Dyskusja nad grobem Duha

Organizatorzy zawodów mieli ponoć dmuchaną bandę. Dlaczego jej nie zamontowali? - Bo łatwiej i szybciej można się wtedy dostać do parku maszyn - mówi portalowi eurosport.onet.pl argentyński dziennikarz Ariel Copreni.

<!** reklama>

Do feralnego wypadku doszło w czwartek, 31 stycznia podczas dziewiątego rundy indywidualnych mistrzostw Argentyny, która odbył się na torze w Bahia Blanca. Na jednym z łuków Matija Duh zderzył się z Guglielmo Franchettim i stracił panowanie nad motocyklem, w wyniku czego uderzył w opony, które pełniły w tym miejscu funkcję bandy.
Zmarł już w piątek
Słoweniec doznał poważnych obrażeń wewnętrznych i zaraz po przywiezieniu do szpitala lekarze ocenili jego stan jako krytyczny. Ostatecznie w poprzednią niedzielę 24-latek przegrał walkę o życie.
- Duh tak naprawdę był martwy już w piątek rano. Wiem, że przeciętnej osobie trudno zrozumieć jak to możliwe, że człowiekowi bije serce, a mimo to jest prawie martwy. Do tego w tym wypadku dochodziła bariera językowa i kulturowa. Wystarczyło, że odłączylibyśmy Matiję od respiratora... Czekaliśmy jednak na przyjazd jego krewnych do Argentyny, aby móc podjąć kolejne kroki - poinformował doktor Martin Alonso, który zajmował się słoweńskim żużlowcem.
Myślą tylko o pieniądzach?
Zaraz po wypadku rozgorzała dyskusja na temat bezpieczeństwa na argentyńskich torach.
- To efekt ignorancji i zgubnego myślenia wyłącznie o pieniądzach. Poziom bezpieczeństwa na naszych torach jest daleki od idealnego i jest to sytuacja nie do pomyślenia. Kiedyś wysłałem nawet kilka listów do różnych instytucji, klubów w tej sprawie, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi - poskarżył się dziennikarzom lokalny żużlowiec Juan Curzio.
- Jeśli na torze rolę bandy pełni betonowa ściana lub opony, to nie nadaje się on do ścigania. Posiadanie band dmuchanych jest naszym obowiązkiem - dodał jego kolega po fachu Hugo Moreno.
- Może w Europie jest inaczej, ale u nas w Argentynie żużel jest bardzo amatorski i to w każdym aspekcie. Nie ma tutaj żadnych zabezpieczeń. Przecież wystarczy pooglądać zdjęcia albo materiały wideo z zawodów rozgrywanych w Argentynie i to wszystko świetnie widać - powiedziała Micaela Bazan, która na co dzień rywalizuje na argentyńskich torach.
Niektórzy bronili organizatorów.
- Dotychczas nikt nie narzekał na bezpieczeństwo, a teraz jest za późno na wylewanie żali - powiedział Nicolas Covatti na łamach dziennika „La Nueva Provincia”.
Matija mógł żyć...
W listopadzie w Bahia Blanca odbyły się dwie ostatnie rundy indywidualnych mistrzostw świata juniorów i na łukach były dmuchane bandy. Dlaczego zabrakło ich podczas zmagań o mistrzostwo Argentyny?
- Łatwiej i szybciej można się dostać do parku maszyn, gdy bandy dmuchane nie są rozłożone - powiedział Ariel Copreni, dziennikarz z Bahia Blanca. Po chwili dodał: - Gdyby tego dnia były rozłożone, Matija Duh nadal by żył...
Mimo śmierci 24-letniego Słoweńca, organizatorzy zmagań o mistrzostwo Argentyny chcieli kontynuować rywalizację. We wtorek w ub. tygodniu miała się odbyć dziesiąta runda (na organizację turnieju zgodziła się narzeczona Matiji Duha i jego brat, którzy przebywają w Ameryce Południowej).  Jednak europejskie federacje cofnęły swoim zawodnikom zgody na start. W tym gronie był też Polski Związek Motorowy - w Argentynie rywalizował bowiem Mariusz Fierliej.
W miniony weekend do Bahia Blanca miała przylecieć komisja Międzynarodowej Federacji Motocyklowej i przeprowadzić inspekcję toru.(na podstawie www.eurosport.onet.pl)