Minął tydzień: Kto komu dokopie?

Obraziłem się. Narciarski sprint kobiet na mistrzostwach świata w Falun oglądałem w gronie znajomych. I gdy po zwycięstwach Justyny Kowalczyk w kolejnych eliminacjach poziom optymizmu wzrastał, coraz bardziej nabierałem przekonania, że nasza zawodniczka zajmie czwarte miejsce. I wykrakałem! Zdegustowany opuściłem towarzystwo zaraz po finiszu, nie czekając nawet na rozstrzygnięcie u panów. I jeszcze wygrała ta Marit Bjoergen... No, kto by się nie wkurzył? Ale - na spokojnie - ta wygrana mistrzyni się należała. Naprawdę jest najlepsza. I dajmy spokój astmatycznym teoriom spiskowym. Bo jeśli powołujemy się na to, to mówmy otwarcie, że leki na astmę przyjmowali też tacy nasi arcymistrzowie, jak Otylia Jędrzejczak, Robert Korzeniowski czy Leszek Blanik. Coś za coś, bądźmy sprawiedliwi. A Kowalczykówny jest mi po prostu żal, bo bardzo chciała, zaryzykowała, wycofując się z zawodów Pucharu Świata i postawiła wszystko na jedna kartę. Była bardzo blisko, zabrakło naprawdę niewiele. Choćby ciut lepszego startu w finale. Dlatego to tak boli, chyba lepiej byłoby, gdyby odpadła w eliminacjach... Mam nadzieję, że już w sobotę humory polepszy nam Kamil Stoch. Podobno Polacy mają w zanadrzu jakąś nowinkę techniczną. W to akurat wierzę średni, nagle Żyła, Zniszczoł i spółka nie staną się potentatami. Chyba tylko w Stochu nadzieja, ale w tym przypadku nie jest ona matką głupich. Jest to nadzieja jak najbardziej realna, Kamil nawet bez nowinek jest w stanie dokopać rywalom, jak dokopuje rywalkom Bjoergen.

* * *

Niestety, coraz bardziej zmiejszają się szanse na to, że dokopią rywalom nasi piłkarze. A tak pięknie było przez moment... Podopieczni Adama Nawałki wygrali z Niemcami, są liderami grupy w eliminacjach Euro. Tylko że zimą wszystko posypało się jak domek z kart. Szczęsny stracił miejsce w bramce Arsenalu. Teraz teoretycznie powinien bronić Fabiański, który zbiera niezłe recenzje. Albo Tytoń... Ale to wszystko jednak jest obarczone dużym znakiem zapytania. Obrona, po przejściu Szukały do ligi w Arabii Saudyjskiej i groźnej kontuzji Jędrzejczaka też się posypała. Bo nawet taki lider, jak Piszczek, potrafi w Niemczech dostać najgorszą notę w zespole. W pomocy zabraknie wiosną Grosickiego. A atak? Milik balansuje na krawędzi gra - nie gra, a Lewandowski nawet już nie balansuje. Zajął miejsce na ławie. Było dobrze, jest naprawdę źle.

* * *

Niestety, spełnił się czarny scenariusz dla koszykarek Energi. Artego Bydgoszcz wygrało w Polkowicach i - praktycznie - jedną nogą jest już na drugim miejscu po zakończeniu rundy zasadniczej. A to nasze koszykarki miały być drugie! Coś mi się wydaje, że pomału możemy zacząć odczuwać bydgoski kompleks. Albo kompleks trenera Tomasza Herkta, bo zawodniczki się zmieniają, ale on tkwi na swoim stanowisku już od kilku lat. I jakoś ostatnio uparł się na Energę. To znaczy - uparł się w lidze, bo w Pucharze Polski to Elmedin Omanić go oszukał. I to na „terenie wroga”. Tylko co z tego, skoro i tak ostatecznie triumf w pucharowej rywalizacji wywalczyła Wisła Can-Pack Kraków? Kto niebawem będzie pamiętał, że w półfinale torunianki wygrały z bydgoszczankami? Liga jest najważniejsza, a tu górą są na razie nasze sąsiadki. Nasi działacze zapowiadali, że powalczą o drugie miejsce, że będzie to efekt ogrania w Eurolidze... A ja jestem odwrotnego zdania. To, że może nie uda nam się wywalczyć wicemistrzostwa, będzie właśnie efektem gry w Eurolidze. Czyli - zmęczenia.

* * *

Za to rosną nadzieje wśród kibiców koszykarzy Polskiego Cukru. Do ósmego miejsca po 20 kolejkach tracą punkt. Znów się powtórzę - gdyby nie głupie porażki w końcówkach meczów, byliby teraz w komfortowej sytuacji. W każdym razie do zakończenia rundy zasadniczej pozostało jeszcze 10 kolejek. Aż tak dramatycznego rozkładu jazdy nie mamy. Teoretycznie wszystko może się zdarzyć. Jedno jest pewne - gdyby torunianom udało się awansować do rundy play off, można byłoby powiedzieć, że wrócili z bardzo dalekiej podróży.