Marina Abramowić w Toruniu. Afera wokół castingu na odtwórców pokazów towarzyszących wystawie. Co Piotr Mateusz Wach zarzuca toruńskiej CSW?
- Prosiliśmy, by uczestnicy castingu przyszli w wygodnych strojach. Nie przewidywaliśmy przebierania się - tak dyr. Wacław Kuczma odpowiada na zarzut o brak garderoby. - Termin warsztatów nie od nas zależał. Już jest ustalony, na 8-14 lutego, ale czekamy na potwierdzenie od współpracowniczki Mariny Abramović, Lynsey Peisinger. To ona poprowadzi zajęcia. Co do dyspozycyjności w weekendy, trudno każdemu z performerów już teraz podać dokładne daty, bo nie wiadomo, kto w którym perfomansie weźmie udział. Takie decyzje zapadną na warsztatach.
Czytaj też:
Pożar w Ciechocinku ZDJĘCIA
Starówka i Motoarena nocą. Unikalne zdjęcia z drona
Kobiety poszukiwane przez policję w Kujawsko-Pomorskim
Jeśli chodzi o zapłatę za występ, dyr. Kuczma twierdzi, że autor facebookowego wpisu mija się z prawdą.
- 25 euro to stawka nie za jeden perfomans, ale za godzinę pracy. Są takie performansy, które trwają i do trzech godzin. Poza tym będą one danego dnia powtarzane i płacić będziemy też za przerwy między nimi. To stawka godzinowa dziesięć razy większa niż najniższa krajowa. A pamiętajmy, że artyści wybrani w castingu nie będą performansów tworzyć, tylko odtwarzać. Dodatkowo płacimy im za dojazdy i za noclegi w Toruniu, co wcale nie jest standardem. Na przykład organizatorzy takiej wystawy we Włoszech ograniczyli się do znalezienia performerom tanich hoteli.