Polscy piłkarze w lidze niemieckiej nigdy nie byli jakimiś dziwolągami. Nawet w latach osiemdziesiątych kilku z nich potrafiło wyrobić sobie niezłą markę i pewnie co starsi kibice jeszcze ich pamiętają.
Jednak do takiego szacunku, jaki wywalczył sobie Robert Lewandowski, nikt się nawet nie zbliżył. W sobotę, w hicie Bundesligi, zdążył wbić jednego gola, potem doznał kontuzji barku, a zanim zszedł z boiska, strzelił jeszcze jedną bramkę - z karnego.
I zaczęło się prześciganie mediów - czy „Lewy” zdoła się wykurować na środowy, arcyważny pierwszy ćwierćfinałowy mecz Ligi Mistrzów Bayernu Monachium z Realem Madryt, czy nie? Zupełnie tak, jakby była to sprawa życia i śmierci. Jakby bez Polaka nie było sensu wychodzić na boisku, a z nim - oczywiście - Bayern wygra rywalizację.
Na szczęście wygląda na to, że Robertowi, jak dotąd zdrowemu i silnemu jak tur piłkarzowi, nic wielkiego się nie stało. Niemcy mogą odetchnąć - z Realem Lewandowski zagra. Pewności, że znowu wbije mu cztery gole w meczu (jak w 2013 r., jeszcze w barwach Borussii), wprawdzie nie ma, ale nie jest to wykluczone.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?