I nikogo w mieście nie dziwi także i to, że kilka tygodni temu najwyższy urzędnik w mieście, kolejny zresztą raz, gościł na urodzinach radia o. Rydzyka i był tam przejmowany nad wyraz ciepło, a w ostatnią niedzielę był na toruńskiej Owsiakowej Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, z czerwonym serduchem na piersi. I tam także czuł się jak ryba w wodzie. Tak już pan prezydent ma.
Z tym jednak, gdzie prezydentowi miasta wypada, a gdzie nie wypada bywać wcale nie jest tak prosta sprawa, o czym świadczy mała awanturka u sąsiadów. Po tym, jak w sobotę bydgoski prezydent Rafał Bruski uczestniczył w demonstracji Komitetu Obrony Demokracji na bydgoskim Rynku, od razu w poniedziałek miejscowi samorządowcy i parlamentarzyści PiS konferencję prasową zwołali i oburzenie swe wyrazili, twierdząc, że prezydent miasta w takich „antyrządowych demonstracjach” nie powinien uczestniczyć. Jak stwierdził poseł Łukasz Schreiber, „może to w znaczący sposób utrudnić walkę o ważne sprawy dla Bydgoszczy”. W tym właśnie jest coś najbardziej niefajnego. Czy Rafał Bruski dobrym jest prezydentem, czy złym - to już zmartwienie kolegów z Bydgoszczy. W relacjach bydgosko-toruńskich robi, moim zdaniem, błąd, stawiając na ostro konfrontacyjny kurs, co także Bydgoszczy odbije się czkawką. W tym jednak sporze jestem po jego stronie. I nie ma tu znaczenia, że tu jest KOD, a tam jest PiS. Chodzi o jedną zupełnie podstawową zasadę: wolałbym, żeby w Warszawie popierano sprawy ważne dla poszczególnych polskich miast jedynie ze względu na ich społeczną sensowność, bez względu, czy firmujący je samorządowcy mają właściwie poglądy polityczne i czy odpowiednio je wyrażają. A to właśnie sugeruje wywód posła Schreibera. Bronię prezydenta Bydgoszczy - to jest dopiero dobra zmiana, prawda?
Wróćmy na własne śmieci. Wczoraj pisaliśmy, że nowym szefem Biura Toruńskiego Centrum Miasta zostać ma dotychczasowa rzecznik miasta, Aleksandra Iżycka. Bardzo się cieszę i wcale nie dlatego, że będzie nam teraz przysyłała mniej sprostowań. BTCM wystartowało w 2009 roku i wtedy miałem wrażenie, że powstało po to, by pierwszy jego szef, Andrzej Szmak, miał czym kierować. Zapowiedzi było wiele, z ich realizacją było - delikatnie mówiąc - różnie. Czasami tak, jak z akcją „Pokochaj psią kupę” - wiele hałasu, trochę śmiechu i takie sobie efekty. Dla Iżyckiej może to być wyzwanie. Może uda się jej udowodnić, że BTCM ma jednak sens - czego i pani Aleksandrze, i toruńskiej starówce życzymy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?