Wyniki głosowania na budżet obywatelski zawsze będą budzić emocje. Wynikają one z samej zasady konkursu: jeśli ktoś wygrywa, to ktoś musi przegrać, a projektów, które się nie „załapały” zawsze będzie więcej. Z tego jednak może być jakaś korzyść, bo jeśli o wygranej decyduje czasami tylko kilka głosów, to nauka z tego taka, że jednak warto ruszyć się i ze swego prawa głosu zrobić użytek.
Emocje budzi też to, że o wygranej wcale nie decyduje stopień społecznej użyteczności projektu, tylko sprawność lokalnego lobby, które o niego zabiega. Konia z rzędem temu, kto udowodni, że zwycięska sterylizacja 300 bezdomnych kotów przyda się miastu bardziej, niż budowa placu zabaw dla niepełnosprawnych dzieci przy Legionów - który to projekt poległ.
Jest i trzeci powód: realizacja sporej część pomysłów powinna być „psim obowiązkiem” odpowiednich instytucji i służb. Jeśli np. przed Urzędem Pocztowym nr 9 przy Szosie Chełmińskiej brakuje podjazdu dla osób na wózkach, to powinna się tym zająć Poczta Polska. Budżet ma zachęcać do obywatelskiej aktywności, a nie wyręczać w obowiązkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?