Kierowca szkolnego autobusu był pijany. Tylko on odpowie za wypadek dziecka?

Do dramatu doszło 16 maja br. w Siarzewie koło Ciechocinka. Chłopiec został potrącony przez renaulta, chwilę po tym, gdy wysiadł ze szkolnego autobusu. Został odwieziony do szpitala. Doznał urazu głowy i złamał rękę. Kierowca, który przewoził dzieci, miał 1,1 promila alkoholu.

Zobacz także: Skyway 2017. Lista tegorocznych atrakcji! [PROGRAM]

Zarówno kierująca renaultem, jak i opiekunka dzieci były trzeźwe. Policjanci sprawdzali, czy doszło do zaniedbań ze strony opiekunki.

- Niewykluczone, że zarówno kierowca, jak i opiekunka usłyszą zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia przewożonych w autobusie dzieci - zapowiadała w maju Marta Błachowicz, oficer prasowy KPP w Aleksandrowie Kujawskim. - Kierowca autobusu od razu stracił prawo jazdy.

Dziś, po trzech miesiącach od wypadku, Prokuratura Rejonowa w Aleksandrowie Kujawskim wciąż jeszcze nadzoruje śledztwo. Nikomu nie postawiła zarzutów.

Zobacz także: Kulturalne fotele w Toruniu do wzięcia

- Ustalono, że dziecko opuściło pojazd bez opieki osoby powołanej do nadzoru, a ponadto, iż kierowca autobusu szkolnego był w stanie nietrzeźwym. Obecnie nadzorowane postępowania dotyczą przyczyn wypadku, narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, jak również kierowania autobusem szkolnym w stanie nietrzeźwości - poinformowała w oficjalnym komunikacie prokuratura.

Odpowiedzialność pijanego kierowcy wydaje się nie budzić wątpliwości. Inaczej jest w przypadku opiekunki, która miała nad dziećmi (a więc i nad pokrzywdzonym chłopcem) czuwać w trakcie jazdy.

Dyrekcja Zespołu Szkół w Raciążku, do której chodzi dziewięciolatek, poinformowała, że za dowóz uczniów odpowiada gmina. „Nauczyciel świetlicy przekazał uczniów opiekunce. Szkoła nie zatrudnia kierowcy i nie posiada autobusu. Dyrektor szkoły nie jest pracodawcą dla kierowcy i opiekunki” - napisała w oświadczeniu szkoła.