Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gra nie musi być piękna, żeby trafić na paryskie parkiety - twierdzi Joanna Mirek

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
Polskie siatkarki powracające z brązowymi medalami w Lidze Narodów na lotnisku Balice w Krakowie
Polskie siatkarki powracające z brązowymi medalami w Lidze Narodów na lotnisku Balice w Krakowie Anna Kaczmarz
Była reprezentantka kraju Joanna Mirek liczy na to, że polskie siatkarki w rozpoczynającym się w sobotę w Łodzi turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich będą w optymalnej formie i zagrają przede wszystkim skutecznie. "Najważniejszy jest wynik i awans" – mówiła.

Biało-czerwone, podobnie jak mistrzostwa Europy, meczem ze Słowenią rozpoczną kolejne międzynarodowe zawody. Tutaj stawka jest wysoka, bowiem tylko dwie z ośmiu reprezentacji uzyskają przepustki na igrzyska. Drugą szansą na kwalifikację będzie wysoka pozycja w światowy rankingu.

- Czekam od samego początku sezonu reprezentacyjnego na ten turniej. W niejednej wypowiedzi trenera Stefano Lavariniego słyszałam, że jest to docelowa impreza dla naszej kadry. Dla niego najważniejszy jest powrót na parkiety igrzysk i on chce pojechać z naszym zespołem do Paryża – powiedziała Mirek.

Dwukrotna mistrzynie Europy oczekuje do polskiego zespołu przede wszystkim skutecznej gry.

Ona nie musi być piękna. Jeśli zespół jest w idealnej formie, to z reguły wszystko wygląda bardzo ładnie, a do tego jest skutecznie. Super będzie, jeśli dziewczyny trafią z tą formą. Najważniejszy na samym końcu i tak będzie wynik i awans.

Zdaniem byłej siatkarki m.in. Nafty Piła, Muszynianki, Budowlanych Łódź i Chemika Police, podopieczne Lavariniego muszą poprawić kilka elementów gry, które nie do końca funkcjonowały podczas niedawno zakończonych mistrzostw Starego Kontynentu.

- Wiem, że ja ciągle czepiam się tego przyjęcia, ale tak naprawdę w stosunku do mistrzostw Europy musimy poprawić każdy element. W Belgii nie byliśmy w optymalnej formie, mieliśmy kłopoty z przyjęciem, ze skutecznym atakiem z piłek sytuacyjnych, a także utrzymaniem ciągłości dobrych akcji – zaznaczyła.

Jak dodała, cieszy się, że do reprezentacji wróciła Martyna Czyrniańska, która jest w stanie pomóc swoim starszym koleżankom.

Myślę, że trener Lavarini postawi na sprawdzoną szóstkę, którą zbudował na poprzednich imprezach. Natomiast Czyrniańska to wciąż bardzo młoda zawodniczka, cały czas na dorobku, ale w dobrej dyspozycji potrafi wejść na boisko i pomóc drużynie, co wielokrotnie pokazywała w lidze.

Polki w Atlas Arenie zagrają kolejno ze Słowenią, Koreą Południową, Kolumbią, Tajlandią, Niemkami, Amerykankami i za zakończenie imprezy – z Włoszkami.

- Nigdy przed meczami nie mówię, że coś jest pewne i coś jest łatwe. Wszyscy oczekujemy, że te mecze, które rozegramy przed starciami z Amerykankami i Włoszkami, będą łatwe i powinniśmy wygrać bez problemu. Musi być jednak pełna mobilizacja i koncentracja od samego początku, bo to jest kolejny długi turniej i trzeba być mocno zmotywowanym. Tak naprawdę wszystkie reprezentacje szykowały się na te zawody i każda chce pojechać na igrzyska. Jeśli trafimy z formą na ten turniej, to każde zwycięstwo będzie budowało ten zespół i naszą grę. Jeśli będziemy dobrze grać, to ja się nie martwię o dziewczyny, czy one wytrzymają trudy tej rywalizacji. Każda wygrana dodaje skrzydeł i pozytywnej energii – tłumaczyła Mirek.

Najbardziej obawia się starcia z Amerykankami, pewną niewiadomą wydają się być Włoszki. W europejskim czempionacie spisały się poniżej oczekiwań i zajęły dopiero czwarte miejsce. Do Łodzi drużyna powadzona przez Davide Mazzantiego dotarła bez swoje największej gwiazdy Paoli Egonu, która według włoskich mediów jest skonfliktowana z selekcjonerem.

- O tym konflikcie mówiło się już w poprzednim roku i także przed mistrzostwami Europy. Widać było na tym ostatnim turnieju, że Egonu jest jakby odsunięta od tego zespołu, nie jest główną gwiazdą drużyny, wokół której ta reprezentacja była budowana. Jej nieobecność na turnieju w Łodzi jakby potwierdza to, o czym mówiło się w kuluarach. Jeśli jest tam konflikt i nie dzieje się za dobrze, to zawsze, prędzej czy później, ma to przełożenie na spotkania. Włoszki na mistrzostwach Europy bardzo łatwo przeszły przez fazę grupową, a potem zagrały już poniżej oczekiwań. W najważniejszych meczach nie utrzymały presji i jakości. Natomiast to są wciąż bardzo dobre siatkarki i trzeba liczyć się z tą reprezentacją. Jeśli jednak w zespole jest konflikt, to brak tego zaufania między zespołami, a trenerem czy między samymi zawodniczkami, prędzej czy później "wyjdzie". Amerykanki natomiast są niezwykle waleczną drużyną, potrafią grać długo i cierpliwe. Myślę, że po Lidze Narodów czują spory niedosyt i mają też nam coś do udowodnienia (przegrały z Polkami 2:3 w meczu o trzecie miejsce). To będzie bardzo wymagający rywal i obawiam się, że to może być najtrudniejsze dla nas spotkanie – podsumowała Mirek.

Źródło: PAP

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gra nie musi być piękna, żeby trafić na paryskie parkiety - twierdzi Joanna Mirek - Sportowy24

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska