To oczywiste, że odizolowani od społeczeństwa chorzy przestępcy nie powinni wydzwaniać do domów dziecka i prosić o dane osobowe wychowanków. Tym bardziej że wielu z pacjentów ośrodka w Gostyninie to osoby wcześniej skazane za pedofilię. Jestem więc żywotnie zainteresowana, jak takie kontakty Mirosław S. z toruńskim domem dziecka wytłumaczy dyrektor Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjacyjnym.
Martwi mnie jednak też postawa „Młodego Lasu”. „Nasz pracownik, działając w dobrej wierze, zobowiązał się do wytypowania kandydata spośród wychowanków placówek. Nic nie wzbudziło jego niepokoju” - wyjaśnia dyrektorka domu dziecka w piśmie do rzecznika praw dziecka.
Rozumiem, że pracownica domu dziecka nie skojarzyła terminu „Gostynin”. Nie rozumiem jednak, dlaczego tak poważne decyzje, jak obdarowanie dziecka polisą ubezpieczeniową, nie są poddane nadzorowi dyrekcji. To wspaniale, że - jak mówi pani dyrektor - „Młody Las” ma setki darczyńców. Lepiej jednak, żeby dzieci nie dostawały laleczek od wujków z Gostynina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?