Historia zagryzionego Odiego poruszyła Czytelników. Kim jest właściciel jego zabójcy?
- Ta sytuacja mnie przeraziła. Wychodzi sobie człowiek spokojnie przed blok z małym pieskiem, a tu nagle pojawia się bydlę i atakuje. A co, gdyby z jamniczkiem na spacer wyszło dziecko, jaką przeżyłoby traumę - zastanawia się internautka Bożena.
Policja sprawdza
Część komentarzy do dramatu z ulicy Łyskowskiego dotyczy podobnych sytuacji, które miały miejsce w przeszłości.
- Mniej więcej dwa lata temu przydarzyło mi się niemal to samo w tym samym miejscu na Rubinkowie. Też taki amstafopodobny zaatakował. Mój pies na szczęście wyzdrowiał, ale typ dostał niestety tylko mandat - opowiada Czytelnik.
- Na psa moich rodziców też się taki rzucił, ale skończyło się na szwach i antybiotyku. Jednak co Baton swoje wycierpiał, to wycierpiał - wspomina Karolina.
Jedna z Czytelniczek przysłała nam też e-mail z adresem, pod którym może przebywać właściciel amstafa. Przekazaliśmy go policji.
O sprawie pisaliśmy TUTAJ