Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lek na zmarszczki

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Wszyscy grymaszą, wybrzydzają i parskają z wyższością, ale tak naprawdę wszyscy do nich tęsknią. Przynajmniej w filmowym światku. Bo jasne, że choć Oscary kojarzą się nam z tą całą hollywoodzką maszynerią, to z drugiej strony tak naprawdę tylko kinematografia amerykańska jest kinematografią globalną. I tylko na hollywodzkie produkcyjniaki dziatwa biega i w Hongkongu, i w Limie, i we Włocławku. I to one budują wszechświatową popkulturę. Oczywiście filmom brytyjskim czy japońskim też się to niekiedy zdarza. Ale tylko zdarza.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Wszyscy grymaszą, wybrzydzają i parskają z wyższością, ale tak naprawdę wszyscy do nich tęsknią. Przynajmniej w filmowym światku. Bo jasne, że choć Oscary kojarzą się nam z tą całą hollywoodzką maszynerią, to z drugiej strony tak naprawdę tylko kinematografia amerykańska jest kinematografią globalną. I tylko na hollywodzkie produkcyjniaki dziatwa biega i w Hongkongu, i w Limie, i we Włocławku. I to one budują wszechświatową popkulturę. Oczywiście filmom brytyjskim czy japońskim też się to niekiedy zdarza. Ale tylko zdarza.

Polskim filmom nie zdarza się, niestety, w ogóle. Przywykliśmy do roli smętnych prowincjuszy, egzystujących gdzieś tam na filmowej półce z ciekawostkami, między Paragwajem a Tajlandią. Tęsknoty ożywają, oczywiście, przy okazji każdego wyścigu po oscarowe nominacje - prasa pęka od piania rodzimych entuzjastów, którzy zapewniają, że jesteśmy od sukcesu tuż-tuż. Potem kończy się pianie, a zaczyna wyrzekanie - a to, że inni na promocję mieli więcej, a to że nas, Polaków-biedaków, nikt nie lubi. Cóż, na świecie są pewnie nagrody ambitniejsze i bardziej poszukujące. Ale Oscar ma smak szczególny. To przecież zwycięstwo w jaskini lwa.

No i przyznam, że lekko zbaraniałem, kiedy dowiedziałem się, że nominację dostał „Katyń”. Owszem, Andrzej Wajda zgarnął Oscara za całokształt, ale, jak wiadomo, taki Oscar to raczej honory dla wybitnego emeryta. Do tego „Katyń” to film specyficzny, działający na nas trochę tak, jak obrazy Matejki. Jego dzieła też nas przecież poruszają, ale nie dlatego, że to wyszukane artystycznie perełki. Owszem, dzieło Wajdy ma momenty wstrząsające - po sekwencji mordu na zakończenie w kinach zapadała martwa cisza, i to również na seansach dla normalnie rozchichotanych uczniów - ale dla nas, Polaków. Do tego porusza się w nim tematy, których popkultura nie lubi.

Wiemy przecież, jaką mamy gębę, jeśli chodzi o światową „filmową sztukę użytkową”, opowiadającą o II wojnie światowej. W zawsze modnych obrazach o Holokauście wypadamy na co najwyżej obojętnych, a o roli ZSRR w początkach II wojny światowej nikt nie chce pamiętać. No i kogo obchodzą cierpienia młodego Polaka, wciśniętego między wielkiego Niemca i jeszcze większego Rosjanina? Gębę mamy więc mocno wykrzywioną. A nasze dąsy tylko dodają jej zmarszczek.

I tu nagle trafił nam się mistrz Wajda z nominacją. Nie wiem, czy tych, którzy o niej decydowali, urzekła konstrukcja filmu - opowiadanie tragedii poprzez losy kobiet - czy jego dokumentalny ton, czy porażająca scena mechanicznej egzekucji...

I nieważne, co to było. Istotne, że dzięki tej nominacji iluś widzów zobaczy „Katyń” i dowie się czegoś o Polsce i Polakach. I może trochę nam się ta gęba wyprostuje. Z Oscarami bowiem jest tak, że dokładnie wiadomo, o ile milionów zwiększa wpływy zdobycie statuetki, a o ile zwiększa liczbę widzów nominacja. W końcu to Ameryka. Tam liczyć potrafią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska