Rozmowa z SZYMONEM WIŚNIEWSKIM, dyrektorem Ośrodka Informacji Turystycznej w Toruniu, który opowiada o swojej ciotce reprezentującej Polskę na XIV Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 1948 roku.
<!** Image 3 align=none alt="Image 193444" sub="Polscy lekkoatleci przed odlotem do Londynu 21 lipca 1948 roku. Melania Sinoracka stoi trzecia z lewej [Fot.: archiwum]">Zanim Pana ciocia postawiła nogę na Wembley, biegała po Podgórzu?
Urodziła się w 1923 roku w domu przy Poznańskiej 125, w którym zresztą mieszkała przez całe życie. Od dziecka była niezwykle żywiołowa, czym zresztą różniła się od reszty rodzeństwa. Grała z kolegami w piłkę, latała po płotach, drzewach, potrafiła nawet gwizdać na palcach... u stóp - była niezwykle gibka. Tej energii jakoś musiała dać upust, zaczęła więc, jak to się wtedy mówiło, chodzić na sporty.
<!** reklama>Najpierw ćwiczyła w Sokole, później w sekcji lekkoatletycznej toruńskiego Pomorzanina. To były piękne czasy, które przerwała wojna. Po niej jednak Mela, jak ją wszyscy nazywali, znów wróciła do klubu, a w 1947 i 1948 roku dwa razy została mistrzynią Polski w rzucie oszczepem. To dało jej przepustkę na igrzyska w Londynie.
Ile zawodniczek liczyła wtedy nasza ekipa?
Z tego co wiem, ciocia była jedną z czterech polskich lekkoatletek, które wzięły udział w zawodach. W lotniczą podróż do Londynu zabrała ze sobą kanapki i termos, który jej się po drodze rozbił. Podczas zawodów znaczących sukcesów nie odniosła, zajęła 11. miejsce, ale udział w igrzyskach był bardzo ważny. Zresztą to było przecież tuż po wojnie, miejsca na podiach zajmowali głównie zawodnicy z krajów, z którymi wojna obeszła się bardziej litościwie niż z Polską...
... tym bardziej że nasi zawodnicy z tamtych lat sportem zajmowali się z pasji, czas na treningi dzieląc z masą codziennych obowiązków...
Tak, to moim zdaniem było ostatnie pokolenie, które żyło takim prawdziwym sportowym romantycznym idealizmem. Ciotka o godzinie 14 przychodziła do domu, robiła obiad, później go jadła i dajmy na to, na 17 leciała na treningi.
Poza tym od wczesnych lat pracowała?
Przed wojną jako bardzo młoda dziewczyna sprzedawała pączki w budynku Dyrekcji Kolei, czyli obecnym Urzędzie Marszałkowskim przy placu Teatralnym. Po wojnie związana była między innymi z „Torpo”.
A jak rozwijała się jej kariera sportowa?
Po powrocie z Londynu brała jeszcze udział w kilku spotkaniach lekkoatletów, później jednak niestety miała kontuzję. Poza lekką atletyką grała także w siatkówkę. Przez całe życie mieszkała w podupadłej dziś nieco kamienicy przy Poznańskiej, obok szkoły, na miejscu której stanął później posterunek policji. Zmarła na raka w 1975 roku, została pochowana na nowym cmentarzu obok wieży ciśnień na Podgórzu.
Wielu śladów pamięci po naszej pierwszej toruńskiej olimpijce jakoś w Toruniu nie widać?
Jest patronką małej uliczki niedaleko poligonu. Poza tym jej zdjęcie było wywieszone w galerii gwiazd w siedzibie Pomorzanina. To w zasadzie wszystko, choć jej rodzina związana jest z Podgórzem od ponad 140 lat.
Zobacz galerię: Melania Sinoracka. Nasza pierwsza olimpijka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?