Miasto znosi podatek za psy

Kompletny brak kontroli nad obowiązkowymi szczepieniami i liczbą psów w Toruniu - taki scenariusz dla miasta piszą „animalsi”. Wszystko ma być konsekwencją zniesienia podatku za posiadanie czworonoga.

<!** Image 3 align=none alt="Image 200289" >

Na wczorajszej sesji toruńscy radni zadecydowali o zniesieniu opłaty za psy. Powodem były względy ekonomiczne, a konkretnie duże koszty windykacji należności od osób, które nie regulowały podatku w terminie. Takich postępowań tylko w tym roku prowadzono niemal 900. <!** reklama>

Tu warto przypomnieć, że podatek za psa obowiązywał w Toruniu od 2009 roku. Jego aktualna wysokość to 24 zł.

Pies nie jest rzeczą

Informacja o zamiarach władz miasta do żywego oburzyła Toruńskie Towarzystwo Ochrony Praw Zwierząt. W opinii tej organizacji taki krok zdecydowanie pogorszy los czworonogów, a z ich właścicieli zdejmie odpowiedzialność za nie. Może to być również zielone światło do okrucieństwa, porzucania i nielegalnego rozmnażania.

- Radni powinni uchwalić takie prawo, by ludzie się zastanowili, czy rzeczywiście stać ich na psa. Podatku nie należało znosić, ale wręcz go podnieść. To byłby sposób na tych wszystkich, którzy czworonogi traktują jak rzeczy - przekonuje Ewa Włodkowska, prezes Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt. - Dla mnie to, co się stało to skandal, który zaowocuje prawdziwą zwierzęcą tragedią.

Ewa Włodkowska widzi tylko jedno słuszne rozwiązanie. Z podatku za psy mogliby zostać zwolnieni tylko ci właściciele, którzy wcześniej zainwestowali w sterylizację i chipowanie swojego pupila. Wszyscy inni - jej zdaniem - powinni płacić i to nie 24 zł rocznie, ale wyższą kwotę.

- Wtedy być może zaczęliby szanować swoje zwierzęta, dbać o nie. Wszystko, co jest za darmo raczej cenione nie jest - argumentuje Ewa Włodkowska.

Popracować należałoby również nad ściągalnością podatku oraz akcją informacyjną dla mieszkańców, którzy nie zawsze wiedzą, jakie obowiązki nakłada na nich gmina.

Zmieniają jak rękawiczki

Zniesienie podatku negatywnie ocenia również Agnieszka Wiśniewska, szefowa Miejskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Toruniu.

- Na poważnie obawiam się, że los psów się pogorszy. Konsekwencją decyzji radnych będzie brak kontroli nad liczbą czworonogów w mieście. Nie będzie już żadnego rejestru ani ewidencji - mówi Agnieszka Wiśniewska. -To nierozważny krok w tył, a jego następstwa w przyszłości bardzo trudno będzie odwrócić.

Tu kierowniczka schroniska ma na myśli zmieniające się prawo, w tym unijne, które już niebawem zmusi wszystkie samorządy do chipowania zwierząt.

- Ludzie są nieodpowiedzialni. Znam takich, którzy jedne psy wyrzucają, ponieważ na przykład przestały im się podobać i zaraz biorą inne. Nie ponoszą przy tym żadnych konsekwencji. To zjawisko może się pogłębiać - przestrzega Agnieszka Wiśniewska.

Dorota Stankiewicz, powiatowy lekarz weterynarii w Toruniu, jest zwolenniczką podatku za posiadanie psa. Całą sprawę widzi jednak w trochę innym świetle.

- Na podstawie podatku za psy nie tworzymy ewidencji tych zwierząt, ale rejestr ich właścicieli, a przecież nie o to chodzi - tłumaczy Dorota Stankiewicz. - Jedynym rozwiązaniem jest system identyfikacji psów poprzez ich chipowanie. Odczytując dane z chipu, wiemy między innymi, kto jest właścicielem zwierzęcia i czy było ono szczepione. W tym kierunku poszły już inne polskie miasta. Toruń niestety nie.

Dorota Stankiewicz dodaje też, że w ostatnich latach władze miasta wielokrotnie otrzymywały propozycje przeprowadzenia akcji chipowania psów. I to na korzystnych finansowo warunkach. Składali je weterynarze i prywatne firmy. Lokalny samorząd nigdy nie był nimi zainteresowany.