Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komentarz. Wyznania kryminalisty [Mydło Mediów]

Ryszard Warta

Miło było patrzeć: rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar w najlepszej komitywie z prezydenckim ministrem, byłym posłem PiS, Andrzejem Derą. Żadnych złośliwości, żadnych fochów, miła wymiana opinii. Prawicowy publicysta Łukasz Warzecha zgadzający się z lewicowym Jackiem Żakowskim. Cuda niewidy.

Ale tak właśnie było w ostatni wtorek w biurze RPO podczas dyskusji o artykule 212 Kodeksu karnego. O jego bezsensowności lub sensowności dyskutuje się od dobrych dwudziestu lat i wciąż niewiele z tego gadania wynika. Kłopot polega na tym, że „212” pozwala ścigać za pomówienie na drodze karnej, na podstawie prywatnego aktu oskarżenia. Żartów nie ma, bo zgodnie z paragrafem 2 tego artykułu, jeśli do pomówienia dojdzie za pomocą „środków masowego komunikowania”, można zarobić nawet do roku więzienia. Praktycznie wyroki więzienia nie zapadają, ale już samo skazanie w procesie karnym mocno komplikuje życie.

Według przeciwników art. 212 to bat na dziennikarzy i coś, co wywołuje efekt mrożący, zwłaszcza wobec słabszych, lokalnych redakcji, zniechęcając do podejmowania tematów, w przypadku których można się jakimś ważniakom narazić. Argument dodatkowy jest taki, że jeśli ktoś czuje się publikacją dotknięty, zawsze może skorzystać ze ścieżki postępowania cywilnego. Jest też argument fundamentalny, sprowadzający się do tego, że wolność wypowiedzi cenniejszą jest wartością niż reputacja i samopoczucie kogoś, kto czuje się urażony.

Są też argumenty za utrzymaniem lub jedynie modyfikacją tego przepisu. I nie należy ich lekceważyć, bo medialnym pomówieniem też można zabić, a nienawiść, głupota i cynicznie kolportowane kłamstwo zatruwają dziś debatę publiczną w skali niebywałej. A to każe myśleć o skutecznej obronie, choćby i z wykorzystaniem środków karnych. Tak się składa, że mroczne uroki art. 212 poznałem na własnej skórze. Dogłębnie i w obie strony, bo raz byłem współautorem prywatnego aktu oskarżenia - wobec pani, która wypisała masę głupot i zwykłych kłamstw na mój temat; a innym razem miałem przyjemność być oskarżonym z tegoż art. 212 - przez pana, który poczuł się straszliwie pomówiony jednym z moich tekstów, choć nie było tam słowa nieprawdy. Oba te doświadczenia były bardzo pouczające i oba skończyły się na niczym. Pani, którą z kolegą oskarżyliśmy, została uniewinniona, moją sprawę w powodu tzw. małej szkodliwości sąd umorzył. Zastrzegając, że trudno być bardziej stronniczym niż będąc stroną w sądowym procesie, powiem tylko tyle, że obie te przygody skutecznie mnie wyleczyły ze złudzeń, iż od wymiaru sprawiedliwości zawsze można oczekiwać sprawiedliwości. Nie zawsze. A jak się to ma do art. 212? A tak, że od groźnie brzmiących paragrafów groźniejsze może być to, że można je zupełnie dowolnie interpretować. W absurdalny sposób także.
l

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska