- Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nasz synek dostał szansę, której w Polsce mu już nie dawano - cieszą się rodzice Jasia. - Zakładamy, że wszystko skończy się dobrze. Inny scenariusz nie wchodzi w rachubę.
Nasi Czytelnicy poznali Jasia we wrześniu, kiedy to na stronie Fundacji Siepomaga.pl pojawił się apel w jego sprawie. Na naszych łamach opisaliśmy dramatyczną walkę chłopca i jego rodziców o życie. Chore serce dziecka poruszyło serca naszych Czytelników.
Zobacz także: Na budowie szpitala na Bielanach [ZDJĘCIA]
- Na niewyobrażalne cierpienie, które ten maluszek ma za sobą, nie można być obojętnym - mówi Halina Mróz z Rubinkowa, która na pomoc chłopcu przeznaczyła 100 zł. - Mam skromną emeryturę. Dałam tyle, ile mogłam.
Jaś urodził się w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, bo jeszcze w brzuchu mamy zdiagnozowano u niego HLHS, jedną z najpoważniejszych wrodzonych wad serca. Mówiąc wprost oznacza ona brak połowy tego narządu.
W ciągu dwóch lat swojego życia chłopiec przeszedł dwie bardzo skomplikowane operacje. Leczono go w Łodzi, a jego los spoczywał w rękach najlepszych kardiologów i kardiochirurgów.
Czytaj dalej - kliknij poniżej:
Jednak do tego, by mógł normalnie żyć, potrzeba jest trzecia. Na tę polscy specjaliści się nie zdecydowali. Jaś - ze względu na schorzenia towarzyszące jego wadzie- nie został do zabiegu zakwalifikowany.
Rodzice nie pogodzili się z ich decyzją. Na własną rękę zaczęli szukać ośrodka, gdzie ich syn dostanie kolejną szansę. Tak trafili na prof. Edwarda Malca, polskiego kardiochirurga pracującego w Niemczech, a dokładnie w klinice w Munster. Ten po zapoznaniu się z historią choroby Jasia, zgodził się podjąć kolejnej operacji. Na ten cel potrzeba było jednak 150 tys. zł, które rodzice zbierali m.in. dzięki pomocy naszych Czytelników.
W piątek, 4 listopada okazało się, że cała wymagana kwota, a nawet o niemal tysiąc złotych więcej, znajduje się już na koncie Fundacji Siepomaga.pl. Tę ogromną sumę udało się zgromadzić na kilka dni przed terminem.
Czytaj dalej - kliknij poniżej:
- Wiemy już, że 9 stycznia mamy się zameldować w klinice w Munster. Dzień później Jaś przejdzie wszystkie niezbędne badania, a 11 stycznia odbędzie się operacja - opowiada Monika Łuczyńska, mama Jasia. - Na szczęście na razie syn czuje się dobrze. Robimy wszystko, by uchronić go przed infekcjami, o które nietrudno o tej porze roku.
Jaś fizycznie jest zupełnie sprawny, na pierwszy rzut oka nie różni się od rówieśników. Każdy większy wysiłek powoduje jednak, że chłopiec zaczyna sinieć w skutek niedotlenienia. Potrzebuje wówczas dłuższego odpoczynku. Jest też pod stałą opieką specjalistów: kardiologa, rehabilitanta i logopedy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?