Hartu ducha i umiejętności można im pozazdrościć

Tym razem w strażackie szranki stanęło 120 druhów ochotników. Nad prawidłowym przebiegiem zawodów czuwali strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Lipnie. Na czele komisji sędziowskiej stanął brygadier Janusz Krasucki.

Gospodarzem tegorocznych zawodów była Ochotnicza Straż Pożarna w Lipnie, która może poszczycić się pięknymi tradycjami, sięgającymi końca XIX. wieku. Uczestniczące drużyny, osiem męskich i trzy kobiece, wprowadził na miejsce ćwiczeń komendant zawodów druh Franciszek Patan.

Właściwe zmagania poprzedziła musztra, która jest obowiązkowa, ale nie liczy się w klasyfikacji generalnej. Tu najlepiej zaprezentowały się panie z Popowa i ich koledzy ze Stalmierza.

Druhowie najpierw musieli zmierzyć się ze sztafetą pożarniczą z przeszkodami. Najlepsi potrafili pokonać ją w czasie poniżej 63 sekund. Wobec pań nie jest stosowana taryfa ulgowa i rywalizują one na równi z drużynami męskimi. Jedynie zamiast pokonywać ścianę o wysokości 170 cm przeskakują przez płotek lekkoatletyczny.
Z kolei ćwiczenie bojowe polega na zbudowaniu linii ssawnej i dwóch linii gaśniczych. Zwieńczeniem zadania jest złamanie tarczy strumieniem wody oraz zrzucenie pachołków. Tu zawsze czuje się pewien dreszczyk emocji, bo motopompa może odmówić posłuszeństwa. Wtedy godziny ćwiczeń idą na marne.

- Przed zawodami trenowałyśmy trzy razy w tygodniu, bo chciałyśmy wypaść jak najlepiej – opowiada Paulina Nowińska z OSP w Suradówku. – Najtrudniejszy jest bieg po równoważni i trzeba trochę poćwiczyć, aby nie było punktów karnych. Drużyna kobieca powstała u nas cztery lata temu. Namówili nas koledzy i okazało się, że to naprawdę fajna sprawa.

Ostatecznie wśród pań triumfowała drużyna z Popowa (gm. Lipno), a wśród panów bezkonkurencyjni okazali się druhowie z Grochowalska (gm. Dobrzyń n. Wisłą) przed drużynami z Łochocina (gm. Lipno) i Kikoła. Na zwycięzców oprócz gratulacji czekały puchary, dyplomy i medale oraz nagrody rzeczowe - węże pożarnicze i latarki.