Kamera i życie

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nienartowicz_marek.jpg" >Toruń od lat inwestuje tysiące złotych w rozbudowę monitoringu miejskiego, czyli systemu kamer. Życie pokazuje, że jest w nim sporo do poprawy. Urzędujący dziś prezydent Torunia Michał Zaleski, zanim objął to stanowisko, a zasiadał tylko w Radzie Miasta, miał wątpliwości, czy powinniśmy zakładać kamery. W czasie jednej z sesji mówił, że obawia się postępującej inwigilacji. Z czasem wątpliwości zniknęły, bo już jako prezydent system monitoringu rozbudowywał i rozbudowuje.

<!** reklama>Niedawno Urząd Miasta ogłosił przetarg na zakup kolejnych kamer. Wątpliwości przegrały z życiem. Kamery były i są jednym z ważniejszym elementów walki z przestępczością. Przestępcy mają nowe pomysły, więc nowe, a raczej coraz nowocześniejsze muszą być sposoby walki z nimi. Nowoczesności trzeba jednak pomóc. Świadczą o tym ostatnie przykłady. Okazuje się, że albo oko kamery nie wszędzie sięga albo obraz z niej nie jest dobry. Gdyby było inaczej, w wielu przypadkach interwencja policji czy innych służb byłaby szybsza. I być może nie doszłoby do śmierci byłego piłkarza Elany Wojciecha Grubeckiego, bestialsko pobitego na jednej z ulic starówki.

Kilka lat temu był też przypadek księdza śmiertelnie potrąconego przez samochód. Obraz z kamery nie naprowadził policji na trop pirata drogowego. Są też przykłady niedoskonałości monitoringu w przypadku drobniejszych spraw. Taki system kamer działa więc głównie psychologicznie. A to za mało, bo sama świadomość ich obecności na przestępców jednak nie działa. I już nie chodzi o publiczne pieniądze inwestowane w niedoskonały system. Tu chodzi o ludzkie życie.