Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto liczy, ten błądzi

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Jasne, że zwykle sami meblujemy sobie życie. A przynajmniej się staramy. Wywalczyliśmy przecież dla siebie wolność wyboru, więc wybieramy ile wlezie, kierując się własnym rozumem i własnymi pragnieniami, choć oczywiście ograniczają nas natura i kultura, ekonomia i religia. Czasami wybieramy dobrze, a czasami źle.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Jasne, że zwykle sami meblujemy sobie życie. A przynajmniej się staramy. Wywalczyliśmy przecież dla siebie wolność wyboru, więc wybieramy ile wlezie, kierując się własnym rozumem i własnymi pragnieniami, choć oczywiście ograniczają nas natura i kultura, ekonomia i religia. Czasami wybieramy dobrze, a czasami źle. Nasze prawo - w końcu ludzka rzecz się mylić. Tyle że niekiedy to wybieranie wychodzi średnio, bo w głowie siedzi nam jakaś obsesja, która tak naprawdę za nas podejmuje decyzje. Obsesja tak dokuczliwa, jak u bohatera „Numeru 23”. A wtedy zbyt łatwo przestajemy wierzyć w siebie, a zaczynamy w przeznaczenie.

Na kinowych ekranach zrobiło się w ostatnich dniach bardzo rozrywkowo, jest więc okazja, żeby zajrzeć na półki w wypożyczalniach DVD. No a tam pojawił się „Numer 23” - premierowy thriller, który do polskich kin w ogóle nie wszedł, choć zmajstrował go Joel Schumacher („Klient”, „Batman i Robin”, „8 milimetrów”), a w roli głównej popisuje się hollywoodzki superkomediant Jim Carrey.

<!** reklama>Ciekawostka? Nie do końca. I Schumacher, i Carrey postanowili zafundować sobie i nam coś trudniejszego niż zwykły thriller - portret człowieczej obsesji i mozolnego odkrywania motywacji własnych działań. A to robota dla prawdziwych magików, bo łatwo popaść w irytującą pretensjonalność albo fabularną nudę. No i, co tu dużo gadać, twórcy „Numeru 23” to może i nieźli magicy, ale bez przesady. Cały czas balansują na linie. I choć kiedy już z niej spadają, to jakoś udaje im się zawsze złapać widza i przytrzymać go przy ekranie, to jednak generalnie trudno mówić o czymś innym niż wymyślna porażka.

Choć - porażka ambitna, bo w końcu prawie każdego, jak bohatera filmu, trapiło kiedyś pragnienie odkrycia systemu, wokół którego wszystko się kręci, układu, porządkującego nasze życie, nie tylko w sensie mistycznym, ale nawet matematycznym.

Problem w tym, że u części dociekających za bardzo zaciera się granica miedzy logiką a chciejstwem.

„Numer 23” ma strukturę thrillera, plączącego realność z wyobrażeniami. Oto sympatyczny facet, zarobkujący jako hycel, pewnego dnia zaczyna czytać książkę, która wpadła w oko jego żonie. A książka - zapis obsesji związanej z liczbą 23 - pełna jest szczegółów z jego życia. Niestety, makabrycznie się kończy, więc nasz bohater rusza na poszukiwanie autora.

Po raz kolejny z poważnym aktorstwem zmierzył się tutaj Jim Carrey, komik zwykle operujący kolosalnym przerysowaniem.

I powiem szczerze, że te jego poważne próby do mnie nie przemawiają, zawsze gdzieś tam wyłazi wrażenie wygłupu. Cóż, jak się lata całe błaznuje, to potem są efekty.

„Numer 23”, reż. Joel Schumacher

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska