Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I ty spotkasz bałwana [RECENZJA FILMU "SNOWMAN"]

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
To chyba właśnie Jo Nesbo rzucił kiedyś myśl złotą, że w Skandynawii kryminał nigdy nie był literaturą drugiej kategorii

To chyba właśnie Jo Nesbo rzucił kiedyś myśl złotą, że w Skandynawii kryminał nigdy nie był literaturą drugiej kategorii, bo zawsze zajmowali się nim pierwszorzędni pisarze. Dzisiaj ta mądrość jakby przygasła, bo po wszechświatowym sukcesie skandynawskiego kryminału zajmuje się nim tam każdy, kto umie stukać w klawiaturę, niezależnie od talentu... Ale król pozostaje jeden i nie jest to żaden z dopieszczanych Szwedów, ale właśnie Norweg Jo Nesbo.

Wszyscy pożeracze kryminałów ucieszyli się więc niezmiernie, że powstanie ekranizacja „Pierwszego śniegu”, jednej z powieści z Harrym Holem, choć pewnie też każdy pożeracz zadumał się szczerze, jak też oni to zmajstrują... Bo trudno wyobrazić sobie wprasowanie powieści Nesbo w dwugodzinny thriller.

No, może czegoś bardziej skondensowanego, jak „Krew na śniegu”, ale „Pierwszego śniegu”? Nesbo utyka w swojej powieści nie tylko wielopłaszczyznową intrygę, ale i sporo motywów społecznych i psychologicznych. Bo to jest w sumie u niego najciekawsze – opowieść o ludziach, ich wodzeniu na pokuszenie, złu, które jest nagradzane i cnocie, często ukrzyżowanej.

Bo w świecie Nesbo, tak jak w realnym życiu, często rządzi prawo Kopernika o tym, że gorszy pieniądz wypiera lepszy. No a poza tym cudnie ludzki jest sam Hole - outsider, alkoholik, facet nie radzący sobie ani z przegraną, ani z sukcesem… Niby legenda, ale taka, której lepiej nie spotkać w realu. Jasne, takich Hole’ów w literaturze kryminalnej jest zatrzęsienie. Tyle że to Hole jest najbardziej prawdziwy.

No i co z tego mamy w filmie? Niewiele. Z rozprawek Nesbo o świecie naszym kochanym nie mamy nic. Jasne, twórcy filmu musieli się na coś zdecydować – i postawili na samą intrygę. Cała opowieść spłaszczyła się więc w zwyczajny akcyjniak. Ot, choćby zmagania Harry’ego z alkoholizmem są jakoś wyjątkowo leciuchne, a problem znika jak na zawołanie... No a intryga? Jest pokraczna, bo upchana skrótowo, bez oddechu, z częścią bohaterów, która jakby spada nam z księżyca. No i emocje przez to siadają. Swoją drogą ciekaw jestem, jak odbierają film ci, którzy nie znają książki - albo po seansie boli ich głowa od dumania, albo dochodzą do wniosku, że ten Nesbo jest mocno przereklamowany.

Tak więc przenosimy się do mroźnego Oslo. Hole pije i czeka na jakąś sprawę, która go od picia odciągnie. Ale o to w spokojniej Norwegii ciężko. To nie Ameryka. Do czasu, bo zaczynają znikać panie – ze zwyczajnych rodzin z problemami, takich jak nasze. A zanim znikają ktoś pod ich oknami stawia bałwana.

A co jest w tym filmie smacznego? Klimatyczna śnieżność Skandynawii, trochę folderowa, ale sugestywnie czarująca bielą i zimnem. No i Michael Fassbender… Na początku gwiazdor mi do roli Hole’a nie pasował, choćby dlatego, że jest za mały – u Nesbo Harry to olbrzym, nie pasujący też wzrostem do średniej – ale potem było coraz lepiej. I choć nie miał czego grać, bo cały czas gonił intrygę, to i tak dał radę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska