Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak to robią Finowie? [MYDŁO MEDIÓW]

Ryszard Warta
Trzeci już raz w ciągu ostatnich dwóch lat piszę w tym miejscu o nowych pomysłach na abonament. Trzeci i ostatni, bo nie sądzę, żebyśmy się reformy tego systemu w tej kadencji doczekali.

Jak już przypominałem w środę, w innym miejscu, miała być opłata audiowizualna, miało być uszczelnianie abonamentu i na gadaniu się kończyło. Teraz mamy nową koncepcję. Krzysztof Czabański, szef Rady Mediów Narodowych, tłumaczy w „Super Expresie”, że jest za tym, żeby abonamentu nie było, a polskie media - jak je dowcipnie nazywa: publiczne - finansowane były z budżetu. Stwierdził też, że będzie to odpowiadało obywatelom.

Proszę, piękny prezent. Do tej pory jedni płacili, większość nie płaciła, ale obowiązek wisiał nad wszystkimi. Aż tu władza, jak dobry wujek, rach-ciach problem rozwiązuje. Zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Jeśli finansowanie tych mediów ma pochodzić wprost z budżetu, to skądś się te pieniądze będą musiały wziąć. Coś mi się nie wydaje, żeby wicepremier Morawiecki czarodziejską różdżką wyczarował dodatkowe 2-3 miliardy rocznie, bo o takich kwotach się mówi. Albo więc pieniądze przepłyną z jednej przegródki budżetowej do drugiej, tyle że wtedy komuś te pieniądze trzeba będzie zabrać, albo sfinansowane to zostanie z publicznego długu, albo nałożona zostanie dodatkowa danina na ten cel. Tak czy siak za państwowe media zapłacimy, tyle że może w bardziej pośredni sposób.

Polecamy: "NOWOŚCI" PLUS. Zobacz co dla ciebie przygotowaliśmy!

Finansowanie z budżetu to w Europie zjawisko rzadkie, ale spotykane. Dominuje abonament pobierany przez specjalnie do tego powołane instytucje albo tak, jak u nas, w Czechach i Irlandii - przez pocztę. Francuzi płacą abonament z podatkiem, a Włosi i Portugalczycy z fakturą za prąd. Średni europejski abonament to ponad 130 euro rocznie (dane Europejskiej Unii Nadawców). Są jednak kraje, gdzie abonamentu nie ma: Islandia, Holandia, Hiszpania, gdzie RTVE korzysta z rządowego grantu, ale także z opłat wnoszonych przez nadawców komercyjnych i telekomy.

Ciekawy jest przypadek Finlandii, gdzie abonament był, ale został w 2013 roku zniesiony i finansowanie YLE - fińskiego nadawcy publicznego - zostało przejęte przez budżet. Jednocześnie jednak wprowadzony został podatek na ten cel, ze stawką 0,68 proc. dochodów. Zmianę argumentowano malejącą ściągalnością abonamentu, ale i tym, że płacenie na zasadzie: od odbiornika czy od domu nie ma sensu, skoro z treści nadawców publicznych korzystać można na byle smartfonie i w każdym miejscu. I jeszcze jedno - w YLE nie ma reklam. I to ma sens. Spokojnie, tak odważnych, żeby wprowadzić u nas podatek radiowo-telewizyjny nie ma. Na szczęście. Nie ma też tak odważnych, żeby uwolnić publiczne media od reklam i ogłupiającej komercjalizacji. Niestety.

NowosciTorun

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska