Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kosma Złotowski: - Tak naprawdę chodzi o to, aby opinia publiczna na świecie uznała te roszczenia

Grażyna Rakowicz
Europa nie wie, co będzie dalej. Tak naprawdę nikt tego nie wie, dlatego te dotychczasowe środki zaradcze – w kwestii pozyskiwania energii, w tym gazu oraz stabilizacji cen tych nośników, są chaotyczne. A to się mówi o jakiejś wymuszonej solidarności, a to o obowiązkowym oszczędzaniu i pani Ursula von der Leyen pokazuje filmik, jak należy myć ręce, oszczędzając wodę, nucąc przy tym hymn Unii Europejskiej – mówi eurodeputowany Kosma Złotowski, Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, PiS.
Europa nie wie, co będzie dalej. Tak naprawdę nikt tego nie wie, dlatego te dotychczasowe środki zaradcze – w kwestii pozyskiwania energii, w tym gazu oraz stabilizacji cen tych nośników, są chaotyczne. A to się mówi o jakiejś wymuszonej solidarności, a to o obowiązkowym oszczędzaniu i pani Ursula von der Leyen pokazuje filmik, jak należy myć ręce, oszczędzając wodę, nucąc przy tym hymn Unii Europejskiej – mówi eurodeputowany Kosma Złotowski, Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, PiS. Facebook Kosmy Złotowskiego
Powstanie tego raportu, tak bardzo szczegółowego to jest bardzo duży krok – ale do przodu, nie tylko, gdy chodzi o uzyskanie odszkodowania, ale w ogóle w stosunkach polsko-niemieckich. Bo jest to pokazanie Niemcom - czarno na białym, co się w Polsce działo podczas drugiej wojny światowej, za ich przyczyną i wskutek ich działań. A taka opinia o zagrożeniu współpracy polsko-niemieckiej przez ten raport, nie jest niczym uzasadniona - mówi w rozmowie z „Gazetą Pomorską” eurodeputowany Kosma Złotowski, Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, PiS.

Jak polski raport, o stratach poniesionych przez nas podczas drugiej wojny światowej jest komentowany w Parlamencie Europejskim?
Na razie dużo okazji do takich oficjalnych rozmów nie było, bo Parlament dopiero się zbierze, choć w jego kuluarach poseł z Grecji podkreślał, że wystąpienie Polski o te reparacje to bardzo dobra decyzja. Grecja też chce od Niemiec zwrotu kredytu, do udzielenia którego zmusiła ten kraj Trzecia Rzesza, którego - oczywiście nikt do dzisiaj jej go nie spłacił, a są to dość duże pieniądze. Wydaje mi się, że przedstawienie przez Polskę tak obszernej dokumentacji tych wojennych zbrodni – w porażających liczbach, ale i we wstrząsających opisach czy fotografiach w tym pokazanie takich faktów, jak zburzenie Wielunia na początku wojny a na jej końcu - zrównanie z ziemią Warszawy, to są dane, które robią wrażenie na opinii publicznej. A tutaj przede wszystkim chodzi o to, aby właśnie ta opinia publiczna i to na całym świecie, uznała te nasze roszczenia. Wtedy też Niemcy będą musieli je uznać.

Jest pogląd, że nasze wystąpienie o roszczenia może źle wpłynąć na polsko-niemieckie stosunki…
Moim zdaniem jest wręcz odwrotnie. Powstanie tego raportu, tak bardzo szczegółowego to jest bardzo duży krok – ale do przodu, nie tylko, gdy chodzi o uzyskanie odszkodowania, ale w ogóle w stosunkach polsko-niemieckich. Bo jest to pokazanie Niemcom - czarno na białym, co się w Polsce działo podczas drugiej wojny światowej, za ich przyczyną i wskutek ich działań. A taka opinia o zagrożeniu współpracy polsko-niemieckiej przez ten raport, nie jest niczym uzasadniona.

To skąd się wzięła?
Po pierwsze stąd, że panował i do dzisiaj panuje ten argument, że nie będziemy drażnić Niemców, ponieważ przyczynili się do odzyskania przez nas niepodległości, po 1989 roku. Chociaż tak naprawdę, było akurat odwrotnie – to myśmy się przyczynili do zjednoczenia Niemiec, ponieważ to dzięki nam - patrząc tak realnie, upadł komunizm w ogóle. Po drugie - panuje i taki pogląd, że przecież Niemcy byli naszymi adwokatami przy wstąpieniu do Unii Europejskiej, to jak teraz od nich oczekiwać zapłaty za straty wojenne? W związku z tym pozycja Polski wobec Niemiec była zawsze jakaś gorsza. Nie była, jak oni sami mówią „ Auf Augenhöhe”, czyli jak równy z równym. A chodzi o to, aby właśnie taka była stąd przedstawienie tych naszych strat i żądanie od Niemiec tych roszczeń, bo ewidentnie jest za co.

A jak pan skomentuje zarzut opozycji, że opublikowany teraz raport jest elementem kampanii wyborczej PiS?
Powiem tak: w polityce jest nieustanna kampania wyborcza – nie dlatego, że jest się przed wyborami tylko dlatego, że kampania wyborcza zaczyna się następnego dnia po wyborach. To swoim działaniem po nich, w jakiś sposób przekonujemy wyborców do tego, żeby na nas znowu zagłosowali, albo z nas zrezygnowali. Wszystko jest kampanią wyborczą, cokolwiek byśmy w polityce nie zrobili. Nawet to, że tak opozycja o tym raporcie twierdzi - to też jest jej element kampanii wyborczej, aby wmówić Polakom, że jest on na pokaz, dla tzw. picu, a nie naprawdę. Owszem – ten raport jest naprawdę.

Mamy szansę otrzymać te 6,2 bln zł skoro kanclerz Niemiec Olaf Scholz – jak na razie, odrzuca polskie żądania reparacji mówiąc, że kwestia ta została ostatecznie rozstrzygnięta?
Oczywiście, że mamy szansę. Te straty są ogromne i realne, ale to nie będzie tak, że wyślemy Niemcom fakturę - bo najpierw będą negocjacje, potem naciski opinii publicznej i to z całą pewnością potrwa. A potem, kiedy już się Niemcy zgodzą na zapłacenie tych reparacji, no to trzeba będzie doprecyzować w jaki sposób te roszczenia nam wypłacą i przez ile lat. Na razie nie ma takich planów, aby do tego raportu odniósł się Parlament Europejski natomiast z pewnością zostanie on w PE przedstawiony, aby wszyscy europosłowie się z nim dokładnie zapoznali. Jak rozumiem, zrobią to polskie władze. To jest jeszcze do ustalenia.

Jaką drogą powinniśmy dociekać tych roszczeń?
W mojej ocenie dwutorowo – po pierwsze w rozmowach bilateralnych z rządem niemieckim, nawet jeśli mówi on dzisiaj – „Nie, ta kwestia jest już załatwiona”. Choć naszym zdaniem tak nie jest. Po drugie – poprzez przedstawianie tego raportu, bardzo szerokiej opinii publicznej.

Patrząc na ceny energii, w tym gazu – w jakim miejscu jest Europa?
W takim miejscu, że Europa nie wie, co będzie dalej. Tak naprawdę nikt tego nie wie, dlatego te dotychczasowe środki zaradcze Unii – w kwestii pozyskiwania energii, w tym gazu oraz stabilizacji cen tych nośników, są chaotyczne. A to się mówi o jakiejś wymuszonej solidarności, a to o obowiązkowym oszczędzaniu i pani Ursula von der Leyen pokazuje filmik, jak należy myć ręce oszczędzając wodę, nucąc przy tym hymn Unii Europejskiej. Więc tak naprawdę znaleźliśmy się w bardzo przykrym miejscu.

Czego to jest konsekwencją?
Nie tylko wojny w Ukrainie, ale także tej samobójczej polityki energetycznej, która w UE jest prowadzona od co najmniej 2019 roku. Tu głównie to samobójstwo chcą popełnić Niemcy, decydując się na wyłączność sprowadzania gazu z Rosji, choć płynęły przed tym ostrzeżenia, także ze strony Polski. Ale Niemcy uważali – jak się teraz okazało niesłusznie, że nikt przecież nie zabije kury, która znosi złote jajka. Ten gazociąg Nord Stream 1, a potem Nord Stream 2 to były właśnie takie kury, które te złote jajka Putinowi znosiły. Ale teraz zdecydował się on te kury zabić, bo zachciało mu się rosołu, a nie złota. Poza tym ta niemiecka polityka była i jest prowadzona zupełnie bezrefleksyjnie, polega na przykład na rezygnacji z energii atomowej – w grudniu 2021 roku Niemcy zamknęli trzy dobre elektrownie, a w tym roku – kiedy jest ewidentny kryzys i Putin gazu nie daje, kiedy ceny tego surowca skoczyły niebotycznie w górę, Niemcy mają zamknąć ostatnie takie trzy. Przecież to jest czysta i żywa głupota. Jeżeli tak ma wyglądać polityka energetyczna Unii, to trzeba przyznać, że do niczego dobrego nie doprowadzi.

Komisja Europejska opublikowała plan awaryjny na wypadek wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu - taki mechanizm solidarności energetycznej. Chodzi w nim o to, aby w przypadku, gdy go zabraknie jakiemuś krajowi w UE, państwa członkowskie dzieliły się zapasami tego błękitnego paliwa.
To jest dziwaczny pomysł, bo każdy z krajów ma inny mix energetyczny, czyli swoją strukturę produkcji i konsumpcji energii. I tak w jednym jest więcej węgla, w innym gazu i jest on z różnych kierunków dostarczany – czasami z Rosji, w innym przypadku z Norwegii czy z Afryki więc zmuszanie teraz do takiej solidarności, już tą solidarnością nie jest. Natomiast z całą pewnością, kraje w Europie będą sobie pomagać, bo to jest nasz wzajemny interes - przecież wszystkie nasze gospodarki są ze sobą powiązane.

W takim razie co powinna zrobić Unia, aby obniżyć ceny gazu?
Przede wszystkim powinna pójść po rozum do głowy, a jak już pójdzie po ten rozum, to niech zauważy, że w bezpośrednim jej sąsiedztwie są złoża gazu – na przykład w Afryce. Oczywiście trzeba będzie zainwestować duże pieniądze w odpowiednią infrastrukturę, dzięki której moglibyśmy go z tego kontynentu sprowadzać. Jest też gaz na Bliskim Wschodzie, z którego - jak na razie, nikt nie korzysta. Teraz mamy efekt tego inwestowania tylko w jeden kierunek stąd Niemcy patrzą w tę pustą rurę, za którą zapłacili grube pieniądze, a z niej gaz nie płynie. Jest to efekt błędów popełnianych przez wiele lat. To są ich konsekwencje, przy czym dotyczą one całej Unii.

Skoro mówimy o UE, to wyraża ona zaniepokojenie tym, co Rosja wyrabia w Ukrainie. Czy wystarczająco reaguje, żeby powstrzymać Rosjan?

Unia ma ciągle taką nadzieję, że może w kwestii wojny w Ukrainie niewiele trzeba będzie robić w ogóle i liczy na to, że Rosjanie sami się z niej wycofają. Wtedy UE wróci z nimi do interesów, tak jak było dawniej. Otóż - nie wróci, i to z prostej przyczyny, bo Rosja pokazała, że jest w stanie złamać każdą, absolutnie każdą umowę międzynarodową. I nie daje żadnych gwarancji, że nie powtórzy tego w przyszłości-a, że to zrobi, to mogę się założyć z każdym, nawet z kanclerzem Scholzem.

Jak na razie Rosja morduje Ukrainę, co może ją jeszcze w tym zatrzymać?
Przede wszystkim zerwanie przez Unię jakichkolwiek stosunków z Rosją – czy to gospodarczych, towarzyskich czy politycznych. Niech sobie jej mieszkańcy siedzą w tej swojej Rosji i niech się tam kiszą, ale od nas z daleka.

Właśnie Rada UE zdecydowała o całkowitym zawieszeniu umowy o ułatwieniach w wydawaniu wiz, między UE a Rosją. Co pan poseł na to?
Bardzo dobrze się stało. Nie widzę żadnego powodu, aby Rosjanie przyjeżdżali do Unii po to, żeby robić tutaj zakupy, wypoczywać albo szpiegować. Mają wystarczająco duży kraj.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kosma Złotowski: - Tak naprawdę chodzi o to, aby opinia publiczna na świecie uznała te roszczenia - Gazeta Pomorska

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska