Jaka jest przyszłość Portu Lotniczego w Bydgoszczy?

Na wczorajszej nadzwyczajnej sesji sejmik województwa dyskutował o przyszłości bydgoskiego lotniska.

Bez decyzji

Nie zapadły żadne decyzje. Przyjęto tylko stanowisko w sprawie konieczności zapewnienia warunków do dalszego funkcjonowania i rozwoju lotniska.

Spółka Port Lotniczy w Bydgoszczy pieniądze na bieżące rachunki ma zaledwie do 8 grudnia, najdalej do końca roku. I tyle jest czasu na wypracowanie sposobu jej finansowania.

- Trzeba podjąć decyzję o przyszłości portu i to decyzje finansowe - mówi marszałek Piotr Całbecki. - Pytanie, czy skorzystamy z decyzji Komisji Europejskiej, która powiedziała, że ze środków publicznych zgodnie z prawem można pokrywać straty portów lotniczych.

Zobacz także: Co dalej z lotniskiem w Bydgoszczy?

To jeden z wariantów. Inny przewiduje, że zmieniłby się układ własnościowy lotniskowej spółki. Samorząd województwa miałby w niej 53 procent udziałów (obecnie 70,7 proc.), Bydgoszcz - 30 proc. (obecnie 22,6), a Toruń - 17 (obecnie 0,04).

Spór o nazwę

W takich proporcjach te trzy samorządy miałyby też spłacać długi lotniska.

Kompromis z jednej strony wydaje się bliski, bo jest wstępna akceptacja każdej ze stron dla takiego podziału. Wszystko jednak nadal rozbija się o kwestię dodania Torunia do nazwy portu. Tego, co zrozumiałe wobec znacznie większego niż obecnie finansowego zaangażowania w lotnisko, oczekują jego władze.

- Nasze podejście się nie zmieniło - podkreśla prezydent Michał Zaleski.

Tyle że Bydgoszcz ciągle jest temu przeciwna.

- To jest kierunek ślepy, którego już nie powinniśmy kontynuować - ucina Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy.

Jeśli nie dojdzie do porozumienia, lotnisko upadnie. Wtedy realny będzie, trzeci wariant: przejmie je - a w zasadzie wróci na nie - wojsko.