W ostatnich dniach polskie kobiety wzięły udział w akcji dotyczącej molestowania seksualnego. By pokazać skalę problemu, zamieszczały na Facebooku hasztag „me too-ja też”. O czym to świadczy?
Ta akcja na pewno pokazuje to, że problem wykorzystywania seksualnego istnieje i dotyczy kobiet niezależnie od ich pochodzenia, klasy społecznej czy tego, w jakich środowiskach żyją. Akcja „me too” jest też związana z bardzo dużą potrzebą mówienia o tym i jest ona związana nie tylko z potrzebą wsparcia, że „nie tylko mnie to spotkało”, ale utożsamiania się z grupą, która przeżyła takie traumatyczne doświadczenie.
Czytaj też: Czuł, że musi zabijać i gwałcić
Można powiedzieć, że te kobiety ujawniły się w swoistym rejestrze ofiar molestowania seksualnego?
Tak. Gdy pierwszy raz zetknęłam się z informacją o tej akcji, to pomyślałam, że zastanawiamy się nad tym, ilu jest w Polsce przestępców seksualnych, szukamy rozwiązań, jak chronić ewentualne ofiary i ciągle tych rozwiązań nie mamy. Brakuje rozwiązań, które są adekwatne do problemu wykorzystywania seksualnego kobiet i dzieci - bo te grupy najczęściej są ofiarami.
We Francji po akcji „me too” pojawił się pomysł karania mężczyzn, którzy zaczepiają kobiety na ulicy.
Ostrożnie do tego podchodzę, bo nie zapomnę pana, którego badałam w zakładzie karnym. Dostał wyrok 3 lat więzienia za miętolenie piersi byłej żony. Nie wolno mu było tego robić bez jej zgody, ale czy taki wymiar kary jest adekwatny do popełnionego zachowania? Odbiór molestowania seksualnego jest zawsze subiektywny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
