Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lato ogrodowych rebeliantów

Grażyna Ostropolska
Zaczął się bezkompromisowy bój o głosy, dusze i... pieniądze polskich działkowców. Zarząd PZD okopuje się na pozycjach, wywrotowcy zwołują Zjazd Wolnych Działkowców Polskich 2012, a politycy wszelkiej maści czynią umizgi do milionowego elektoratu.

Zaczął się bezkompromisowy bój o głosy, dusze i... pieniądze polskich działkowców. Zarząd PZD okopuje się na pozycjach, wywrotowcy zwołują Zjazd Wolnych Działkowców Polskich 2012, a politycy wszelkiej maści czynią umizgi do milionowego elektoratu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 193207" sub="Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, los ogrodów działowych w centrach miast, takich jak ten przy ul. Toruńskiej w Bydgoszczy, nie jest pewny. Jeśli tereny te wrócą do gmin, a te okażą się pazerne, to zlikwidują ogrody, sprzedadzą grunt deweloperom i w miejscu „zielonych płuc” miasta wyrosną kolejne galerie handlowe. FOT. Tomasz Czachorowski">

- Mamy mętlik w głowie. Jedni straszą, że stracimy działki, drudzy mamią, że dostaniemy je na własność. Komu wierzyć? - pytają zdezorientowani działkowcy. <!** reklama>

Ich rozterkę wykorzystują politycy. Od piątku lewica rozdaje ankiety z pytaniem: „Czy chcesz, aby SLD bronił rodzinnych ogródków działkowych i przeprowadził zbiórkę podpisów pod obywatelskim projektem ustawy, gwarantującej bezpieczeństwo działkowcom?” i dla... zachęty straszy: „Za 18 miesięcy na terenie Waszych ogródków mogą pojawić się pierwsze koparki i dźwigi - mogą powstawać kolejne apartamentowce i biurowce”.

Tę polityczną aktywność w środku lata wywołał wyrok Trybunału Konstytucyjnego, obalający działkową ustawę. Większość uchylonych zapisów dotyczy Polskiego Związku Działkowców i jego monopolu. Na czele związku stoi od 31 lat ten sam człowiek: Eugeniusz Kondracki, przydomek

Niezatapialny

Namaszczenie na prezesa PZD dostał z Centralnej Rady Związków Zawodowych (wcześniejszego opiekuna działek) i w podskokach wygrywał kolejne wybory.

O jego względy zabiegali politycy z lewa i prawa, świadomi, że za Kondrackim stoi kilkumilionowy elektorat działkowców i ich rodzin oraz... pieniądze. Na utrzymanie struktur PZD (centrali i zarządów okręgowych) oraz tzw. edukację idzie ponad jedna trzecia członkowskich składek, czyli ok. 20 mln zł. Sam Kondracki zarabia oficjalnie 8 tys. zł na pół etatu. Na zarobki nie narzeka też zatrudniona w PZD rodzina prezesa. Boss działkowców stoi na czele Wydawnictwa „Działkowiec” - spółki z o.o., której dyrektoruje jego córka. Firma ta wydaje książki i prowadzi sklep internetowy. Wielobranżowy, bo oprócz sadzonek ma w ofercie... szampony i kakao.

Każdy rodzinny ogród działkowy ma obowiązek kupić prenumeratę wydawanego w 200 tys. nakładzie „Działkowca”.

- Niedawno wydawnictwo Kondrackich zalało terenowe oddziały tonami makulatury. Każdy zarząd PZD otrzymał kilkaset kilogramów, wypełnionej tabelami i wykresami książki „Kim są polscy działkowcy?” oraz statutu, w którym zmieniono dwa paragrafy - utyskują działacze. Po cichu, bo ten, kto krytykuje prezesa, źle na tym wychodzi,

Pierwszy zamach na „Niezatapialnego” przygotowało Prawi i Sprawiedliwość, tworząc w 2004 roku projekt ustawy o likwidacji PZD i uwłaszczeniu użytkowników działek. Przepadł, bo związkowy aktyw zebrał 600 tys. podpisów pod protestem.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego to sygnał, że okręt z prezesem PZD na pokładzie nabiera wody, ale Kondracki tonąć nie zamierza. Zwołuje krajową radę i szuka ratunkowego koła. Ma nim być wniesiony przez PZD do Sejmu własny „obywatelski projekt” ustawy o ogrodach. Czas nagli, bo trybunał nakazał Sejmowi zmienić chrome działkowe prawo do końca 2013 roku, a

wróg zrobił krok do przodu

Członkowie niezależnych stowarzyszeń działkowych, których celem jest obalenie monopolu PZD, doradzają ministrowi Nowakowi przy tworzeniu nowej ustawy, występują też, na równi z PZD, przed trybunałem.

Organizacji stworzonych przez rebeliantów jest sporo, a każda z nich gloryfikuje swój wkład w obalanie PZD. Piotr Moskwa, reprezentujący Niezależne Ogrody „Zacisze” ze Szczecina, przedstawia swoje stowarzyszenie jako symbol wyzwolenia od PZD i organizuje Zjazd Wolnych Działkowców Polskich 2012.

Za inicjatora skargi konstytucyjnej uważa się Roman Michalak, lider Stowarzyszenia Inicjatyw Gospodarczych w Ogrodach Działkowych w Olsztynie. To na jego wniosek olsztyński sąd ustanowił (w 2007 r.) pełnomocnika, który pomógł stowarzyszeniu sporządzić skargę do trybunału.

Niewielu pamięta, że pierwszy zlot działkowych rebeliantów odbył się w 2002 roku w Bydgoszczy, a jednym z inicjatorów był Jan Świątek, obecny prezes Ogólnopolskiego Towarzystwa Ogrodów Działkowych. Był problem z rejestracją w Bydgoszczy, więc zrobiono to w Łodzi. Michalak i Świątek uchodzą w PZD za czołowych wywrotowców. Na związkowych portalach w Internecie można przeczytać, że pozbawiono ich członkostwa za to, że przekształcili swoje altany w domy mieszkalne. Zamieszczono tam galerię zdjęć posesji Świątka w ROD „Sasanka” i zasugerowano, że u źródła jego walki z PZD leży... zemsta.

- Z ulgą przyjąłem fakt pozbawienia mnie członkostwa w związku relikcie postkomunistycznym i mogę z dumą powiedzieć, że wyzwolony zostałem z niewoli obowiązkowej przynależności do tego jedynego związku - odpowiada Świątek.

Sława Moskwy, Michalaka i Świątka blednie w obliczu tej, którą zyskali

prezes Jarząbek i film „10 dni, które wstrząsnęły Kwitnącą Doliną”

Zamieszczony na YouTube filmik, autorstwa Dobiesława Wielińskiego, bije rekordy popularności. Ukazuje bezpardonową walkę Ireneusza Jarząbka, odwołanego (w 2009 r.) prezesa ROD „Kwitnąca Dolina” w Swarzędzu, z aktywistami PZD. Widzimy, jak wspierany przez część działkowców Jarząbek przejmuje władzę i ukrywa ważne dokumenty w budynku ogrodowej świetlicy. W odwecie PZD wynajmuje za 50 tys. zł firmę ochroniarską „Pewność” i pod jej osłoną wprowadza zarząd komisaryczny. Od tej pory nikt nie panuje nad emocjami. Płonie altana związkowego działacza, inny twierdzi, że go pobito. Ktoś kradnie maszt z flagą PZD, ustawiony obok świetlicy, zaczyna się obmierzanie altan rebeliantów i wzajemne szukanie haków. Jarząbek tworzy Stowarzyszenie „Zielona Dolina” i nie odpuszcza. Za sprawą mediów robi się o nim głośno, a jego kronikarz wstawia kolejne filmiki na YouTube.

Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego kruszeją szeregi ludzi wiernych Kondrackiemu i pojawiają przymiarki do rejestracji nowych stowarzyszeń. Jest pewne, że kończy się monopol PZD, a administracyjna czapa, utrzymywana ze składek, długo nie przetrwa.

- Nie wiadomo, czy działki przejdą w ręce wspólnot, czy pójdą do gminy i ona będzie nimi zarządzać. Najgorszy wariant to taki, że mija 18 miesięcy, ustawa nie powstaje i pojawia się okazja, by pewne grupy interesu dobrały się do niechronionego przez nikogo majątku - obawia się Barbara Kokot, prezes Okręgowego Zarządu PZD w Bydgoszczy.

Podobny nastrój panuje w Okręgu Toruńsko-Włocławskim PZD. Jego prezes, Ryszard Chodynicki, były prezydent Włocławka, zapowiada: - Swoich racji, jako praw nabytych, będziemy dochodzić w Trybunale Praw Człowieka.

- Działkowicze pytają, dlaczego przez tyle lat mówiono, że ustawa jest dobra, a teraz już nie - zauważa Grzegorz Kuczora, członek Zarządu OT-W PZD i użytkownik działki w toruńskim ROD „Międzyrzecze”. Twierdzi, że w Toruniu rebeliantów nie ma i denerwują go publiczne stwierdzenia, że w PZD nie ma demokracji, jest za to nachalna propaganda

- Może się komuś nie podobać pan Kondracki jako prezes, ale trzeba pamiętać, że skoro wybierali go nasi delegaci to

widocznie im się spodobał,

a nasza propaganda tylko uświadamia działkowcom ich prawa - tłumaczy Kuczora.

W ROD „Relaks” przy Rudackiej w Toruniu jest kilkanaście działek, które za 500-2000 zł mają trafić w ręce kolejnych użytkowników. Warunek: wstąpią w szeregi PZD, wniosą opłatę inwestycyjną i wpisowe. Skąd tyle ofert?

- My po prostu zabieramy działki tym, którzy z nich nie korzystają i nie wnoszą opłat. Cena jest taka, by zwróciły się koszty. W tym roku przekazaliśmy sporo działek ludziom młodym. Były zaniedbane, ale tanie. Nie zauważyłem, by kogoś wystraszyło orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Pytali o to, ale nie rezygnowali z zakupu - mówi Waldemar Robaczewski, członek Zarządu ROD „Relaks”.

Ogłoszenie o sprzedaży działki wisi na bramie najstarszego bydgoskiego ogrodu ROD „Jedność”, ale tu nie ma wielu chętnych.

- Los naszych działek jest przesądzony i tylko patrzeć, jak na ich miejscu powstaną nowe budynki UKW - informuje Joachim Klein, prezes ogrodu z 27-letnim stażem. Działkowcy z „Jedności” zdążyli się z tym pogodzić, ale liczą na odszkodowanie.

- Chcielibyśmy dostać 2,4 mln zł. za teren w centrum miasta, wart 10 razy więcej - kalkuluje prezes. Altany tu małe i biedne, ale działki pełne kwiatów i starych drzew. - To nasza enklawa - mówią działkowcy. Chcieli być daleko od polityki, ale ta ich dopadła.

Opinia

Sławomir Cegielski, prawnik, działacz PZD i użytkownik działki we Władysławowie

Nie dyskutuje się z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, ale warto przypomnieć, że część gruntów użytkowanych przez PZD ma formę wieczystej dzierżawy, więc właściciel winien sprawować nad nimi nadzór. Nie korzysta z tego prawa, bo, moim zdaniem, nie chce wykonywać nałożonych na gminę obowiązków: łożyć na oświetlenie terenu i drogi. Myślę, że ustawa z 2005 roku była dla działkowców dobra, a jej uchylenie nie było do końca przemyślane. Działkowcom nie wystarczy zapewnienie, że będą dalej użytkować działkę - chodzi o gwarancję, że dostaną zadośćuczynienie, gdy właściciel zlikwiduje ogród. Obawy budzi fakt, że natychmiast traci moc zapis, nakazujący skarbowi państwa i samorządom przekazywanie PZD w nieodpłatne użytkowanie gruntów, przeznaczonych w miejscowych planach na ogrody.

Warto wiedzieć

Setki ogrodów, tysiące hektarów

  • W Polsce jest 4941 rodzinnych ogrodów działkowych. Zajmują one 43426 ha i są podzielone na 967766 działek. OZ PZD w Bydgoszczy sprawuje nadzór nad 217 ogrodami o powierzchni 1716 ha, toruńsko-włocławski zarządza dwustoma ROD o powierzchni 1193 ha.
  • 58 proc. użytkowników traktuje działkę jako miejsce rekreacyjno-uprawowe, jedna czwarta to ludzie mający działkę krócej niż 10 lat. 25 proc. pozyskało ją od osoby obcej, 21 proc. od osoby bliskiej. 37 proc. to ludzie w wieku 52-65 lat, 22 proc. ma 66-80 lat.
  • U sąsiadów zza Odry milionem ogródków zarządza 15 tys. lokalnych stowarzyszeń. Pośredniczą one w zawieraniu umów dzierżawy między gminami a użytkownikami. Pilnują, by nie wykorzystywano ogrodu na cele komercyjne, a użytkownicy działek przestrzegali regulaminu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska