Najciekawszym pomysłem tygodnia błysnął Marek Staszczyk, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Toruniu, który zaproponował, by w przypadku dwóch niezdanych egzaminów na prawo jazdy koszt trzeciego egzaminu ponosił instruktor przygotowujący kursanta. Ma to zdopingować szkoły nauki jazdy do lepszego przygotowywania zdających. Pytany przez „Nowości” o ten pomysł Jerzy Marks z Centrum Szkolenia „Majer” odpowiedział kontrpropozycją, by płatny był tylko pierwszy egzamin, a kolejne - darmowe, czym zdobył tytuł autora najbłyskotliwszej riposty tygodnia.
Bez względu na to, czyj pomysł lepszy, nie jest normalne, że kandydaci na kierowców, którzy przeszli badania, byli w stanie skończyć szkoły, zrobić maturę, niektórzy ukończyć studia wyższe i porobić doktoraty, wielokrotnie muszą podchodzić do egzaminu na prawo jazdy.
Zobacz też:
A propos doktoratów. Najgłośniejsza obrona pracy doktorskiej - ten tytuł należy do pana Tymoteusza Marca, którego promotorem jest prof. Lech Morawski. Najgłośniejsza obrona, choć jeszcze do niej nie doszło - to nie jest jedyny w całej tej sprawie absurd. W pierwszym, majowym terminie do obrony nie doszło z powodu zamieszania po słynnym występie prof. Morawskiego w Londynie. Jak informował dziekan prof. Zbigniew Witkowski, były obawy o kworum, w mediach pojawiły się informacje o bojkocie obrony z udziałem prof. Morawskiego.
Tym razem do obrony nie doszło, bo nie było prof. Morawskiego, który oświadczył, że jego obecność oznaczałaby uznanie prawomocności krytykującej go uchwały Wydziału Prawa i Administracji, którą uznał za obraźliwą i dyskredytującą. Minister szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, który w maju odwołanie obrony uznał za skandaliczne, teraz stwierdził, że nie znajduje żadnego usprawiedliwienia dla nieobecności prof. Morawskiego.
- Pytanie, co powinno być ważniejsze dla pana profesora: poczucie honoru czy dobro jego doktoranta? - pytał retorycznie w TVN24 minister Gowin.
Czytaj także: Policjant uratował życie dziecku
Doktorat magistra Marca dotyczy zagadnień z zakresu amerykańskiego prawa karnego. Ale przy okazji doktorant przechodzi przyspieszony kurs z zakresu wielkiej polityki i małej klasy zachowań.
Najsłodszą robotę tygodnia miał marszałek Piotr Całbecki, który asystował przy zbiórce miodu z pasieki na dachu Urzędu Marszałkowskiego. A żeby tak jeszcze wszyscy urzędujący na niższych kondygnacjach tego budynku byli tak pracowici, jak te pszczółki na dachu...
Zobacz także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?