Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś dziwiłem się ludziom, którzy opowiadają o swoich dramatach

Justyna Wojciechowska-Narloch
Artur Blaszakz synkiem
Artur Blaszakz synkiem Jacek Smarz
Rozmowa z Arturem Błaszakiem, narzeczonym zmarłej 2 grudnia Natalii Kryszak i ojcem małego Ignasia.

Pan do końca wierzył, że wasza historia znajdzie szczęśliwy finał?
[break]
Tak. Chciałem tego tak bardzo jak niczego innego na świecie. Powoli pogodziłem się nawet z tym, że Natalia będzie osobą leżącą albo poruszającą się na wózku. Wciąż jednak ufałem, że wróci jej świadomość, że będziemy mogli rozmawiać, wspólnie wychowywać synka. Nigdy nie przeszła mi przez głowę myśl, że ona może odejść.
A jednak tak się stało...
Właśnie. To całe nieszczęście, które na mnie spadło, przeżywałem miesiącami, od sierpnia. Byłem zmuszony etapami godzić się ze złem. Po przewiezieniu Natalii do zakładu opiekuńczo-leczniczego w Toruniu nie widziałem poprawy. Siedząc przy jej łóżku wciąż zastanawiałem się, czy ją coś nie boli, co ona czuje, czy w ogóle wie, że tu jestem. Czasem wydawało mi się, że patrzy, zatrzymuje wzrok na zdjęciu synka. To były jednak tylko sekundy i chyba bardziej wmawiałem sobie, że ma przebłyski świadomości, niż to działo się naprawdę. Dziś już na pewno nie cierpi, nie jest więźniem we własnym ciele. Cały ból zostawiła tu, na ziemi.
To, co się wydarzyło - śpiączka Natalii i pańska walka o opiekę nad synkiem - poruszyło serca wielu ludzi. Co chciałby im Pan dzisiaj powiedzieć?
Dziękuję. Po prostu. To dzięki tym wszystkim pięknym gestom nie załamałem się, nie uległem rozpaczy. W przeszłości wiele razy pomagałem innym, a sam nigdy o nic nie prosiłem. Radziłem sobie jak umiałem. Dziwnie się czułem, kiedy widziałem, jak ludzie publicznie opowiadają o swoich tragediach. Myślałem wtedy, że ja nigdy nie poszedłbym do gazety czy telewizji. Byłem w wielkim błędzie. Kiedy wydarzyło się to całe nieszczęście, byłem gotów zrobić wszystko, a nawet jeszcze więcej. Dla Natalii, żeby ją ratować.
Co stanie się z pieniędzmi, które zostały wpłacone na subkonto Natalii w Fundacji „Światło”?
Ludzie dali ponad 21 tys. zł. To ogromna suma. Część z tej kwoty przeznaczona zostanie na budowę pomnika na grobie Natalii. Reszta stanowić będzie wyprawkę dla Ignasia. Tak zdecydowała fundacja.
Został Pan samotnym ojcem. Czy boi się Pan tego?
Wierzę, że sobie z Ignasiem dobrze poradzimy. Mamy wsparcie rodziny mojej narzeczonej, jej rodzeństwa. Wokół mnie są przyjaciele, którzy nie pozwolą nam zginąć. Ważne, że w pracy mam stabilną sytuację, wyrozumiałego szefa i porządnych kolegów. Czekają na mnie, aż wrócę, kiedy się pozbieram. To dla mnie bardzo ważne.
Kiedy Pan myśli o Natalii, to jakie wspomnienia do Pana najczęściej wracają?
To zwykłe rzeczy, nasza codzienność. Przypominam sobie swoje powroty z pracy i ją, jak na mnie czeka. Zawsze uśmiechnięta, zawsze z pysznym obiadem. Myślę też o tym, że właściwie od początku naszej znajomości mówiła o dziecku, zawsze chciała je mieć. Myślę też o tym, że była dobrym człowiekiem, osobą lubianą przez wszystkich.
Przed Panem trudny czas, Boże Narodzenie...
Tak. I powiem szczerze, że wolałbym, żeby tych świąt w ogóle nie było. Na pewno nie będziemy wtedy sami z Ignasiem, bliscy i przyjaciele zabiorą nas do siebie. Spodziewam się jednak, że i tak będzie bardzo bolało. Nie mam jednak wyjścia. Swoją żałobę muszę przeżyć sam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska