Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobiece serce bije w szoferce

Redakcja
24-latka pochodząca z okolic Nakła podkreśla, że kierowanie tirem (marki Iveco Stralis) wcale nie ujmuje jej kobiecości.

<!** Image 2 align=none alt="Image 217986" sub="Po tygodniach pracy spędzonych na siedząco najlepiej relaksuje sport. Pani Ewa uwielbia pływać, szczególnie kajakiem, i biegać, dlatego w tirze ma sportowe buty. Planuje także brać ze sobą niewielki rower.
[Fot.:. Archiwum E. Tecław]">

24-latka pochodząca z okolic Nakła podkreśla, że kierowanie tirem (marki Iveco Stralis) wcale nie ujmuje jej kobiecości.

- Przecież nie zmieniłam się nagle w mężczyznę! - śmieje się perliście do telefonu. W cztery oczy, niestety, nie porozmawiamy, bo pani kierowca kończy właśnie załadowywać swoją naczepę (w magazynie w okolicy Olsztyna) i znowu rusza w świat. Kierunek - zachód Europy.

<!** reklama>

- W pracy, czyli na trasie, staram się o siebie dbać. Nikogo za bardzo nie obejdzie, czy mężczyzna przychodzący do magazynu ma brudne ręce albo spodnie. Z kobietami jest inaczej, są lustrowane od góry do dołu i oceniane po wyglądzie, a ta ocena przenosi się na firmę, którą reprezentują. Ostatnio w Częstochowie trafiałam na straszne korki, więc czekając, aż tłok się rozładuje, wyciągnęłam lakier i zaczęłam sobie robić manicure. Nie marnuję czasu! Kierowcy stojący obok ze zdziwieniem obserwowali, co ja wyczyniam na środku ulicy - znowu zaśmiewa się nasza rozmówczyni i dodaje, że jako reprezentantka „Maktronika” w terenie, musi dobrze wyglądać. Byle nie za dobrze...

Anioł za kółkiem

Nakielanka nie wygląda jak pogromca szos. Bliżej jej do anioła. 175 cm wzrostu, filigranowa sylwetka, długie ciemnoblond włosy i ogromne oczy. Urodą zwraca uwagę kierowców z różnych stron świata (Hiszpanie prosili ją na parkingu o wspólne zdjęcie, inni spoglądają z daleka, ukradkiem wyciągając telefony komórkowe). - Gdy zatrzymuję się na parkingu pełnym obcych kierowców, nie paraduję po okolicy, szybko szykuję się do spania, zamykam się w kabinie, szczelnie zasłaniam okna. Ludzie są przecież różni... Podobnie jest z aktywnością na CB. Częściej podsłuchuję, niż włączam się do dyskusji. Unikam w ten sposób pytań: „A skąd koleżanka jest?”, „A gdzie planuje się zatrzymać?”. Co innego, gdy słyszę zaprzyjaźnionych kierowców. Najprzyjemniejsze chwile to te, gdy na postoju szykujemy sobie wspólnie jedzenie - wyznaje pani Ewa. - Ktoś przynosi ziemniaczki, ktoś inny mięso, mamy dużo czasu i biesiadujemy. W czasie krótkich, 45-minutowych zjazdów (to obowiązkowa przerwa po 4,5 godzinach jazdy) nie ma czasu na dłuższy posiłek.

Kobieta zastrzega, że tirowcy jedzący posiłki w restauracjach przy stacjach benzynowych to raczej mit. Mało kogo na taki styl życia stać: - Zwykle zabiera się jedzenie na ok. trzytygodniową trasę. Mnie rozpieszcza mama, pakując do torby słoiki z domowymi obiadami.

W drodze konieczne okazuje się także pranie. - Nie ma możliwości zabrania ze sobą zestawów odzieży (szczególnie bielizny) na każdy dzień. Pralni przy drodze nie ma, więc trzeba zorganizować sobie ciepłą wodę i robić ręczne przepierki. Żadne trudy nie są jednak w stanie zakłócić mi przyjemności bycia w trasie - zaznacza pani Ewa.

A trudów nie brakuje. Poradzić sobie trzeba np. z nogami, które po kilku godzinach jazdy puchną i bolą. Ewa zabiera w drogę sportowe buty i gdy tylko może, truchta. Planuje także w przyszłości wozić ze sobą niewielkich rozmiarów rower. - Jestem osoba ruchliwą z natury, uprawiałam sport, m.in. kajakarstwo, biegałam, także w łagodne zimy, więc mój organizm buntuje się przeciwko bezruchowi i domaga się aktywności. Na szczęście w Europie (choć za mało w Polsce) jest coraz więcej świetnie wyposażonych miejsc parkingowych. W Murskiej Sobocie w Słowenii, blisko granicy z Węgrami (zdaniem pani Ewy, to państwo ma najgorsze, najbardziej niebezpieczne drogi) jest jeziorko, nad którym stacjonujący tirowcy mogą wynająć kajaki. Na innym parkingu na kierowców czekają rowery stacjonarne i przyrządy do ćwiczenia mięśni. Na stacjach są także dostępne specjalne fotele masujące mięśnie.

Uprawnienia do jazdy potworami

Ewa Tecław podejrzewa, że talent i zamiłowanie do prowadzenia wielkich samochodów ma zapisany w genach. Ciężarówkami jeździ brat jej mamy („Wujkowi najlepiej w życiu wychodzi trzymanie kierownicy w rękach.”), a także liczne kuzynostwo. Egzamin na prawo jazdy kategorii C Ewa zdała już za pierwszym razem, jako jedna z nielicznych uczestników unijnego szkolenia dla kierowców, zorganizowanego przez Kujawsko-Pomorskie Stowarzyszenie Przewoźników Międzynarodowych w Lipnikach. Kategoria E też przyszła jej łatwo. Uzyskała tym samym uprawnienia do jazdy, jak mówi jej mama, potworami (40 ton, ok. 4 metry wysokości). Kabina pani Ewy jest na wysokości ok. 2,5 metra, dzięki temu jest świetny widok na drogę i pobocze). Pytamy, jak się cofa takim olbrzymem, a kobieta na to, że... jedną rączką.

KPSPM prowadzi właśnie kolejny tego typu kurs. Tym razem do pracy w transporcie przygotowuje się 69 panów i 11 pań. Dionizy Woźny, prezes stowarzyszenia, kobiet za kierownicą się nie boi, oferuje im nie tylko kształcenie, ale także pracę od ręki. - Z niesmakiem patrzymy na postępowanie urzędów pracy, które proponują szkolenia dla samych szkoleń i po kursie właściwie zostawiają ludzi na lodzie. U nas jest inaczej.

Pani Ewa znalazła pracę w bydgoskim „Maktroniku”. Nachwalić się nie może dyrektorów i prezesa: - Wiem, że mieli wątpliwości, czy mnie zatrudnić - wspomina nie tak dawne, bo sprzed dwóch miesięcy, chwile. - Miałam przecież być pierwszą kobietą za kierownicą w tej firmie. Czułam nieufne spojrzenia moich kolegów. Na początku jeździłam w trasy z osobą towarzyszącą. Moja pierwsza podróż wiodła z Włoch do Hiszpanii, później do Portugalii, a stamtąd przez Francję i Niemcy do Polski. Przez dwa tygodnie zrobiliśmy chyba z 8 tys. kilometrów. Teraz mam na liczniku (samochód na wyłączność) około 24 tys. kilometrów.

<!** Image 4 align=none alt="Image 217988" sub="Tak wygląda służbowy dom kierowcy. Ewa Tecław mówi, że w kabinie jest bardzo wygodnie
[.Fot.:. Maktronik]">

Uparta i ambitna

Szef Ewy Tecław, Jan Szmiel, poproszony scharakteryzowanie swojej pracownicy mówi: - Zdeterminowana. Tłumaczy, że praca w transporcie jest bardzo ciężka nawet dla mężczyzn, a co dopiero mówić o młodej, kruchej kobiecie. - Chociażby załadunek naczepy. To nie lada wyzwanie, duży wysiłek, towar musi być odpowiednio ułożony - mówi Szmiel, a jego słowa potwierdza pani Ewa („Gdy latem temperatura na zewnątrz sięga 40 stopni Celsjusza, w naczepie bywa nawet do 50 stopni i człowieka od razu zalewa pot). - Kolejna sprawa to uciążliwa codzienność w tirze. Na początku nasza pracownica jeździła w trasę z osobą towarzyszącą. Był to dla niej obcy człowiek, w dodatku mężczyzna, z którym trzeba było dzielić samochodową niewielką sypialnię i z zachowaniem intymności dbać o higienę, przebierać się. A terminy dni wolnych? Bywa, że urlop (wypadający zgodnie z unijnymi wytycznymi czasu pracy kierowców) spędza się nie w domu, a gdzieś za granicą. Podobnie jest z porą snu. Trzeba spać także w ciągu dnia, przy ruchliwej drodze, w hałasie. Tak żyją kierowcy. Ewa, choć nieprawdopodobnie zafascynowana pracą, według mnie - mówi Jan Szmiel - po tych dwóch miesiącach jest już trochę zmęczona, ale trzymam za nią kciuki.

„Fatimka” ją prowadzi

Nakielanka nie narzeka, bo jaka inna praca dałaby jej tyle wolności i radości. Uważa, że bardziej nużące jest podróżowanie osobówką niż tirem. W kabinie ma dwa wygodne łóżka, na górze i na dole, a śpi w tym, w którym jest chłodniej. Dba o porządek wokół siebie, nie zbiera gadżetów, nie nakleja na ścianach auta zdjęć najbliższych, żeby za bardzo nie tęsknić. Tęsknota jest najdotkliwsza, gdy trzeba wrócić do Polski, załadować towar i od razu gnać za granicę. Przykro przejeżdżać tak blisko domu i nie móc spotkać się z najbliższymi. Ciężkie chwile pomaga jej przetrwać pewien szczególny przedmiot. Koło przedniej szyby auta stoi prezent od znajomej z Portugalii. - To Matka Boska Fatimska, figurka wypełniona wodą z tamtejszego sanktuarium. Czuję, że „fatimka” mnie pilnuje, prowadzi. Złych ludzi nie spotykam, samochód się nie psuje. Wielu znajomych pyta, czy wymieniałam już na drodze koło. Na szczęście jeszcze nie! Oby tak dalej!


Fakty

Damy kontra czterdziestotonowce

W Polsce ponad 2700 kobiet ma prawo jazdy kategorii C+E (dane z 2011 roku), ale do niedawna kobiety w ciężarówkach były rzadkością i w Polsce i za granicą.

Jeszcze w 2008 r. w Wielkiej Brytanii wśród 309100 kierowców ciężarówek kobiety stanowiły mniej niż jeden procent. W Szwecji, która jednoznacznie kojarzy się z równouprawnieniem płci, odsetek kobiet kierowców wynosi zaledwie cztery procent, ale to się zmienia, ponieważ branża transportowa miewa problemy z męską obsadą.

W Internecie obecnie najpopularniejsza jest 26-letnia Iwona Blecharczyk („Trucking girl”). Samochodowe przygody tej drobnej blondynki na Facebooku śledzi już niemal 18 tysięcy fanów.

Lisa Kelly jest najprawdopodobniej najbardziej rozpoznawalnym kierowcą płci pięknej na świecie. Sławę zdobyła biorąc udział w programie „Ice Road Truckers” (serial dokumentalny pt. „Na lodowym szlaku”, prezentowany na kanale History), pokazujący pracę kierowców na lodowych szlakach Ameryki Północnej. Lisa radziła sobie lepiej od kierowców mężczyzn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska