Juniorzy pomogli wygrać. Po spotkaniu MRGARDEN GKM - SPAR Falubaz

Spotkanie rozgrywane w Boże Ciało od początku układało się po myśli gospodarzy, którzy po pierwszej serii startów osiągnęli ośmiopunktową przewagę, wykorzystując słabe dopasowanie do toru gości. Mogło być dla MRGARDEN GKM jeszcze lepiej, bo w wyścigu juniorskim w taśmę wjechał Krystian Pieszczek, jednak i w takich okolicznościach grudziądzkim młodzieżowcom nie udało się wygrać swojego biegu.

Oddać jednak należy, że Mike Trzensiok i zwłaszcza Marcin Nowak potem zrehabilitowali się w pełni. Ten pierwszy przywiózł za plecami w jednym z biegów Aleksandra Łoktajewa, a drugi wygrał podwójnie wspólnie z Krzysztofem Buczkowskim, który zresztą pożyczył mu swoje silniki, z parą Piotr Protasiewicz - Pieszczek (dla tego pierwszego była to jedyna wpadka w Grudziądzu). Juniorzy gospodarzy zdobyli sześć punktów przy czterech po stronie rywali, co było ich pierwszym takim wyczynem w tym roku.

- Za nami kolejne ciężkie spotkanie, ale wyglądało to wszystko o wiele lepiej niż ostatnio - stwierdził Krzysztof Buczkowski, po raz kolejny najskuteczniejszy po stronie grudziądzkiej ekipy. - Cała drużyna punktowała, każdy z nas dołożył cenne oczka. Także juniorzy, których zdobyczy wcześniej nam brakowało. Teraz to ich punkty spowodowały, że zyskaliśmy przewagę. Wreszcie jest jakiś postęp, ale wiadomo, że jest to jeden mecz. Trzeba cały czas potwierdzać swoją wartość.

W ogólnopolskich mediach, ale i wśród wielu kibiców żółto-niebieskich, sukces miejscowych odebrano jako niespodziankę, ale i ważny krok w kierunku utrzymania w lidze. Na półmetku rozgrywek grudziądzanie są na szóstym miejscu. Mają dwa oczka przewagi nad PGE Stalą Rzeszów i cztery nad zespołem z Gorzowa. Z obiema ekipami grudziądzanie jechali już u siebie i co prawda wygrywali, ale niezbyt wysoko (zwłaszcza z rzeszowianami). W drugiej rundzie beniaminkowi z Grudziądza będzie dużo trudniej, bo będzie miał cztery wyjazdy przy trzech meczach domowych, a i do tego perspektyw na bonusowe punkty jakoś nie widać.

- Dobrze, że wygraliśmy w czwartek, bo przecież Gorzów też zwyciężył swój mecz, także zaczyna nam deptać po piętach - powiedział Robert Kempiński, szkoleniowiec MRGARDEN GKM Grudziądz.

Jego vis a vis, a więc Sławomir Dudek, przyczyn porażki upatrywał w słabej formie Jarosława Hampela. Najskuteczniejszy do tej kolejki jeździec całej ekstraligi przy Hallera rozpoczął od dwóch zer, a mecz skończył z dorobkiem ledwie czterech punktów i bonusa w pięciu gonitwach.

- Nie spodziewałem się takiego jego występu - przyznał trener SPAR Falubazu Zielona Góra. - Coś nie wyszło, zdarza się. Zabrakło nam tych punktów. Świetnie pojechali Piotr Protasiewicz i Grzegorz Walasek, który nie do końca był wyleczony, dlatego musiał - ze względu na warunki torowe - odpuścić ostatni bieg. Szkoda meczu.

Podczas imprezy był też zgrzyt na trybunach. Kibice gospodarzy odpalili race, przez co na klub nałożone będą kary. Zarząd MRGARDEN GKM jeszcze podczas trwania pojedynku zapowiedział między innymi podniesienie cen biletów na kolejne zawody.