Mają projekt na zdobycie pieniędzy

[break]
Powstały na początku 2014 roku Społeczny Dom Kultury na Bydgoskim Przedmieściu szybko stał się integralną częścią skromnego życia kulturalnego całej dzielnicy. Jednak wraz z rozpoczynającym się kolejnym rokiem działalności pojawiły się problemy z płynnością finansową instytucji.

- Nie jesteśmy jednostką samorządową, jesteśmy projektem - tłumaczy Katarzyna Jankowska z Fundacji UTU, prowadzącej placówkę przy ulicy Sienkiewicza. - Dlatego musimy działać w oparciu o metody projektowe, czyli musimy pozyskiwać pieniądze z różnego rodzaju konkursów i grantów. Na razie czekamy na rozstrzygniecie konkursu ogłoszonego przez gminę na prowadzenie świetlic lub domów kultury w kilku dzielnicach Torunia, między innymi na Bydgoskim.

Liczenie złotówek

Niestety, pierwsze problemy z finansami pojawiły się już w grudniu, a na rozpatrzenie wniosków trzeba będzie poczekać może nawet do marca.

Koszty utrzymania takiej placówki nie są małe: na sam czynsz potrzeba tylko 2,5 tys. złotych, drugie tyle na ogrzewanie. Kolejne 3 tysiące zł potrzeba na bieżącą działalność - wyjścia do kina, materiały do prowadzenia warsztatów, drobny poczęstunek i ewentualne symboliczne wynagrodzenia prowadzących. Jak liczą organizatorzy, w ciągu miesiąca potrzeba przynajmniej 8 tys. zł, aby placówka mogła funkcjonować.

Zły moment

Prowadzący dom kultury starają się jak mogą, żeby przetrwać najgorszy okres w roku.

W grudniu zorganizowali aukcje prac toruńskich artystów, jednak udało się uzbierać o wiele mniej pieniędzy niż zakładano.

- Źle wybraliśmy moment na taką imprezę. W mieście odbywało się akurat kilka dużych wydarzeń kulturalnych, dlatego mieliśmy niezbyt dużą frekwencję - przyznaje Katarzyna Jankowska.

Również próba zbiórki pieniędzy na internetowej platformie wspomagającej takie inicjatywy - www.polakpotrafi.pl zakończyła się niepowodzeniem. Z potrzebnych 8 tys. złotych udało się zebrać tylko 2,5 tys. złotych. Zbiórka odbywała się na zasadzie „wszystko albo nic”- jeśli nie uda się zgromadzić zaplanowanej sumy, pieniądze wracają do tych, którzy je wpłacili.

Mimo to Katarzyna Jankowska wciąż nie traci wiary w powodzenie.

- Mam nadzieję, że uda nam się dostać dofinansowanie z gminy nawet do końca stycznia, a do tego czasu będziemy może nawet sami wykładać pieniądze z własnej kieszeni, żeby móc działać - zapowiada.

Miejsce też dla seniorów

Z zajęć w domu kultury dziennie korzysta regularnie od 20 do 30 dzieci, które mogą chociażby odrabiać lekcje w placówce. Swoje miejsce mają tu również seniorzy, dla których przeznaczono zajęcia informatyczne.

- W planach mamy zorganizowanie na przykład dancingów dla osób starszych. Marzy nam się pracownia ceramiki i ogólne doposażenie naszej placówki.

To, co najbardziej zadowoliłoby Katarzynę Jankowską, to uniezależnienie się na dłuższy czas od ciągłego startowania w konkursach o kolejne środki.

- Chcemy pozyskać jeden duży grant oraz rozwinąć w ramach domu kultury jakąś działalność komercyjną, która w końcu pozwoli nam odetchnąć na dłużej - mówi Katarzyna Jankowska.

Niestety, na to również potrzebne są pieniądze.