uwolnienie. Już rok temu byliśmy blisko sukcesu. W tym sezonie jeszcze bliżej. Może za rok nam się uda.

Nasi laskarze teraz będą przez tydzień odpoczywać. Później rozpoczną przygotowania do rundy rewanżowej na otwartych boiskach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska