Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emerycie, co słychać pod palmami?

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Sprawdziliśmy, czy przeciętnego polskiego emeryta stać na spędzenie reszty życia nad ciepłym morzem, w śródziemnomorskim klimacie, na słoneczku i w cieniu palm. Okazuje się, że tak, jednak kosztem dość znaczącego pogorszenia standardu życia.

Sprawdziliśmy, czy przeciętnego polskiego emeryta stać na spędzenie reszty życia nad ciepłym morzem, w śródziemnomorskim klimacie, na słoneczku i w cieniu palm. Okazuje się, że tak, jednak kosztem dość znaczącego pogorszenia standardu życia.

<!** Image 2 align=none alt="Image 199085" sub="Białe domki, kryte czerwoną dachówką, wśród zieleni nad Jeziorem Ochrydzkim w Macedonii. Może Ewie i Januszowi tu właśnie uda się kupić swoje przyszłe lokum? Miejsce dla polskiego emeryta wymarzone i być może nie aż tak drogie jak w wielu innych, bardziej znanych kurortach. [Fot. Janusz Pawłowski]">Ewa i Janusz Pawłowscy, inowrocławianie, są świeżo upieczonymi emerytami i cieszą się wielką ilością wolnego czasu. W ostatnich latach, kiedy dzieci dorosły i usamodzielniły się, a wnuki poszły do szkoły, zaczęli jeździć po Europie, na co zawsze mieli ochotę, za to nie mieli ani czasu, ani pieniędzy. Ale nie tylko podróże im się spodobały. Także przelotnie z konieczności poznane miejsca, świat bogatszy od naszego krajobrazowo i przyrodniczo, łagodniejszy klimat.

<!** reklama>- Nie pamiętamy już, kto pierwszy z nas powiedział to, o czym oboje myśleliśmy osobno - uśmiecha się Janusz. - Że jak przejdziemy na emeryturę, to wyjeżdżamy z Polski. Nie chce nam się słuchać kłótni o krzyż przed pałacem prezydenckim, o koncesję dla Radia Maryja itp. Jesteśmy tym już naprawdę zmęczeni.

Pawłowscy utrwalili sobie w pamięci zapowiedzi reformy systemu emerytalnego sprzed kilkunastu lat. Reklamy funduszy wykorzystywały motyw polskiego emeryta, leżącego na plaży pod palmą. Uwierzyli.

<!** Image 3 align=none alt="Image 199085" sub="Sudak na Krymie. Zatłoczone kamieniste plaże, wypalona trawa i brak wody zniechęcają do osiedlania się na tym półwyspie. [Fot. Janusz Pawłowski]">Z upływem lat projekt zaczął przybierać realne kształty: ceny nieruchomości w Polsce wzrosły już na tyle, że za cenę mieszkania w naszym kraju można kupić lokal w innej części Europy. Inowrocławianie postanowili pojechać w ciepłe i zaciszne miejsce, gdzie nie trzeba zimą opatulać się przed mrozem i podkręcać grzejniki.

- Chcemy sprzedać nasze 54-metrowe, dwupokojowe mieszkanie na Rąbinie - mówi Janusz Pawłowski. - Jeśli wykażemy się cierpliwością, możemy je opchnąć za jakieś 140-150 tysięcy. Za te pieniądze kupimy sobie inne lokum za granicą. Nie będziemy dopłacali, żeby wystarczyło nam na życie i coś jeszcze zostało na czarną godzinę. Jako stróż czy ogrodnik mogę nawet jeszcze dorobić, póki tylko będę miał siły. A jak będzie za co, to będziemy dodatkowo podróżować po okolicy...

Na co te 145 tysięcy wystarczy?

Od mniej więcej roku Ewa i Janusz regularnie przeglądają specjalistyczne portale, porównujące ceny mieszkań i koszty utrzymania w różnych miejscach świata. Oczywiście, nie szukają bezludnej wyspy na Pacyfiku, ani też egzotyki pod równikiem, bo to świat obcy, a i warunki, zwłaszcza klimatyczne, zbyt uciążliwe dla nieprzyzwyczajonych. Młodzi to może jeszcze daliby radę na Seszelach czy Hawajach, ale emerytom wypada być realistami. Stawiają na Stary Kontynent. Zresztą, przeprowadzka z całym dobytkiem do np. Brazylii kosztowałaby więcej niż dostaliby za inowrocławskie mieszkanie...

Kołka jak marzenie

- Podczas licznych podróży po Europie znaleźliśmy parę zakątków, w których czuliśmy się szczególnie dobrze - wspomina Ewa. - Parę razy zdarzyło się nam powiedzieć do siebie, że warto byłoby pomyśleć o zamieszkaniu właśnie tutaj. Po długiej rodzinnej naradzie zdecydowaliśmy, że Skandynawia odpada od razu z uwagi na klimat i ceny utrzymania, absolutnie niedostępne dla ludzi żyjących z polskiej emerytury. Na Łotwie jest raczej podobnie, ale dlaczego by nie sprawdzić, zwłaszcza w okolicach przylądka Kołka, np. w Windawie, gdzie widzieliśmy najpiękniejsze plaże w Europie, choć woda... brrr. Potem Budapeszt, bo zachwyciło nas to miasto. Tak dla żartu również któryś z ośrodków dawnej NRD, bo wszyscy mówią, że tam najtaniej w Europie obecnie można kupić dom. Starzy wymarli, a młodzi uciekli na zachód Niemiec. Najciekawiej jednak byłoby nad morzem, sprawdziliśmy więc Batumi w Gruzji, Sewastopol na Krymie, Odessę, któreś z miast Chorwacji jak Trogir albo Split, Kotor w Czarnogórze, Durres w Albanii, okolice półwyspu Chalkidiki, czyli Salonik w Grecji, może coś na włoskiej prowincji, albo na Sycylii i koniecznie w Perpignan we Francji. Majorka odpada z uwagi na tłok turystów, podobnie Kanary i Monako. Trzeba też rozważyć Portugalię nad Atlantykiem i Szkocję. Odpada za to Hiszpania, bo tam latem za gorąco.

Jak to w rzeczywistości wygląda? Na co w kolejnych tych miejscach byłoby Pawłowskich stać? Na jaki lokal?

Ewa i Janusz zaglądają w swoje notatki: - W Sewastopolu za równowartość naszych 54 metrów wychodzi tylko 30-metrowa kawalerka - relacjonują. - Podobnie w Porto nad Oceanem Atlantyckim. Trochę lepiej jest w Odessie - w rachubę wchodzą 33 metry. Ale to są ceny mieszkań w centrum miasta. Takich wygórowanych marzeń nie mamy. W sowieckim blokowisku na obrzeżach Odessy możemy kupić dokładnie swoje 54 metry.

Ewa krzywi się z wyraźną niechęcią: - Tylko nie sowieckie blokowiska, brzydszych i bardziej zdewastowanych miejsc na świecie chyba nie ma, no może hinduskie czy arabskie slumsy...

12 metrów Batumi

Sprawdzamy razem dalej: w Budapeszcie 36 metrów, w albańskim Durres z pięknymi plażami - 38. Kiepsko wychodzi przymiarka do mieszkania w chorwackim Splicie. Pawłowskich stać byłoby na... piwnicę albo komórkę, bo mieszkanie o powierzchni 15 metrów to byłby raczej żart. Tylko o dwa metry więcej wchodziłoby w grę w czarnogórskim Kotorze. Trudno, Adriatyk na co dzień widocznie nie był im pisany.

Włochy od razu były na straconej pozycji, w Lucce za 145 tys. zł można kupić mieszkanie o powierzchni 14 metrów, w Palermo na Sycylii - 21. W szkockim Edynburgu też 14. Pod Salonikami czekają tylko 24 metry, za to w Katerini na Riwierze Olimpijskiej „aż” 33. W NRD-ówku, a Janusz uparł się na Drezno, bo reszta miast w tej części Niemiec wydała mu się niestrawna, 20 metrów. Dokładnie tyle samo we francuskim Perpignan.

- Największa klapa to Batumi, skąd mamy takie piękne wspomnienia - martwi się Ewa. - Stać nas byłoby tylko na 12-metrowe mieszkanie. W łotewskiej Windawie za to mielibyśmy szanse nawet na własny dom: stać nas byłoby aż na 160 metrów powierzchni mieszkalnej!

- Kiepsko to w sumie wygląda - podsumowuje Janusz. - Wyszło nam, że na upartego można zabrać się za szukanie w punktach pośrednictwa sprzedaży nieruchomości w Windawie, Odessie, Budapeszcie, Durres, Katerini, od biedy w okolicach Palermo i Salonik. Ale, ale... Sprawdzić musieliśmy też, jak wysokie są w tamtych miastach koszty utrzymania. Bo kupić swoje lokum to jedno, a wyżywić się z polskiej emerytury, od czasu do czasu przyjechać do kraju, opłacić gaz, prąd, wodę itd., to sprawa inna. Sprawdziliśmy Windawę w pierwszej kolejności - opłaty miesięczne to jakieś 500 złotych. Benzyna w polskiej cenie, żywność nieco droższa. Nie jest źle. Odessa to media tanie jak barszcz, coś koło setki wychodzi, bilety komunikacji śmiesznie tanie, podobnie alkohol i papierosy, a benzyna to tylko 4 złote za litr. Żyć, nie umierać. Tylko trochę drożej jest w Durres. Utrzymanie w Budapeszcie to około 400 złotych miesięcznie, żywność nieco droższa. W Palermo koszty życia nie rażą, jednak ceny już wyraźnie wyższe. W Grecji podobnie, trudno byłoby żyć na poziomie, do jakiego przywykliśmy w Polsce.

A może... Kuba?

- I właściwie nie wskazaliśmy żadnego pewniaka - dodaje Janusz. - Na Łotwie zimno, w Grecji tłoczno od turystów, przyszłość kraju niepewna. W Albanii ekspansja muzułmanów. Pozostaje wierzyć, że znajdziemy coś na naszą kieszeń w miejscu, którego dotąd nie braliśmy pod uwagę. Wiemy w każdym razie, że z daleka tego nie załatwimy. Trzeba jechać na miejsce i tam pomieszkać, pochodzić po okolicy, popytać, czytać ogłoszenia, zaglądać do pośredników. Możmy liczyć tylko na tzw. okazję.

Ewa i Janusz na koniec opowiedzieli o swoim największym odkryciu. To Kuba! Tak tanio jak tam nie żyje się chyba już nigdzie na świecie.

- Ale tam nie pojedziemy - mówi stanowczo Janusz Pawłowski. - Lada dzień Fidel umrze, wyspa się otworzy na Amerykanów, ceny poszybują w górę, bo przyjedzie tam tłum bogatych Amerykanów. Polak, a tym bardziej polski emeryt, nie ma szans, by z nimi konkurować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska