Lekarze odchodzą ze szpitala. Kto będzie leczył?

Ordynator oddziału odszedł, bo nie mógł dogadać się z szefostwem szpitala powiatowego. Teraz dyrekcja szuka nowego koordynatora.

Rodzice małych pacjentów alarmują, że ich dzieci nie są przyjmowane do szpitala powiatowego w Aleksandrowie Kujawskim. Odszedł nie tylko ordynator.<!** reklama>

- Skończył mi się kontrakt 31 marca. Nikt ze mną nie chciał rozmawiać o jego przedłużeniu na sensownych warunkach. Była tylko mowa o dwóch miesiącach - tłumaczy dr Robert Skowronek, były ordynator oddziału dziecięcego. Od początku kwietnia jestem ordynatorem neonatologii w szpitalu w Brodnicy. Tu jest zupełnie inaczej. Pod każdym względem. Owszem, chodziło mi między innymi o podwyżkę, ale to dlatego, że moi pracownicy się tego domagali. Chcieli zarabiać według stawek obowiązujących w innych szpitalach.

Jak dodaje dr Skowronek, NFZ przymyka oczy na to, co się dzieje w szpitalu w Aleksandrowie Kujawskim. A oszczędza się nie tylko na zarobkach, także na sprzęcie, czy obsadzie dyżurowej. Wszystko na granicy bezpieczeństwa, co już dawno przestało mu się podobać. Za nim poszedł do Brodnicy inny pediatra. Kilku zrezygnowało z dyżurów.

Co na to prezes szpitala Mariusz Trojanowski?

- Dwóch pediatrów rzeczywiście odeszło. Dlatego inni pełnią więcej dyżurów. Szukam nowego ordynatora, a na rynku pediatrów brakuje - przyznaje prezes Trojanowski. - Ordynator Skowronek poszedł za większymi pieniędzmi. Ja nie mogłem ich zaproponować.

Jak dodaje prezes Trojanowski, przyjmują na oddział dziecięcy tylko w stanach pilnych. W poniedziałek było dwóch pacjentów.

NFZ przeprowadził w szpitalu w Aleksandrowie Kujawskim kontrolę.

- Największym niedociągnięciem było to, że w myśl standardów powinno być dwóch pediatrów, a był tylko jeden. Co wynika z chwilowo trudnej sytuacji - podkreśla Jan Raszeja, rzecznik kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ.

Napisz do autorki: [email protected]