Marina Abramowić w Toruniu. Afera wokół castingu na odtwórców pokazów towarzyszących wystawie. Co Piotr Mateusz Wach zarzuca toruńskiej CSW?
Zgłosiło się, jak podaje dyrektor CSW Wacław Kuczma, 70 kandydatów. Wybrano piętnaścioro.
Warunki zaproponowane performerom były skandaliczne, a zachowanie organizatorów karygodnie - tak o castingu pisze Piotr Mateusz Wach. - Nie przygotowano żadnej garderoby dla uczestników, a jeden z pracowników upomniał nas, że powinniśmy się przebierać w toalecie.”
Czytaj też:
Pożar w Ciechocinku ZDJĘCIA
Starówka i Motoarena nocą. Unikalne zdjęcia z drona
Kobiety poszukiwane przez policję w Kujawsko-Pomorskim
Kolejne zarzuty dotyczą terminów, a raczej ich braku. Zwycięzcy castingu wezmą udział w warsztatach, przygotowujących do wykonania perfomansów. Kiedy? W nieokreślonym bliżej tygodniu lutego. Wymagana jest również dyspozycyjność w dwa weekendy w miesiącu w czasie trwania wystawy, czyli do 11 sierpnia. Które weekendy? Też nie wiadomo. A to wszystko za, jak pisze Piotr Wach, małe pieniądze: udział w jednym performansie wyceniono na 25-40 euro. „W jaki sposób mamy się utrzymywać, kiedy oferowane są nam tak głodowe wynagrodzenia? Co z naszą godnością? W jakim świetle organizatorzy stawiają swoją wystawę - czy to znaczy że dzieła reperformowane na wystawie mają taką wartość rynkową jak nasze stawki?” - pyta artysta, który wraz z trzema innymi wybranymi w castingu osobami zrezygnował z udziału w przedsięwzięciu.