[break]
Już przed godziną 15 pasażerów zabrakło w autobusach i tramwajach. Pusto zrobiło się w sklepach.
- Takiej sytuacji jeszcze nie było. Przez ponad 2,5 godziny praktycznie nie mieliśmy klientów - powie już po meczu kasjerka z supermarketu przy ul. Legionów. - Ludzie w blokach obok sklepu mieli pootwierane okna , więc wiedzieliśmy, co się w meczu dzieje.
Półnadzy strażacy
Torunianie zasiedli przed telewizorami nie tylko w domach. Tradycyjnie wielu kibiców oglądało mecz w letnich ogródkach na starówce. Przy hymnie Polski stanie na baczność i wspólny śpiew były ważniejsze od pitego piwa.
Na Rynku Staromiejskim w „Szwejku” potężne okrzyki, przede wszystkim męskiej części kibiców, wspomagał bęben.
Z kolei w ogródku piwnym „Number One” w okrzyki i wspomaganie biało-czerwonych silnie zaangażowały się panie. W niektórych sytuacjach nawet zdominowały doping. Zwłaszcza kiedy obok przebiegali półnadzy strażacy, biorący udział, mimo tropikalnego upału, w odbywających się w tym samym czasie na starówce międzynarodowych zawodach strażackich.
Fala w ogródkach
Z czasem jeden z kibiców postanowił bardziej zorganizować doping. Krążąc pomiędzy ogródkami zachęcał oglądających do jeszcze mocniejszych okrzyków i meksykańskiej fali.
Szaleństwo wybuchło oczywiście po golu Jakuba Błaszczykowskiego. Po bramce Szwajcarów, kibice pogodzili się z wizją dogrywki i rzutów karnych.
Nie brakowało również zgryźliwych komentarzy pod adresem Szwajcarów.
- Oni w zasadzie nawet nie są państwem. Jak możemy z nimi przegrać? - pocieszał się jeden z oglądających mecz.
Ważny mecz to i duże emocje, i spore pieniądze. Niektórzy z kibicujących obstawili wynik u bukmacherów.
- Obstawiłam wiele pieniędzy na 2:1 dla Polski! - jedna z dziewczyn już w czasie dogrywki składała ręce do modlitwy, by wybłagać zwycięskiego gola biało-czerwonych.
Kiedy już doszło do karnych, imię i nazwisko polskiego bramkarza Łukasza Fabiańskiego było jednym z najczęściej i najgłośniej skandowanych..
Jak w sylwestra
Po ostatnim, pieczętującym awans Polski do ćwierćfinału karnym, wykonanym przez Grzegorza Krychowiaka, na Rynku Staromiejskim zapanowała totalna euforia. Dotąd to miejsce znało taki wybuch emocji tylko przy okazji imprez sylwestrowych i witania nowego roku. Ludzie zaczęli się wyściskiwać, a także prezentowali dzikie tańce radości.
Okrzyk „jeeeeeeeee-eeeeeeest!” było oczywiście słychać na wszystkich toruńskich osiedlach. Zawyły trąbki i klaskony samochodów.
Prawie trzy godziny wielkich piłkarskich emocji schłodziła dopiero nieco burza, która około godziny 19 zaczęła nadciągać nad miasto.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?