Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dostosuj się albo zgiń

Jan Oleksy
Motywacji się nie szuka, motywację się robi - istnieją setki konkretnych, skutecznych technik, które do tego służą - mówi Mateusz Grzesiak* w rozmowie z Janem Oleksym.

Kim Pan jest, Panie Grzesiak? Prawnikiem, psychologiem, trenerem osobistym, specjalistą od wizerunku... Mogę jeszcze dalej wyliczać?!
Pewnie! Tylko tym razem ja. Jestem też ojcem, mężem, podróżnikiem, miłośnikiem wina, prezesem międzynarodowo działającej spółki, najpopularniejszym coachem w Polsce, konsultantem, pasjonatem brazylijskiego jiu jitsu, czytelnikiem, biegaczem, byłym kulturystą, autorem książek itd. Ale te wszystkie rzeczy ja robię, a nimi nie jestem. Jeśli kimkolwiek jestem, to sobą! A zawodowo buduję modele komunikacyjne i jestem znany jako psycholog. I przy tym pozostańmy.

Czy to wynika z ciekawości świata, głodu wiedzy, chęci niesienia pomocy?
Wszystkich z nich. A także z samorealizacji, z wiary w ludzki potencjał, z potrzeb rynkowych i ludzkich, ze skuteczności używanych metod i wyników, które nimi osiągają ludzie.

Pamięta Pan moment, w którym zdecydował się na wkroczenie na tę drogę?
To było kilkanaście lat temu, gdy wróciłem ze stypendium w Niemczech i spotkałem terapeutę, który był sprawny komunikacyjnie i inteligentnie rozmawiał. I tak zająłem się psychologią. Coaching to jedno z wielu narzędzi, z jakich korzystam. Interesuje mnie budowanie modeli psychologicznych, które pomagają ludziom i organizacjom osiągać określone cele - czy to wzrost sprzedaży, czy wyjście z problemów w relacjach, czy nauczenie się języka obcego.

Przykład Pańskiego sukcesu można naśladować?
Przykład każdego sukcesu, w tym i mojego, można naśladować. Pod warunkiem, że się umie oddzielić osobę od jej umiejętności i zbudować model. Taki model powinien być powtarzalny, duplikowalny, skalowalny i uniwersalny. Wówczas nie mamy do czynienia ani z żadnym przypadkiem ani talentem, ale zestawem powtarzalnych wzorców zachowań i myślenia, który można powielać.

Gdzie szukał Pan motywacji?
Motywacji się nie szuka, motywację się robi - istnieją setki konkretnych, skutecznych technik, które do tego służą. Można ją automatyzować, gdy żyje się swoim własnym życiem - przecież nikt mnie nie musi motywować, bym zarabiał dobre pieniądze w swojej własnej firmie, robiąc to, co naprawdę chcę robić. A ponieważ większość ludzi nie tworzy swego życia, ale żyje pomysłami innych na siebie, dlatego szuka motywacji zewnętrznej.

Czy chodzą po ziemi urodzeni nieudacznicy, którym nikt i nic nie pomoże, nawet Pan?
Urodzeni po świecie to chodzą mężczyźni i kobiety, a nawet to już operacyjnie można zmienić. Jeśli komuś się coś nie udaje, to oczywiste - ta osoba sądzi, że jej los zależy od czynników zewnętrznych, z psychologicznego punktu widzenia jest więc ofiarą. Jej nie pomoże nikt, bo jest jak samochód bez silnika albo żołnierz bez karabinu. Przenosząc odpowiedzialność na zewnątrz tracimy sprawczość i stajemy się podmiotami wyborów innych, którym nieświadomie i nawet wbrew własnej prawdziwej woli oddajemy prowadzenie naszego życia i decydowanie za nas.

Mam rozumieć, że każdy może zrobić ze sobą, co tylko zechce, nawet zostać biznesmenem?
To „nawet” zabrzmiało, jakby zostanie biznesmenem było czymś spektakularnym, trudnym albo nieosiągalnym. Rozumiem trudy zostania prezydentem czy szefem Komisji Europejskiej, ale założenie własnej działalności i rozpoczęcie przedsiębiorczych działań miałoby by być wielkim wyzwaniem? Oczywiście, że każdy może zrobić ze sobą, co mu się podoba. To fakt, a nie górnolotne pseudooptymistyczne pranie mózgu. I faktem jest też, że rzeczywistość mi na moje działanie odpowie - dając informację zwrotną, która mnie poinformuje o granicach działania w zakresie „robię to, co mi się podoba”. Jak mi się by akurat podobało jeżdżenie powyżej 50 km/h w mieście, to dostanę mandat i się nauczę, że taki egocentryzm kosztuje. Dlatego dzięki inteligencji mogę brać pod uwagę reakcję świata na moje działania i takie podejmować, by były adekwatne dla wszystkich, a nie tylko dla mnie. I tak rodzi się współpraca między tym, co podoba się mi, a co podoba się światu.

Dlaczego w niektórych kręgach, uważa się coachów za szamanów, naciągaczy?
Bo część z tych coachów to niekompetentne jednostki, które zabierają się za coś, o czym nie mają pojęcia. Nic dziwnego, że dostają rynkowe bęcki, bo powinni. Oni szybko wypadają z gry, nie rozumiejąc jej zasad. Tak jest zresztą w każdej profesji - dół jest najszerszy i najmniej kompetentny, środek węższy i przeciętny, a na samej górze są najlepsi. Druga kwestia dotyczy samych komentujących - część z nich to ignoranci, mylący coaching z trenerstwem albo mowami motywacyjnymi, konsultingiem czy terapią. Nie mają wiedzy na temat tej młodej dyscypliny i wypowiadają się o czymś, o czym nie mają pojęcia. A ponieważ coaching się popularyzuje i to dopiero początek wzrostów, przybywa więcej niekompetentnych samozwańców i bijących pianę nieuków.

Jaki rodzaj pracy nad sobą ceni Pan najwyżej?
Chylę czoło przed tymi, którzy wciąż ewoluują. Osiągają coś pokonawszy swoje demony, a potem to porzucają, zabierając się za coś nowego. Imponują mi ludzie, którzy wchodzą na nowe poziomy obecności i intelektualnej głębi, których muszę się uczyć wciąż na nowo, bo są za każdym razem mądrzejsi. Oni są na prawdziwej, życiowej ścieżce rozwoju, nie identyfikując się ze swymi osiągnięciami. To buddowie jeżdżący prestiżowymi samochodami, łączący sacrum i profanum w całość.

Który z Pańskich uczniów, odniósł spektakularny sukces? Proszę przykład.
Spektakularność jest kwestią relatywną, więc sukces jednego może być porażką dla drugiego. Nie mnie oceniać, czy spektakularne jest budowanie modeli sprzedażowych dla marki luksusowych samochodów prowadzących do znacznego zwiększenia zysków korporacji, czy wyprostowanie małżeństwa, które zamiast rozwodu ma rok po sesji spotkań kolejne dziecko. Albo to, że mój podopieczny schudł kilkadziesiąt kilogramów albo otworzył rodzinny interes i dziś jest spełniony. Spektakularności wymaga gra marketingowa, a mnie osobiście interesuje tylko to, że to, co robię przynosi wartość światu i dzięki mojej obecności na tym padole staje się on lepszym miejscem dla nas i dla przyszłych pokoleń.

*Mateusz Grzesiak

psycholog, międzynarodowy trener rozwoju osobistego. Napisał dziewięć
książek z zakresu psychologii sukcesu, relacji i zmiany, inteligencji emocjonalnej
oraz mindfulness. Jest autorem licznych artykułów publikowanych w kluczowych
krajowych magazynach oraz największych serwisach internetowych. Prowadzi
największy w Polsce profil społecznościowy z zakresu praktycznej psychologii.
W listopadzie prowadził konferencję w Toruniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dostosuj się albo zgiń - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska