<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/bednarczyk_piotr.jpg" >Początek wiersza Marii Konopnickiej przypomniał mi się w niedzielę, gdy śledziłem konkurs skoków narciarskich w Lillehammer.
A właściwie: „Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!” moglibyśmy sobie śpiewać przez cały weekend. Nie da się ukryć - pierwsze zawody z cyklu Pucharu Świata Polakom nie wyszły. Justyna Kowalczyk nie kryła, że trasa w szwedzkim Gaellivare nie należy do jej ulubionych. Z nudów na treningu zaczęła liczyć zakręty - na pięciokilometrowej trasie wyszło jej 31. A więc w sobotę, na dziesięciokilometrowym biegu musiała skręcać aż 62 razy. A ponieważ nie lubi takich warunków, można było w ciemno stawiać, że wypadnie przeciętnie. Choć 27. lokata nie powinna się przytrafić zawodniczce ze ścisłej światowej czołówki. <!** reklama>
Mimo wszystko jednak Justynę podziwiam - właściwie w swojej dyscyplinie osiągnęła już wszystko - ma mistrzostwo olimpijskie, mistrzostwo świata, Puchary Świata - naprawdę trzeba docenić to, że znajduje motywację do żmudnych i ciężkich treningów. A trenuje przecież albo w samotności, albo otoczona samymi facetami - trenerem, serwismenami itd.
Z pewnością łatwiej jest naszym skoczkom narciarskim. Oni są w grupie, a to ktoś rzuci żart, ktoś ma imieniny, ktoś zaliczy lepszy występ - przynajmniej coś się dzieje i jest wesoło. Przynajmniej na treningach i zgrupowaniach. Bo na pierwszych turniejach Pucharu Świata w Lillehammer już wesoło, niestety, nie było. Podobnie jak Kowalczyk, nasi zawodnicy zaliczyli falstart. Na razie więc polscy sportowcy zimą kibiców nie rozpieszczają. Pozostaje nam jedynie wiara w to, że to tylko złe miłego początki. I że gorzej już chyba nie będzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?