Przypomnijmy: ogień pod koniec marca strawił znajdujące się tam pomieszczenia, w których mieszkały dzieci. O zdarzeniu pisaliśmy szeroko na naszej stronie internetowej oraz w wydaniu papierowym. Po około trzech miesiącach wszystko pomału wraca do normy.
- To co się wydarzyło, było dla nas wielkim szokiem, ale zmierzamy ku dobremu - przyznaje Bogumiła Przybielska, dyrektor Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Białochowie. - Pojawiło się wiele osób życzliwych, które wsparły nas. Nie tylko finansowo, ale także psychicznie, a to bardzo ważne w takich momentach. Spotkaliśmy się z wielkim zrozumieniem ludzi z różnych miast Polski, a nawet spoza granic kraju. Wychowankowie, którzy odeszli jakiś czas temu z naszego domu, bardzo mocno zaangażowali się w pomoc. Takie sytuacje potwierdzają, że ludzie ludziom są najbliżsi.
Termin zakończenia prac, które zdaniem dyrekcji ośrodka oraz zarządu powiatu grudziądzkiego przebiegają sprawnie, przewidziano na najbliższy wtorek, a więc 30 czerwca. Wczoraj odbyło się kolejne spotkanie z wykonawcami remontu. Wiele wskazuje, że uda się go dotrzymać.
- Takie mamy marzenie, by właśnie na czas wakacji wrócić z dziećmi już do naszej placówki - dodaje dyrektor Przybielska. - Chodzi o niespełna dziesięcioro wychowanków, bo reszta rozjedzie się z uwagi na wakacje. Firmy robią swoje, ale również my organizujemy remont i pomagamy, jak tylko możemy. Duża część pokojów na pierwszym piętrze już jest gotowych.
Tak wiele w tak krótkim czasie nie udałoby się zrobić bez ludzi dobrych serc. Do placówki w Białochowie poszło wsparcie materialne w postaci przedmiotów, ale także pieniędzy. Kwoty, jakie wpłacali darczyńcy, były różne, nawet od 15 złotych. Łącznie udało się uzbierać około 40 tysięcy złotych, za które kupiono farby i meble. Jest też jeszcze kwota od ubezpieczyciela. Szacuje się, że całość może pochłonąć blisko 250 tysięcy złotych.
Tymczasem w tej chwili wychowankowie domu z Białochowa przebywają w sąsiedniej takiej placówce, która znajduje się w Wydrznie, także na terenie powiatu grudziądzkiego.
- Nie spodziewałam się, że dzieci z naszego domu tak się zachowują. One zorganizowały pomoc dla kolegów i potrafiły się nimi zaopiekować. Zawiązały się nawet przyjaźnie - podkreśla Daria Rogowska, dyrektor tego domu dziecka. - Wiadomo, najgorszy był pierwszy dzień. Trzeba było się jakoś zorganizować. Ale teraz wszystko przebiega sprawnie. Nikt nikomu nie wchodzi w paradę, a zachowanie dzieci jest bardzo dobre.
- Obie placówki stanęły na wysokości zadania - chwali Edmund Korgol, starosta powiatu grudziądzkiego. - Wraz z pożarem zalanych zostało wiele pomieszczeń, gdzie straty są dodatkowe. Miejmy nadzieję, że to ostatni pożar w Białochowie, bo tam potrzeba ustabilizowania sytuacji. Dobrze, że nic nikomu się nie stało. Straty oczywiście są i to niemałe. Natomiast przy tylu gorących serach osób, które zaangażowały się w pomoc, one nie będą prawdopodobnie aż tak dla nas odczuwalne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?