MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Puszakowski: - Sercem zawsze za zespołem z Torunia

Piotr Bednarczyk
Mariusz Puszakowski  z 22 lat swojej kariery żużlowej sześć spędził w klubie z Torunia. To właśnie tu nauczył się jeździć
Mariusz Puszakowski z 22 lat swojej kariery żużlowej sześć spędził w klubie z Torunia. To właśnie tu nauczył się jeździć
Rozmowa z Mariuszem Puszakowskim, wychowankiem Apatora Toruń, który kilka dni temu oficjalnie zakończył karierę żużlowca.

Zacząłeś jeździć dopiero w wieku 18 lat. Dlaczego tak późno?
Do klubu przychodziłem trochę szybciej, zanim jednak dostałem szansę jazdy na motocyklu, jeden rok mi uciekł. Licencję, rzeczywiście, zdałem dopiero w wieku 18 lat. Takie były czasy, wyszło, jak wyszło... Nie da się ukryć, że późno zacząłem. Chodziłem do podstawówki w moim rodzinnym Ciechocinie i nie miałem specjalnie kontaktu z żużlem. Wszystko zaczęło się wtedy, gdy rozpocząłem naukę w toruńskim ZDZ-cie. Miałem wówczas miesięczny bilet, bywałem w Toruniu codziennie, zacząłem pokazywać się na stadionie i tak się ta moja przygoda ze speedwayem zaczęła.

Kogo podpatrywałeś na początku kariery?
Byłem zafascynowany Mirkiem Kowalikiem. To był „mister elegancji”, podobały mi się kolory jego kombinezonu, co zostało mi do dzisiaj, bo do końca jeździłem w kolorach różowo-niebieskich. Dobrze poznałem się też z jego bratem Marcinem, który też kiedyś jeździł na żużlu. Potem byli Tomek Bajerski i Tomek Świąt-
kiewicz, ten drugi sporo mi pomagał. Ale najbliżej zawsze mi było do Mirka Kowalika.

Dość długo musiałeś walczyć o miejsce w składzie. Było to spowodowane silną konkurencją, czy wina leżała też po Twojej stronie?
Pół na pół. Na pewno, jak wszędzie, w żużlu też decydują układy. Ktoś kogoś znał i miał troszkę łatwiej. A ja - niestety, byłem sam, bez wpływowych rodziców, bez brata i musiałem sam sobie wszystko wywalczyć. Musze powiedzieć, że jestem dumny, iż wytrzymałem przy żużlu 22 lata i na wszystko sam zapracowałem.

W Toruniu spędziłeś łącznie sześć sezonów. Oprócz tego były Łódź, Grudziądz, Gniezno, Lublin, Piła, Rawicz i Krosno. W niektórych klubach spoza Torunia byłeś liderem zespołu. Który wspominasz najlepiej?
Wszędzie czułem się dobrze. Najlepiej mi było w Grudziądzu. Po pierwsze - miałem blisko, po drugie - kujawsko-pomorski klimat sprawiał, że dogadywaliśmy się bez słów. Fajnie było też w Lublinie, Łodzi... Miło wspominam wszystkie kluby, z żadnym nie rozstałem się w niezgodzie. W każdym starałem się jeździć jak najlepiej. Chyba poza Gnieznem zawsze byłem jednym z liderów, o ile nie samodzielnym liderem.

Startowałeś też za granicą...
Najbardziej pamiętam starty w lidze rosyjskiej, we Władywostoku. To było duże przeżycie, przez dwa sezony wraz z Wiesławem Jagusiem mieliśmy okazję pozwiedzać trochę Azji. To była wspaniała przygoda. A poza tym startowałem wszędzie po trochu. Były Niemcy, Czechy, Dania, Szwecja... Przez dwa sezony startowałem też w Anglii, i to z niezłym skutkiem. Pamiętam, ze zaprosili mnie na trening, żeby mi się przyjrzeć. Na miejscu okazało się, że nie można tam trenować w dniu meczu, odbywają się tylko zawody. Ostatecznie dali mi pojechać jedno okrążenie i od razu wstawili do ligowego składu. Miał być trening, a od razu pojechałem w meczu.Trochę to było szalone.

Twoją zmorą były liczne kontuzje. Czy to one miały wpływ na to, że skończyłeś karierę w wieku 40 lat?
Chyba tak. Główny wpływ miała złamana noga dwa sezony temu, gdy jeździłem w Orle Łódź. W pierwszym meczu zdobyłem wtedy komplet 15 pkt, w drugim 12 na trudnym terenie w Rybniku, a potem na treningu przed spotkaniem z Daugavpils złamałem udo. Te wszystkie operacje, narkozy sprawiły, że już nie miałem takiej głowy do jazdy na żużlu. Doszedłem do wniosku, że chyba przyszedł na mnie czas. Zdecydowałem się jeszcze w minionym sezonie podpisać kontrakt w Krośnie, bo nie mieli tam zawodników, ale wiedziałem, że to będzie już ostatni rok mojej jazdy. Patrząc na wspomnianą kontuzję z Łodzi nie mam do nikogo żalu, staram się sobie to tak tłumaczyć, że może tamto zdarzenie uratowało mi życie.

Zapowiedziałeś, że zostaniesz przy żużlu. W jakiej roli siebie widzisz?
Mogę robić wszystko, żadnej pracy się nie boję. Mogę pomyć motocykle, poskładać je, doradzić komuś... Na tę chwilę nie chciałbym się określać. Jak pojawią się propozycje, to się zastanowię. Może będę doradzał jakimś młodym zawodnikom? Mam w domu warsztat, przez 20 lat trochę skrzynek mi się pozbierało i nie zamierzam ich wyrzucać.

Udało Ci się odłożyć trochę pieniędzy podczas kariery?
Tak, nie będę ukrywał. Nie jest najgorzej. Nie muszę teraz kombinować. Właśnie skończyłem budowę domu w Ciechocinie. Miał to być remont, ale skończyło się praktycznie na budowie. Nie jest źle, nie mogę na nic narzekać.

Co sądzisz o składzie Get Wellu na przyszły sezon? Wśród seniorów nie ma żadnego wychowanka...
No właśnie, to jest chyba największy mankament i ból tego naszego sportu. Ostatnio honor Torunia w zespole ratował Paweł Przedpełski, teraz nawet jego nie będzie. Na pewno odczuwam ogromny żal, że w naszej drużynie nie ma chłopaków z Torunia. Życzę jednak oczywiście naszej drużynie jak najlepiej, zawsze będę z nią sercem, gotowy do jakiejkolwiek pomocy. A co będzie, to zobaczymy po sezonie. Oby to było mistrzostwo Polski.

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Nie wiesz, jak skorzystać z PLUSA? Kliknij TUTAJ, a dowiesz się więcej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska