Dobrze, czyli źle

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Mamy wreszcie logo „Toruń 2016 Europejska Stolica Kultury”. Przynajmniej pod tym względem udało się dogonić Łódź, która ma już swój znak od dwóch miesięcy. Głos internetowego ludu oraz jury zabrzmiał jednakowo i wygrał projekt Szymona Salińskiego. I byłoby pięknie, gdyby nie było tak słabo.

Nie twierdzę, że według mojej prywatnej, całkowicie subiektywnej oceny zwycięski projekt jest zły, przeciwnie - ma pewien urok. Kłopot tylko w tym, że to za mało. Dopiero za kilka lat dowiemy się, które miasto wygra, ale wyścig już trwa. I już dziś trzeba pilnować jednej podstawowej zasady: toruńskie pomysły, propozycje i rozwiązania nie mogą być jedynie poprawne. Muszą być bardzo dobre, na najwyższym poziomie. To zbyt duża stawka i ze zbyt silną przyszło nam się mierzyć konkurencją, żeby zadowolić się jedynie tym, co średnio dobre. I marna to pociecha, że poziom znaków graficznych promujących miasta, które były lub będą ESK, jest tak nierówny - od słabiutkich „Krakowa 2000” czy greckiego „Patras 2006”, aż po świetne „Wilno 2009” i „Pecs 2010”. Toruński znak wypada na tym tle średnio. A to naprawdę za mało.

<!** reklama right>Zastanawiam się, w którym momencie popełniono błąd. Czy wtedy, gdy zdecydowano się na zamknięty konkurs, ograniczony jedynie do toruńskiego środowiska, czy wtedy, gdy po pierwszym przeglądzie prac uznano, że poziom konkursu jest odpowiedni. Jeżeli te cztery, publicznie oceniane prace były rzeczywiście najlepsze spośród wszystkich nadesłanych, to moim zdaniem trzeba było unieważnić konkurs i rozpisać nowy, w rozszerzonej formule. Żaden to wstyd. Bywa tak nawet na najbardziej prestiżowych konkursach artystycznych. Tak się jednak nie stało i w efekcie toruńskie logo wybierane było z 33 propozycji. Dla porównania - łódzki znak wyłowiono ponad... 250 prac. I to, niestety, widać.