Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mając zdrowe nogi i ręce można wiele różnych rzeczy w życiu robić

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Obserwując polskie seriale myślę, że już chyba nie ma aktora, który nie zagrałby w serialu. Nawet Janda czy Radziwiłłowicz to zrobili, przyjmując propozycję od HBO.

Rozmowa z MAGDALENĄ KUMOREK, aktorką

<!** Image 3 align=right alt="Image 218249" >Pamiętam, jak kilka lat temu grała Pani główną rolę w serialu „Samo życie”. Nie bała się Pani, że po zrezygnowaniu z tej roli widzowie zapomną o Magdalenie Kumorek?

Nie. Ta decyzja wynikała z mojej potrzeby. Chodziło o zamknięcie pewnego etapu i danie sobie szansy na inną pracę. Serial jest bardzo dobrą pracą i nauką zawodu. Absolutnie nie wiąże się z odcinaniem kuponów, lecz z ogromnym zaangażowaniem. Ja w serialu „Samo życie” grałam główną rolę. To było dwadzieścia kilka dni zdjęciowych w miesiącu. Byłam potwornie zmęczona i na nic innego nie miałam wtedy czasu. Dopiero skończyłam szkołę teatralną i stwierdziłam, że nie mogę pozbawić się szansy na poznanie zawodu z innej strony. Chciałam grać w teatrze, śpiewać, pojeździć trochę po Polsce, a grając w serialu jest się uwiązanym i realizacja innych rzeczy jest praktycznie niemożliwa.

Krótko mówiąc chciała Pani robić wszystko to, o czym marzy młody aktor po szkole teatralnej. A czy dziś nadal dominuje ten stereotyp, że porządny aktor w serialu grać nie powinien?

Obserwując polskie seriale myślę, że już chyba nie ma aktora, który nie zagrałby w serialu. Nawet Janda czy Radziwiłłowicz to zrobili, przyjmując propozycję od HBO. Przyszedł taki czas, że seriale stały się głównym źródłem utrzymania. Nie wiem, w jakim teatrze trzeba by pracować, by godziwie zarabiać, ponieważ stawki, które dostajemy są naprawdę niskie. Jeżeli chce się jeździć po świecie, realizować plany, a przy tym ma się dzieci, to trzeba zarabiać, a pieniądze zarabia się w serialu. Będąc w szkole teatralnej nie przypuszczałam, że będę grała w serialu. Nie byliśmy nawet do tego przygotowani. Kiedy broniłam dyplom, jakieś dziesięć lat temu, to wszystko dopiero się zaczynało. Nie było tyle seriali, ile jest teraz. Nikt nas nie przygotowywał do tego typu pracy. Wpajano nam, że warsztat zdobywa się tylko w teatrze. I jest w tym dużo racji. Ale, niestety, teoria teorią a realia realiami. A ponadto poza pracą jest jeszcze życie.

Poza tym, że jest Pani gwiazdą „Przepisu na życie”, ma Pani za sobą dużą produkcję jaką był „ Układ zamknięty”.

To była ciekawa aktorska przygoda. Myślę, że im więcej robi się w tym zawodzie, tym lepiej. Nie wiem, czy byłabym szczęśliwa grając tylko w teatrze.

<!** reklama>

Jest Pani jedną z najpopularniejszych aktorek młodego pokolenia i jedną z niewielu gwiazd, która świadomie wybrała życie poza Warszawą, w której wszystko się tak naprawdę dzieje.

Gdyby nie wsparcie mojego męża i obu babć, to byłoby to niewykonalne. Warszawa to miasto, które kojarzy mi się z pracą, a Wrocław to taka moja baza. Czasami czuję się zmęczona, ale dopóki to będzie możliwe, dopóty nie chcę się przeprowadzać. Warszawa jest moim miejscem pracy, lubię ją, mam w niej ulubione miejsca, w których się regeneruję. Jednak to miejsce, gdzie mamy dom, jest tym właściwym, najważniejszym, tym, gdzie ładujemy akumulatory.

Czy lubi Pani zmiany? Za chwilę skończy się serial „Przepis na życie”. Ma Pani przepis na to, co będzie Pani robić w najbliższym czasie?

Do końca sierpnia mam zdjęcia do ostatniej, piątej serii „Przepisu na życie”, ale są jeszcze koncerty i przedstawienia teatralne. Staram się otwierać na nowe - to mój przepis.

Czy z tego powodu, że „Przepis na życie” nie będzie tzw. tasiemcem, lecz kilkusezonowym serialem, przyjęła Pani rolę Anki?

Na początku nikt się nie spodziewał, że „Przepis na życie” okaże się takim sukcesem. Ja też byłam przekonana, że zrobimy kilka odcinków i na tym się skończy. Cieszę się, że udało nam się stworzyć aż pięć serii, ale wydaje mi się, że nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. Nasz serial ma bardzo wartkie tempo i tyle się dzieje w jednej serii, że nie wiem jakie wątki trzeba by wymyśleć dla naszych postaci, żeby to było w jakikolwiek sposób wiarygodne. To nie jest odjechana komedia. To komedia, ale dosyć mocno osadzona w realiach.

Autorką scenariusza do tego serialu jest aktorka Agnieszka Pilaszewska. Dzięki niej na ekran powróciły znane aktorki, które nie mają już 20 czy 30 lat. W tym kontekście chciałabym Panią zapytać, czy myśli Pani o tym, co będzie za 10 czy 15 lat?

Nie zastanawiam się nad tym. Mój zawód nie jest do końca ode mnie zależny. To, czy będę miała pracę, czy ktoś będzie mnie chciał zatrudnić, nie jest pewne. Ja mogę zrobić recital, który będzie realizacją mojego pomysłu. Może dojrzeję do monodramu... Może za 10 lat znudzą nam się seriale, o których rozmawiałyśmy. I co wtedy będzie? Mam ogromny apetyt na życie. Myślę, że gdybym nie była aktorką, mogłabym wykonywać inny zawód.

Na przykład jaki?

Mogłabym śpiewać, tańczyć, lepić w glinie i muszę przyznać, że chętnie poszłabym jeszcze na jakieś studia, ala mam dzieci i każdą wolną chwilę pragnę spędzić z nimi.Wychodzę z założenia, że mając zdrowe nogi i ręce można wiele różnych rzeczy w życiu robić. Co nie zmienia faktu, że uwielbiam swój zawód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska