W PRL-u praca miała często mniej skomplikowany charakter niż obecnie. Nie było mowy o automatyzacji pracy we współczesnym tego słowa znaczeniu, a wiele czynności związanych z procesem produkcyjnym było wykonywanych manualnie. W grudniu 2020 r. miały miejsce strajki w Stoczni Gdańskiej oraz innych zakładach produkcyjnych. Po tych wydarzeniach ze stanowiska pierwszego sekretarza KC PZPR ustąpił Władysław Gomułka, a do władzy doszedł Edward Gierek. To on jest autorem słynnego powiedzenia „No to jak, towarzysze, pomożecie?”, które padło z jego usta w 1971 r. podczas spotkania z robotnikami w Gdańsku.
Edward Gierek zapowiedział modernizację gospodarki oraz inwestycje w przemysł ciężki. Przemysł miał zostać dofinansowany dzięki zagranicznym kredytom. Polacy mieli jednak specyficzny stosunek do pracy. Przede wszystkim nie podchodzili do godzin pracy tak rygorystycznie jak współcześni pracownicy, a wielu robotników szukało pretekstu, aby wyjść wcześniej do domu. Dużą popularnością cieszył się także domowej produkcji bimber. Zgodnie z danymi przytoczonymi przez magazyn Histmag w latach 1970–1980 na jednego mieszkańca przypadało ok. 10 l. czystego spirytusu, który był niezbędny do wytwarzania bimbru.
Rozpijaniu społeczeństwa sprzyjały trudności ze zdobyciem własnego mieszkania. Wielu pracowników mieszkało w hotelach robotniczych, co sprzyjało integracji przy alkoholu. Za dnia pracownicy produkcyjni chętnie robili sobie przerwy na papierosa, tak więc okazji do wspólnego spędzania czasu nie brakowało. W tamtych czasach osoby wykonujące prace proste były źle opłacane, a zakłady produkcyjne cechowała zła organizacja pracy. To wszystko przekładało się na sytuację finansową Polaków. Obrazy nędzy dopełniały niedobory. Na początku lat 70. na rynku brakowało wielu produktów, np. sprzętu AGD i RTV. Wiele osób wiodło monotonne życie, pracując na produkcji i pielęgnując po godzinach sąsiedzkie relacje.