Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józef Ramlau, wicewojewoda kujawsko-pomorski: - Nasza doktryna obronna musi opierać się na obronie całego terytorium

Grażyna Rakowicz
- Dokumenty o obronności naszego kraju, zatwierdzone przez rząd Donalda Tuska, obecnie szefa Platformy Obywatelskiej mocno zaskakują, bo pokazują ogromną słabość ówczesnych rządzących wobec polityki Rosji. Jednocześnie dają odpowiedź na pytanie, dlaczego wtedy rząd PO - PSL tak intensywnie likwidował jednostki wojskowe na wschodzie Polski - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” Józef Ramlau, wicewojewoda kujawsko-pomorski, kandydat KW PiS do Senatu z okręgu grudziądzkiego.
- Dokumenty o obronności naszego kraju, zatwierdzone przez rząd Donalda Tuska, obecnie szefa Platformy Obywatelskiej mocno zaskakują, bo pokazują ogromną słabość ówczesnych rządzących wobec polityki Rosji. Jednocześnie dają odpowiedź na pytanie, dlaczego wtedy rząd PO - PSL tak intensywnie likwidował jednostki wojskowe na wschodzie Polski - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” Józef Ramlau, wicewojewoda kujawsko-pomorski, kandydat KW PiS do Senatu z okręgu grudziądzkiego. archiwum GP
Ujawniając te dokumenty nikomu nie robimy krzywdy, a wręcz przeciwnie - otwieramy oczy przynajmniej 10 milionom Polaków, którzy mieszkają na tych terenach i którzy po ewentualnym wtargnięciu Rosjan, byliby zdani wyłącznie na siebie. To dotyczy także mieszkańców Bydgoszczy, Grudziądza i Torunia. Bo kto miałby bronić naszych obywateli, jeśli – co ujawnił także minister Błaszczak - za rządów koalicji PO - PSL zlikwidowano ponad 600 jednostek wojskowych w kraju, wyraźnie lekceważąc nasze bezpieczeństwo - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” Józef Ramlau, wicewojewoda kujawsko-pomorski, kandydat KW PiS do Senatu z okręgu grudziądzkiego.

Jaka jest ta kampania?
Stawka jest bardzo wysoka, dlatego też – im bliżej do 15 października, czyli do dnia wyborów – tym poziom nerwowości niestety zacznie wzrastać. Bo opozycja, nie tylko w zakresie bezpieczeństwa, nie ma Polakom nic do zaproponowania, stąd bierze się coraz wyraźniejsza nerwowość naszych oponentów. Co prawda kampania nie jest jeszcze tak brutalna, ale lepiej nie wywoływać „wilka z lasu”.

Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej ujawnił, jak niebezpieczne dla naszego kraju były plany obrony Polski na linii Wisły z roku 2011. Na prawym brzegu Wisły w rejonie: Grudziądz – Toruń - Bydgoszcz oraz Otwock – Garwolin - Ryki. Powiedział, że „Polskie miasta, w razie rosyjskiej agresji, mogły być drugą Buczą”.
Absolutnie zgadzam się z Panem ministrem. Te dokumenty o obronności naszego kraju, zatwierdzone przez rząd Donalda Tuska, obecnie szefa Platformy Obywatelskiej mocno zaskakują, bo pokazują ogromną słabość ówczesnych rządzących wobec polityki Rosji. Jednocześnie dają odpowiedź na pytanie, dlaczego wtedy rząd PO - PSL tak intensywnie likwidował jednostki wojskowe na wschodzie Polski, co zaskutkowało absolutną bezbronnością państwa polskiego na tym obszarze. Natomiast, to wskazanie o obronie, na granicy Wisły to jedynie wielki pozór, bo nasza doktryna obronna – co do zasady – musi opierać się na obronie całego terytorium, na jego granicy. A nie na jakiejś rzece, w środku państwa.

Dokumenty te powinny zostać ujawnione? Takiego stanowiska nie podziela opozycja.
Te dokumenty są autentyczne, podpisane przez Bogdana Klicha, ówczesnego ministra obrony narodowej – to po pierwsze. Po drugie - trzeba o tym mówić, ku przestrodze. Poza tym, ujawniając te dokumenty nikomu nie robimy krzywdy, a wręcz przeciwnie - otwieramy oczy przynajmniej 10 milionom Polaków, którzy mieszkają na tych terenach i którzy po ewentualnym wtargnięciu Rosjan, byliby zdani wyłącznie na siebie. To dotyczy także mieszkańców Bydgoszczy, Grudziądza i Torunia. Bo kto miałby bronić naszych obywateli, jeśli – co ujawnił także minister Błaszczak - za rządów koalicji PO - PSL zlikwidowano ponad 600 jednostek wojskowych w kraju, wyraźnie lekceważąc nasze bezpieczeństwo. Dodam, że zlikwidowano je mimo apeli ówczesnych samorządów, kombatantów i polityków na co też są dokumenty. Dobrze, że wszystko to zostało teraz ujawnione, to był wręcz obowiązek.

Jaki ma Pan pomysł na rozwiązanie napływu do Europy nielegalnych imigrantów?
Jedno jest pewne – trzeba ich skutecznie zatrzymać, bo oni potem będą sprowadzać do Europy swoje rodziny. A tych, którzy już tu przybyli, należy skutecznie repatriować czyli przesiedlać do ich krajów. O ile dobrze pamiętam, Polska oferowała w tym zakresie pomoc. Na szczęście jesteśmy pod tym względem – jak na razie - najbezpieczniejszym państwem w Europie, ale nie możemy tego zniszczyć. Dlatego uważam, że trzeba iść do wyborów, a w referendum zdecydowanie odpowiedzieć „Nie”. A ta kolejna zapowiedź Ursuli von der Leyen, szefowej Komisji Europejskiej, żeby wrócić do relokacji tych nielegalnych migrantów – jeśli wygra opozycja – może wejść w życie i zmienić diametralnie sytuację naszego kraju, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Przypomnę, że za relokacją głosowali europosłowie Koalicji Obywatelskiej. To też nie wzięło się znikąd i jest wskazówką, jak zachowa się opozycja w sprawie nielegalnych migrantów, jeśli ewentualnie dojdzie do władzy.

Komisja Europejska nie przedłużyła embarga na ukraińskie zboże, jednak na ten krok zdecydowała się dalej Polska, a także Węgry i Słowacja. Teraz Ukraina złożyła, do Światowej Organizacji Handlu skargę na te kraje. Co Pan na to?
Takie stanowisko Ukrainy, po tym co Polska dla tego kraju zrobiła, jest dla mnie niezrozumiałe. Ale, z drugiej strony widać, że na ukraińskim rynku rolnym toczy się bezwzględna walka o realizację interesów właścicieli ogromnych latyfundiów, którymi są obywatele Niemiec, Francji, Belgii, Holandii oraz rodzimi oligarchowie ukraińscy.

Przejdźmy do kampanii wyborczej w regionie. Dlaczego Pan startuje do Senatu?
Zdobyłem spore doświadczenie, zarówno w samorządzie jak i w polityce, które chcę teraz postawić do dyspozycji wyborców. I wspieram je chęcią, dalszego służenia mieszkańcom regionu i reprezentowania ich interesów w stolicy. A Senat uważam za najwłaściwsze miejsce.

Czym chciałby się Pan przede wszystkim, jako senator zająć?
Bardzo mocno chciałbym się zająć Grudziądzem, które jest miastem o niewykorzystanym potencjale. Miasto boryka się z wieloma problemami, które skutecznie można przezwyciężyć... Już w minionych dwóch kadencjach, przy wsparciu rządu udało się wiele w mieście zrobić, nie bacząc na nie zawsze przychylną reakcję władz samorządowych miasta. Wymienię tu chociażby wsparcie budowy hali targowej czy nowoczesnej Komendy Miejskiej PSP, utworzenie publicznej uczelni wyższej przy Wojskowych Zakładach Uzbrojenia w Grudziądzu... W tym mieście, trzeba przede wszystkim zatrzymać migrację młodych osób, to jest tak jakby zatamować krwotok, czyli m.in. stworzyć im odpowiedni rynek pracy i szeroko pojęte dobre warunki życia. Nie zamierzam też zaniedbywać lokalnych gmin, które powinny - tak jak dotąd - prężnie się rozwijać. I jako ewentualny senator, chcę być ich "ambasadorem" w Warszawie i w tym rozwoju je wspierać. A przez lata sprawowania funkcji wicewojewody kujawsko - pomorskiego zdążyłem wszystkie gminy - z mojego okręgu wyborczego - dobrze poznać. Już teraz zaabsorbowały one bardzo wiele środków m. in. na unowocześnienie swojej infrastruktury i jak najbardziej, powinny swoje śmiałe plany rozwojowe kontynuować, w kolejnej kadencji.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Józef Ramlau, wicewojewoda kujawsko-pomorski: - Nasza doktryna obronna musi opierać się na obronie całego terytorium - Gazeta Pomorska

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska