Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liczyli na otwartą grę

Jakub Pieczatowski
Rozmowa z Andrzejem Makowskim, szkoleniowcem laskarzy Pomorzanina Toruń, którzy w minionym sezonie wywalczyli brązowy medal mistrzostw Polski.

Rozmowa z Andrzejem Makowskim, szkoleniowcem laskarzy Pomorzanina Toruń, którzy w minionym sezonie wywalczyli brązowy medal mistrzostw Polski.

<!** Image 3 align=right alt="Image 191602" sub="Andrzej Makowski uważa, że brązowy wywalczony przez jego drużynę jest sporym sukcesem [Fot.: Jacek Smarz]">Jaki to był sezon dla Pomorzanina?

Myślę, że najtrudniejszy z trzech ostatnich, w których byłem trenerem. Pieniędzy w klubowej kasie było mniej, no i ubytek zawodników był dość duży. Mimo tych problemów, udało się osiągnąć sukcesy.

W rundzie rewanżowej udało się utrzymać drugą pozycję, jaką Pomorzanin zajmował jesienią i z korzystnego miejsca przystąpić do play off.

To bez wątpienia było jednym z naszych najbardziej znaczących sukcesów. Pamiętajmy, że w rundzie wiosennej nie miałem do dyspozycji wielu zawodników z dotychczasowego podstawowego składu. Mimo to wygrywaliśmy mecze, cały czas utrzymywaliśmy się na drugiej pozycji, a nawet powiększaliśmy przewagę nad najgroźniejszymi rywalami. Cieszę się, że tak wyszło, bo to dobrze prorokuje na przyszłość. Okazuje się, że bez swoich największych gwiazd drużyna potrafi sobie dzielnie radzić. Jest doskonałe zaplecze kadrowe i jest spora liczba utalentowanych graczy, którzy mogą podtrzymać tę dobrą passę klubu w kolejnych latach. <!** reklama>

Po rundzie zasadniczej przyszły półfinały. Patrząc na nie z perspektywy czasu, czego zabrakło w meczach z Pocztowcem?

Cóż, może dobrze by się stało, abyśmy któryś z meczów z poznaniakami w rundzie zasadniczej przegrali. Tak przynajmniej myślę z perspektywy czasu. W rundzie zasadniczej wygraliśmy dwa spotkania z Pocztowcem, w tym jedno w osłabionym składzie. Wydaje mi się, że to chyba trochę uśpiło naszą czujność. Po powrocie naszego najlepszego strzelca, bramkarza i pozostałych zawodników drużyna, moim zdaniem, poczuła się zbyt pewna swego. Za szybko uwierzyła, że zagramy w finale. Tymczasem Pocztowiec w fazie play off zagrał całkowicie inaczej, niż w sezonie zasadniczym. Pokazał dojrzały, mądry hokej, bardzo nieprzyjemny chyba dla wszystkich przeciwników. Zresztą w finale zademonstrował to także w starciach z Grunwaldem. Czyli cofnięta, bardzo głęboka strefa w obronie, murowanie bramki i szukanie szansy na gola w kontratakach. Bardzo trudno w takich warunkach gra się atak pozycyjny. Prawdę mówiąc, za dużo tego nie trenowaliśmy, bo liczyliśmy na bardziej otwartą grę ze strony poznaniaków. Trochę nas oszukali, ale na tym to polega. Oni w tym elemencie taktyki byli lepsi od nas i przegraliśmy minimalnie oba mecze.

Potem przyszły spotkania o brąz, też bardzo trudne i też z wymagającym, niewygodnym dla torunian rywalem AZS-em AWF-em.

Bardzo bałem się tych meczów. Obawiałem się, czy przegrany półfinał nie podetnie skrzydeł zawodnikom. Na szczęście tak się nie stało. Pierwsze spotkanie wygraliśmy dzięki skutecznie egzekwowanym krótkim rogom przez Michała Makowskiego. Powodem nieco słabszej postawy w drugim meczu było też to, o czym mówił Karol Szyplik w jednym z wywiadów, że Pomorzanin słabo gra w meczach rozgrywanych we wczesnych godzinach. Rano czy w południe nigdy nie trenujemy. Lubimy grać mecze po południu czy wieczorem, a więc w godzinach naszych treningów.

Niestety, często musimy decydować się na wariant z meczami w południe, by termin nie kolidował z innymi wydarzeniami sportowymi w naszym mieście. W sobotę mieliśmy zagrać późnym popołudniem, ale pogodna spłatała psikusa i ulewa, która przeszła nad Toruniem uniemożliwiła rozegranie spotkania w pierwotnym terminie. Zagraliśmy w niedzielę w południe i to zdecydowanie nie była nasza pora. Ale pomimo słabszej gry, udało się wygrać po raz drugi i zdobyć brąz. Choć było nerwowo, bo AZS AWF odpowiadał na nasze gole dość szybko. Szczęśliwie nasz najlepszy snajper, Karol Szyplik, zrobił to, co do niego należało i swoim firmowym uderzeniem z bekhendu zapewnił nam zwycięstwo.

Jak smakuje ten brąz, mimo wszystko można go uznać za sukces?

Cieszyliśmy się chyba bardziej, niż ze srebra w zeszłym sezonie. Drugie miejsce to zawsze porażka w finale, a brąz to jednak zwycięstwo w ostatnim meczu. Sami zawodnicy też tak to odebrali. Ponadto po raz pierwszy od kilku lat mogliśmy kończyć sezon na naszym boisku.

Pewnie jeszcze za wcześnie na pytanie, co dalej?

Myślę, że zdecydowanie za wcześnie. Tak naprawdę nie podsumowaliśmy jeszcze zakończonego sezonu. Nie było tradycyjnego spotkania i nie odpowiedzieliśmy sobie wspólnie na to pytanie. Nie wiemy jaki będzie budżet, na co będzie nas stać, a na co nie. Prezes też się jeszcze nie określił, jakie będą w nowym sezonie warunki gry. To jeszcze przed nami i wtedy pewnie będzie można coś więcej w tej kwestii powiedzieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska