Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaczki i inne byki

Ryszard Warta
Ryszard Warta
red
Byki, byczki, dziennikarskie kaczki i cały żywy inwentarz prasowych błędów i nieścisłości. Zawsze było, jest i pewnie będzie tego dużo. W przedostatniej „Polityce” w ciekawym zresztą reporterskim portrecie Pawła Kukiza znalazła się relacja z jego pobytu na - jak pisze autorka - Kujawach: Toruń, Ciechocinek, Włocławek.

Toruń na Kujawach? Ciekawostka, ciekawe od kiedy? Ktoś coś pomylił, ktoś czegoś nie sprawdził i poszła bzdurka w świat. Przed świętami w „Gazecie Wyborczej” też ciekawy tekst o przyszłości prasy. Z materiału dowiedzieć się można, że jego bohater Bertrand Pecquerie pracował w konsorcjum skupiającym m.in. francuski „El Pais”.

Dziennikarze jednej z dwóch - obok „El Mundo” - najpoważniejszych hiszpańskich gazet też pewnie bardzo by się zdziwili czytając, że pracują we... francuskim dzienniku. To dwa pierwsze na chybił trafił wzięte przykłady, ale podobnych kwiatków jest mnóstwo. Wszędzie, od tytułów lokalnych po te ogólnopolskie, w lewicowych, prawicowych, tych superświeckich i tych jak najbardziej bogoojczyźnianych. Tak na marginesie, sam przez te dwadzieścia kilka lat w tym fachu dorobiłem się mojej własnej kolekcji omyłek i omyłeczek, więc, broń Boże, mistrza bezbłędności zgrywać nie zamierzam.

Błędy, jak się rzekło, były i będą, pół biedy, gdy są one wynikiem niedbalstwa, niechlujstwa, czasem pośpiechu, czasem zwykłego ludzkiego zmęczenia. Gorzej jest, gdy powstają jako efekt całkiem świadomej chęci wprowadza w błąd, ale to już temat osobny. Były i będą, choćby dlatego, że media chcą być coraz szybsze, a to skrupulatności i precyzji w podawaniu faktów nie sprzyja.

Tak naprawdę problem nie jest w tym, że błędy czy omyłki się zdarzają, bo zdarzać się muszą. Ważniejsze jest to, jak się do nich podchodzi i co dalej się z nimi robi, bo, paradoksalnie, także na najróżniejszych redakcyjnych błędach można budować markę dziennikarskiej wiarygodności. W takim np. „The New York Times” sprostowania publikowane są regularnie i to nie w formie jakiejś małej rameczki wstydliwie upychanej gdzieś na tylnych stronach, ale poważnej, dużej rubryki, drukowanej na prestiżowej drugiej stronie wydania papierowego i na stronach online.

Mało tego, pod spodem redakcja zachęca do informowania o zauważonych błędach czy nieścisłościach. I nie ma znaczenia, czy chodzi o drobiazgi, czy o poważniejsze błędy. W środowym wydaniu są tam m.in. informacje o tym, że na olimpiadzie w Atlancie Serafim Todorow pokonał w ringu Floyda Mayweathera 8:5, a nie 10:9, jak wcześniej napisano, a wiadomość o tym, że Andreas Lubitz miał mówić o samobójstwie pochodzi ze źródeł w prokuraturze, a nie w Lufthansie, jak dzień wcześniej podał „NYT”.

Jak kiedyś już pisałem, tak właśnie wzmacnia się zaufanie do tytułu: zobaczcie, drodzy Czytelnicy, nawet jeśli wprowadzimy Was w błąd, to sami Was z niego wyciągniemy. Ale to po tamtej stronie wielkiej wody. Po naszej stronie często dominuje fatalne przekonanie, że przyznanie się do błędu jest oznaką słabości. I nie tylko dotyczy to dziennikarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska