Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mały Kuba ma się dobrze i wkrótce wróci z niemieckiej kliniki do swojego domu

Justyna Wojciechowska-Narloch
Kuba Barszczewicz niedawno skończył miesiąc. Jest po pierwszej, ratującej życie operacji w klinice w Münster. Wkrótce wróci do domu
Kuba Barszczewicz niedawno skończył miesiąc. Jest po pierwszej, ratującej życie operacji w klinice w Münster. Wkrótce wróci do domu Fot. Facebook
Kuba Barszczewicz z Torunia niedawno skończył miesiąc. Maluch ma za sobą udany zabieg kardiochirurgiczny, a teraz dochodzi do zdrowia. Rodzice nie mogą się doczekać wypisu z kliniki.

O Kubie i jego najbliższych usłyszeliście Państwo kilka miesięcy temu. Krótko po tym, gdy mama Barbara, tata Mariusz i ich 2-letni synek Adaś dowiedzieli się, że będący jeszcze w brzuchu mamy Kuba ma jedną z najcięższych wrodzonych wad serca.
Diagnoza specjalistów nie pozostawiała wątpliwości - to HLHS, czyli zespół niedorozwoju lewego serca. W dużym skrócie można powiedzieć, że dziecko z taką wadą nie ma połowy tego narządu i bez trzech następujących po sobie operacji kardiochirurgicznych nie ma żadnych szans na przeżycie.

Zobacz także: Weekend w Toruniu. Weekendowe imprezy w Bajka Disco Club za nami! Zobaczcie zdjęcia! [GALERIA]

Kuba przyszedł na świat pod koniec maja w szpitalu w niemieckim mieście Münster. Kilka dni po narodzinach przeszedł pierwszą, ratującą życie operację. Dziś wiadomo, że maluch bardzo dobrze zniósł leczenie.

- Nasz synek urósł, a jego stan zdrowia jest na tyle dobry, że od kilku dni funkcjonuje już bez wspomagania tlenu, saturacje są na oczekiwanym poziomie. Był już nawet na swoim pierwszym spacerze po oddziale - cieszą się Barbara i Mariusz Barszczewiczowie. - Kubuś ma wspaniałą opiekę, zarówno ze strony lekarzy, jak pielęgniarek, które każdego dnia wkładają mnóstwo sił i serca, by synek czuł się jak najbardziej komfortowo i szybciej dochodził do zdrowia. Wszystko po to, by niedługo mógł opuścić szpital i pojechać do wymarzonego domu 
i pokoiku, który już na niego czeka.

Trzeba przypomnieć, że Kuba Barszczewicz nie dostałby swojej szansy na leczenie w Niemczech, gdyby nie pomoc dobrych ludzi. Nie trafiłby też w ręce zespołu prof. Edwarda Malca, polskiego kardiochirurga pracującego w Münster. By tak się stało potrzebne były pieniądze - ogromna kwota 350 tys. zł. Rodzice zbierali je za pośrednictwem dwóch fundacji, a o ich synku - również za naszą sprawą - zrobiło się głośno.

Zobacz także: Na razie bez zarzutów w sprawie mercedesa na kolejowym torowisku

Zbiórka rozpoczęła się 6 lutego i miała trwać do 25 kwietnia. Los jednak zdecydował inaczej. 26 marca znalazł się sponsor, który dopłacił brakujące 120 tys. zł. Rodzice chłopca nie posiadali się ze szczęścia, mogli wreszcie odetchnąć. Szansa na uratowanie życia ich syna się zmaterializowała.

Wszystko wskazuje na to, że wkrótce cała rodzina będzie w domu w Toruniu.

Kubuś ma wspaniałą opiekę ze strony lekarzy i pielęgniarek. Wszyscy starają się, by czuł się komfortowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska