Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Menedżerka własnej rodziny

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Ewa Szczerbiak z córkami Martą i Agatką
Ewa Szczerbiak z córkami Martą i Agatką Grzegorz Olkowski
Rozmowa z Ewą Szczerbiak, torunianką, mamą czwórki dzieci: Marty, Agatki, Dorotki i Tymka.

Zawsze chciała mieć Pani dużą rodzinę?
[break]
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Tak się po prostu złożyło (śmiech), a tak poważnie to jestem dziś bardzo szczęśliwą kobietą - matką i żoną. Zawsze wiedzieliśmy z mężem, że chcemy mieć dużo dzieci, chociaż na początku nie każdy nam wierzył, bo nasza pierwsza córka Marta urodziła się dopiero trzy lata po ślubie. Po kilku miesiącach stwierdziliśmy, że byłoby dobrze gdyby miała rodzeństwo, no i półtora roku później urodziła się Agatka.
Rozumiem, że później chcieliście mieć Państwo syna?
Tak, ale urodziła się Dorotka, która dziś ma trzy latka. Hasło do trzech razy sztuka w naszym przypadku się nie sprawdziło. Udało się dopiero za czwartym razem, w styczniu tego roku, kiedy na świat przyszedł Tymek. Widzę, że jakoś dziwnie pani na mnie patrzy, ale już uspokajam. Na czwartym dziecku kończę (śmiech). Jestem spełniona w roli mamy.
Proszę powiedzieć, jak się żyje w dużej rodzinie?
Spontanicznie, bo każdy dzień wygląda inaczej. Mogę powiedzieć, że jestem menedżerką własnej rodziny, bo muszę wszystko organizować. Chodzi o pilnowanie dni, kiedy trzeba pójść z synkiem na szczepionkę, zawieźć córki na zajęcia plastyczne, pójść na akademię w przedszkolu, ale to wszystko można zrobić. U nas jest dużo miłości, co napędza do działania i dodaje sił. Czuję się potrzebna i spełniona.
Jest Pani perfekcyjną panią domu?
Nie lubię tego określenia, bo co to tak naprawdę znaczy być perfekcyjną panią domu? Każda kobieta ma własną definicję. Ja staram się pogodzić wiele ról jednocześnie. Za jakiś czas zamierzam wrócić do pracy, bo nie jestem mamą, która tylko zajmuje się domem.
Kto jest dla Pani wsparciem?
Mąż, rodzice, siostry. Dla mnie rodzina to zespół, który gra do jednej bramki. Nikt nie jest w stanie wziąć wszystkich obowiązków na siebie, bo człowiek nie jest maszyną. Ja swoje córki też uczę współpracy i samodzielności oraz tego, że w życiu nie można być egoistą.
Mówi się, że w rodzinach wielodzietnych dzieci są bardzo samodzielne i zajmują się sobą nawzajem. To prawda?
Nie do końca. Rodzice powinni zajmować się dziećmi w każdym wieku. To, że mam czteromiesięcznego synka, nie jest wymówką, by nie iść na przedstawienie do teatru z najstarszą córką. Wszystkie dzieci trzeba traktować i kochać tak samo. Muszę jednak przyznać, że ja nigdy nie usłyszałam zdania: „Mamo, nudzi mi się”. Moje córki bawią się ze sobą i mają bardzo ciekawe pomysły na spędzanie czasu. Pamiętam, że moi znajomi mieli problem, kiedy ich córeczka szła do przedszkola. Ona nie chciała tam chodzić. U mnie było zupełnie inaczej, bo Marta tłumaczyła Agatce, że jest już duża i powinna iść do przedszkola. Z kolei Dorotka nie mogła się doczekać, by też mieć nowe koleżanki.
Będąc mamą takiej gromadki dzieci, ma Pani czas dla siebie?
Jasne, że tak. Ja od stycznia, czyli od czasu narodzin Tymka, przeczytałam cztery książki. Śmieję się, że miałam o wiele mniej czasu dla siebie, kiedy miałam tylko jedno dziecko. Dziś mogę sobie pozwolić na wyjście do kina z mężem, czy na kawę na mieście z koleżankami. Macierzyństwo to nie jest jakaś smycz. Wszystko zależy od nastawienia. Jeśli kobieta twierdzi, że chce być tylko matką, to niech będzie, ale też niech później nie narzeka, że jest jej źle. Jestem zdania, że szczęśliwa mama to dobra mama. Trzeba tłumaczyć dziecku, że mama też potrzebuje czasu dla siebie, że wychodzi, ale za jakiś czas wróci.
Niedługo zbliżają się wakacje. Jak one w tym roku będą wyglądały u Państwa?
Jedziemy na Mazury. Już wszystko mamy zaplanowane. Bierzemy rowery dla dziewczynek, a dla synka specjalny wózek. Tak naprawdę nieważne, gdzie się jedzie. Najważniejsze jest to, że jedziemy razem.
Krótko mówiąc, poleca Pani dużą rodzinę?
Tak. Mam wrażenie, że my z mężem nie jesteśmy jakimś wyjątkiem, bo coraz więcej ludzi decyduje się na więcej niż dwoje dzieci. Moja koleżanka ma piątkę dzieci, inna znajoma ma troje, więc ja jestem tak po środku. Cieszę się, że dzieciaki będę miały w sobie wsparcie w przyszłości. Ja sama mam dwie siostry więc wiem jak to jest. Z kolei mąż jest jedynakiem i uważa, że ludziom w pojedynkę żyje się trudniej, dlatego dobrze jest mieć rodzeństwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska