Księga zielona od złości

Trzeba było nie lada zachodu, by Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji udostępniło „Nowościom” wpisy do tzw. Zielonej księgi na temat metropolii Bydgoszcz - Toruń. Czytając je można zwątpić w sens jej budowy.

Jak się okazuje, przedstawione jakiś czas temu przez ministerstwo ogólne wnioski nie oddają w pełni treści ankiet, z których często wylewa się żółć.

Z Bydgoszczy płyną skargi na nierówne traktowanie obu miast przez Urząd Marszałkowski, nierówny podział środków, a także opinie podkreślające wyższość Bydgoszczy nad Toruniem. Większość wpisujących się nie zgadza się na wspólną metropolię. Lista żalów jest długa.

<!** reklama>- Mieszkańcy Bydgoszczy nie godzą się na powstanie duopolu Bydgoszcz - Toruń, ponieważ od 12 lat nasze miasto jest marginalizowane przez władze marszałkowskie z siedzibą w Toruniu - czytamy w ankietach.

- Bydgoszcz jest jedynym miastem spełniającym kryteria metropolitalności, a Toruń próbuje się dopchać ze względu na koneksje polityczne - pisze kolejna osoba.

- Kluczowym jest natychmiastowe zakończenie eksperymentu polegającego na podziale władzy pomiędzy dwa ośrodki Bydgoszcz i Toruń w województwie kujawsko-pomorskim, przynoszącego straty i napięcia - apeluje kolejna osoba.

Takich treści spodziewali się co prawda toruńscy parlamentarzyści, choć nie ukrywają, że zaczynają się obawiać o ich skutki.

- Z pewnością pracownicy ministerstwa nie mogą takich uwag pominąć - mówi senator Jan Wyrowiński (PO), który zorganizował jedną z pierwszych debat dotyczących wspólnej metropolii. - Nie chcę być pesymistą, ale może skończyć się tak, że metropolii w Kujawsko-Pomorskiem w ogóle nie będzie.

- Nie mnie oceniać, co zdecyduje i zarekomenduje ministerstwo pod wpływem konsultacji - mówi z kolei Piotr Całbecki, marszałek województwa. - My stanowisko sejmiku podtrzymujemy, a jak wiemy, przyjęte zostało przez wszystkich radnych, bez żadnego głosu sprzeciwu.

Czy ministerstwo przemilczy krytyczne uwagi sąsiadów?